Kochana P.!
Już wakacje, co znalazło odzwierciedlenie nawet w moich lekturach – sięgnęłam po książkę o Afryce. I odczuwam tęsknotę, niespełnienie, jakiś brak, którego wcześniej sobie nie uświadamiałam. Nie, nie chodzi o dalekie eskapady, ekscytujące wyprawy, piękne krajobrazy. Z przyjemnością i zazdrością czytam o zwyczajach i relacjach międzyludzkich – zwłaszcza tych między kobietami.
Zdjęcia tej starszej pani to nie fotomontaż. 91-letnia gimnastyczka podbija internet!
Wyobraź sobie rytuał nazywany unyago, czyli rytuał przejścia. To ceremonia, podczas której młoda dziewczyna wkracza w dorosłość. Dawniej unyago organizowano po pierwszej miesiączce, teraz, częściej, przed ślubem. Starsze, doświadczone kobiety odkrywają przed dziewczyną kobiecy świat. Pokazują jej, jak dbać o higienę, wprowadzają arkana sztuki miłosnej, dają lekcje prowadzenia domu. Przygotowują ją do codziennego życia, które niedługo stanie się jej udziałem, a o którym na razie nie ma pojęcia. Rozwiewają jej lęki, dają wsparcie. A to wszystko przy muzyce, za pomocą anegdot, opowieści, w atmosferze budującej klimat, zaufanie i intymność. I – uważaj, bo to ważne – podczas tego rytuału wszystkie kobiety biorące w nim udział, są… nago. Główna bohaterka i pozostałe uczestniczki. Te w średnim wieku i zdecydowanie starsze.
Zapytasz pewnie, po co? Ano po to, żeby tę młodą dziewczynę oswoić z własnym ciałem. Żeby jej pokazać, jak kobiece ciało zmienia się wraz z wiekiem. I jak w każdym wieku można się nim cieszyć.
Ależ cenne doświadczenie!
Próbuję sobie wyobrazić, jakby to mogło wyglądać przeniesione na nasz rodzimy grunt. I chyba nie umiem. Wszystkie scenki, w których występowała nagość i zróżnicowany kobiecy wiek, wiązały się ze skrępowaniem, odwracaniem wzroku.
Na basenie, pod prysznicami – jedyna kobieta nago, bez kostiumu, była zdecydowanie 60 plus. I spowodowała popłoch wśród młodszych, które uprawiały istną ekwilibrystykę, by nawet kawałka piersi lub pośladka nie pokazać w szatni. Moja najmłodsza córka, zainspirowana przykładem, od razu zaczęła ściągać z siebie kostium. Zupełnie naturalnie.
Czego te młodsze kobiety się boją? Zarazić starością? Odwracają wzrok od tego, co niechybnie stanie się ich udziałem? A może po prostu czują się same ze sobą niekomfortowo i dlatego skrywają ciało za materiałem?
Ratunku, ktoś podmienił mi dziecko! Jak przeżyć bunt dorastającego syna lub córki?
W ramach oswajania, z nawyku (tak było u mnie w domu), nie zamykam się w łazience, nie przemykam chybcikiem do pokoju, by nie błysnąć przed córkami pośladkiem. Młodsza bez skrępowania mi się przygląda, dopytując o detale i czynności, starsza się ośmiela i otwiera.
Mam poczucie, że to ważne dla nich. Że doświadczają swojej kobiecości, oswajają się z nią. Fizyczność – niedoskonałą – traktują naturalnie i akceptująco.
Chciałabym, żeby jak najwięcej kobiet to umiało. Bez względu na wiek.
Całuję.
Nagus A.
Droga A.!
Coraz bardziej obawiam się, że na naszych wspólnych wakacjach wylądujemy w końcu na plaży nudystów - co, biorąc pod uwagę gromadkę dzieci i moją ciążę, byłoby nie lada sensacją. A może wcale nie? W końcu to nie będzie polska plaża, więc może i odczyniania uroków nikt by nad nami i naszym bezeceństwem nie odprawiał?
U mnie w domu jest chyba normalnie: tłoczymy się z dziewczynami w łazience razem, jedna siedząc na sedesie, obcina paznokcie u nóg, jedna się kapie, jedna czeka nago, aż jej się wchłonie balsam.
Może mam łatwiej, bo same córki - tata nie epatuje przed nimi golizną. Bardziej jednak ciekawi mnie w Twojej relacji wątek mentorki życia w ogóle, obojętnie czy nagiej, czy nie. Mam mamę i starszą siostrę, a także różne zaprzyjaźnione starsze kobiety - nie odczuwam więc tej bezradności i osamotnienia, które mogłyby mnie osaczyć, gdyby było inaczej. Niespecjalnie lubię się radzić, ale kiedy już trzeba - to właśnie do nich po poradę w kwestiach kulinarnych, ogrodniczych i wychowawczych. Frapujące jest natomiast to, że w Twojej książce właśnie to nie matki biorą na siebie ciężar inicjacji. Relacja matka - córka jest złożona: to i wielka bliskość, i spore tabu jednocześnie. Do tego jeszcze wszystkie te pokładane w córkach nadzieje, że muszą mieć lepiej, ładniej, mądrzej; pójść o ten niełatwy krok dalej od swoich matek. Miłość i presja.
Podsumujmy więc może dziś dla odmiany krótko: rzecz w tym, by ta miłość zawsze nad presją górowała.
Twoja P.
Polecamy cykl felietonów... w formie listów. Dwie autorki poczytnych książek - Paulina Płatkowska i Agnieszka Jeż - wymieniają ze sobą listy - o życiu, rodzinie, miłości, o wszystkim, co dla polskich kobiet, matek, żon, singielek, szczęśliwych i tych szczęścia szukających jest ważne. A my je publikujemy na Polki.pl.
Najnowsza książka Pauliny Płatkowskiej i Agnieszki Jeż „Marzena M.” już do kupienia w Empiku. Zapraszamy też na funpage pisarek!