Pedofilia w Polsce - sprawcy bezkarni, ofiary bez pomocy

Smutna dziewczynka z misiem fot. Adobe Stock
Pedofilia to najobrzydliwszy rodzaj przemocy. Czyn tak okrutny, haniebny i niegodziwy, że trudno mi sobie wyobrazić właściwą za niego karę. Rzadko zdarzają się sytuacje czarno-białe, przeciwstawne bez żadnych wątpliwości: to jest czyste dobro, a to jest samo zło. Pedofilia jest jednak właśnie takim, jednoznacznie czarnym złem. Nie istnieją żadne jej wytłumaczenia, usprawiedliwienia, jak również zadośćuczynienia.
Smutna dziewczynka z misiem fot. Adobe Stock

Kochana A.!

Usiłowałam podjąć w naszym dzisiejszym felietonie inny temat. Słowo. Ale nie mogę. Czegokolwiek bym nie spróbowała, wraca ta sama myśl: jak można wykorzystać seksualnie dziecko??? Jak można to zrobić, będąc rodzicem??? Jak można to zrobić, będąc księdzem???

„Rozstajesz się z mężem czy żoną, ale nie ze swoimi dziećmi. Rodzicu, opamiętaj się!”

Pedofilia to najobrzydliwszy rodzaj przemocy. Czyn tak okrutny, haniebny i niegodziwy, że trudno mi sobie wyobrazić właściwą za niego karę. Rzadko zdarzają się sytuacje czarno-białe, przeciwstawne bez żadnych wątpliwości: to jest czyste dobro, a to jest samo zło. Pedofilia jest jednak właśnie takim, jednoznacznie czarnym złem. Nie istnieją żadne jej wytłumaczenia, usprawiedliwienia, jak również zadośćuczynienia. Jedyne, co można zrobić, to otoczyć skrzywdzone dziecko opieką, dać mu wszelkie wsparcie, miłość, pomoc psychologiczną – oraz ukarać zwyrodnialca. (Powraca pytanie: jak? Jaka kara psychiczno-fizyczna byłaby na miarę takiego czynu? Może coś jak w „Mechanicznej Pomarańczy” Stanleya Kubricka: przymus oglądania sfilmowanych scen zbrodni – bez przerw, bez możliwości odwrócenia od nich oczu, wciąż i wciąż, na okrągło, aż do szaleństwa…?).

Sprawcy nie da się jednak ukarać, a ofierze nie sposób udzielić pomocy, jeśli potworna prawda pozostaje w ukryciu. Niestety – i wypowiadam to „niestety” nie lekko, ze zdawkowym westchnieniem, a w rozpaczy, z prawdziwą zgrozą, wołając o pomstę do nieba – pedofilia nie dość, że się zdarza, to jeszcze często nie wychodzi na jaw. Przeciwnie, bywa tuszowana, a sprawcy bezkarnie upatrują sobie nowe ofiary. I co gorsza, dzieje się tak w miejscach, gdzie oczekiwalibyśmy tylko bieli i dobra.

Wiesz już, co mam na myśli. Moja zgroza, zniesmaczenie i sprzeciw sięgnęły tak daleko, że od jakiegoś czasu nie mogę przestąpić progu kościoła. Po prostu nie mogę. Mimo tego, że wierzę, że mam duchową potrzebę, że ksiądz w mojej parafii jest jeden, ten sam od lat i wydaje się dobrym człowiekiem, nie mogę. Odrzuca mnie myśl o tym, co zdarza się w takich zakrystiach, krużgankach, zakamarkach, Bóg raczy wiedzieć, gdzie… Zlekceważyłam mszę w ostatnią niedzielę, i w poprzednią, i tę, na którą cała szkoła poszła z okazji rozpoczęcia roku. Moje dzieci pytają, dlaczego. Najstarszej powiedziałam już dawno, że istnieją ludzie, którzy na różne sposoby chcą uprawiać z dziećmi seks. Przeraziła się, ale jest ostrożna, rozsądna. Młodszym też powiem, gdy ciut podrosną. Trzeba mówić. Oraz zachęcać, aby i dzieci mówiły nam o tym, co je spotyka. Tylko tak mogą być bezpieczniejsze.

A Ty? Co mówisz swoim dzieciom?

Całuję
Twoja P.

Czy w twojej okolicy mieszka jakiś pedofil lub gwałciciel? Teraz możesz to sprawdzić: ruszył Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym

Kochana P.!

Pedofilia sama w sobie wywołuje dreszcz przerażenia i obrzydzenia – dotyczy dzieci, ufnych, bezbronnych. Dorośli, mający być oparciem, stają się bestialskimi oprawcami.
Fakt, że ktoś ma skłonności pedofilskie i zaspokaja swoje kompulsywne potrzeby seksualne, obcując z dzieckiem, to jednak tylko część tego problemu, który jest znacznie szerszy i uwikłany w szereg zależności.

Pierwsza sprawa  - to, o czym pisałaś – dzieci muszą wiedzieć, że zawsze, wszędzie i w każdej sytuacji mają prawo do nietykalności cielesnej, czyli inaczej mówiąc: to one decydują, czy akceptują czyjś dotyk i bliski kontakt fizyczny. I o tym powinno się mówić jak najwcześniej, zresztą nie tylko mówić, ale także przestrzegać tego prawa dziecka. Jeśli nie chce być obcałowywane przez wylewną ciotkę – ma do tego prawo. Jeśli nie chce siedzieć u wujka na kolanach – ma do tego prawo. Jeśli nie chce być głaskane, łaskotane przez przyjaciela mamy – ma do tego prawo. Trzeba też rozmawiać o złym dotyku, wyjaśnić, które gesty powinny budzić niepokój. I udzielać instrukcji, co w takiej sytuacji: możesz krzyczeć, możesz kopać, możesz gryźć. A na pewno musisz do mnie przyjść i mi o tym opowiedzieć. I pamiętaj – nie ma tu żadnej twojej winy i nie ty się masz wstydzić.

I tu przechodzimy do punktu drugiego, który trwoży równie mocno, co sama pedofilia. Część skrzywdzonych dzieci z pewnością opowiada o swojej traumie jakiemuś dorosłemu. Ileż to razy czytałam reportaże, gdzie na pytanie o zaniechanie padały wypowiedzi rodziców: „No nie mogłam w to uwierzyć, mąż by nigdy tego nie zrobił naszej córce”. „Wujek? Wstydu nie masz, mówiłam mu. Przestań te głupoty opowiadać”. Wyparcie, zaprzeczenie, zamiatanie sprawy pod dywan. Taki rodzic staje się współwinnym.

Podobny mechanizm – a pewnie jeszcze silniejszy – działa w przypadku, gdy pedofilem jest ksiądz: autorytet, przewodnik duchowy, dla niektórych świętość niemalże. I on by miał się zachować tak niecnie? Przecież wiadomo, że grzechy to po stronie wiernych, Kościół i jego przedstawiciele – to dobro i zbawienie.

Spirala się nakręca – rodzina dziecka bagatelizuje, duchowni kryją kolegę.

O ile pedofilii nie zawsze da się zapobiec, przewidzieć czyjeś skłonności, ochronić dziecko, to ukarać i odseparować pedofila od dziecka można – jeśli się chce. A Kościół nie chciał i nadal się opiera.

Przenoszenie księży do innej parafii – bez zająknięcia o przyczynach; wysyłanie na „urlopy zdrowotne”, tuszowanie dowodów, nieinformowanie policji, zapewnianie dalej komfortowego życia i warunków, by pedofil wciąż mógł być pedofilem – i to bezkarnym.

To mi się nie mieści ani w głowie, ani w sercu.

I jeszcze sprawa – Kościół to nie tylko duchowni i hierarchowie. Kościół to wspólnota, wierni. Jeśli zatem wierni pozostają wierni takiemu Kościołowi, to część winy spada na nich.

„Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). – te słowa Jezusa wszyscy księża i wierzący powinni sobie powtarzać każdego ranka – aż zrozumieją.

Całuję
Twoja A.

Polecamy także:Wyglądają jak aniołki, ale pozory mylą! Dlaczego dziewczynki są dla siebie takie wredne?„Ty Żydzie!”, „Nie daj się ożydzić” – ile razy to słyszałaś? A ile razy słyszało to twoje dziecko? Dorośli się kłócą, dzieci słuchają. A złu wystarczy iskierka

Polecamy cykl felietonów... w formie listów. Paulina Płatkowska i Agnieszka Jeż, autorki powieści dla kobiet „Ciasteczko z wróżbą”, „Nie oddam szczęścia walkowerem" i „Szczęściary" piszą dla Was felietony w formie maili do przyjaciółki. O życiu, rodzinie, miłości, o wszystkim, co dla polskich kobiet, matek, żon, singielek, szczęśliwych i tych szczęścia szukających jest ważne.

Najnowsza książka Pauliny Płatkowskiej i Agnieszki Jeż „Ciasteczko z wróżbą” już do kupienia w Empiku. Zapraszamy też na blog pisarek - www.platkowskaijez.pl oraz na ich fanpage na Facebooku.

Redakcja poleca

REKLAMA