Dlaczego młode kobiety tak wstydzą się nagości?

Kobieta w ręczniku fot. Fotolia
Na basenie, pod prysznicami – jedyna kobieta nago, bez kostiumu, była zdecydowanie 60 plus. I spowodowała popłoch wśród młodszych, które uprawiały istną ekwilibrystykę, by nawet kawałka piersi lub pośladka nie pokazać w szatni. Dlaczego tak wstydzimy się nagości?
Kobieta w ręczniku fot. Fotolia

Kochana P.!
Już wakacje, co znalazło odzwierciedlenie nawet w moich lekturach – sięgnęłam po książkę o Afryce. I odczuwam tęsknotę, niespełnienie, jakiś brak, którego wcześniej sobie nie uświadamiałam. Nie, nie chodzi o dalekie eskapady, ekscytujące wyprawy, piękne krajobrazy. Z przyjemnością i zazdrością czytam o zwyczajach i relacjach międzyludzkich – zwłaszcza tych między kobietami.

Zdjęcia tej starszej pani to nie fotomontaż. 91-letnia gimnastyczka podbija internet!

Wyobraź sobie rytuał nazywany unyago, czyli rytuał przejścia. To ceremonia, podczas której młoda dziewczyna wkracza w dorosłość. Dawniej unyago organizowano po pierwszej miesiączce, teraz, częściej, przed ślubem. Starsze, doświadczone kobiety odkrywają przed dziewczyną kobiecy świat. Pokazują jej, jak dbać o higienę, wprowadzają arkana sztuki miłosnej, dają lekcje prowadzenia domu. Przygotowują ją do codziennego życia, które niedługo stanie się jej udziałem, a o którym na razie nie ma pojęcia. Rozwiewają jej lęki, dają wsparcie. A to wszystko przy muzyce, za pomocą anegdot, opowieści, w atmosferze budującej klimat, zaufanie i intymność. I – uważaj, bo to ważne – podczas tego rytuału wszystkie kobiety biorące w nim udział, są… nago. Główna bohaterka i pozostałe uczestniczki. Te w średnim wieku i zdecydowanie starsze.
Zapytasz pewnie, po co? Ano po to, żeby tę młodą dziewczynę oswoić z własnym ciałem. Żeby jej pokazać, jak kobiece ciało zmienia się wraz z wiekiem. I jak w każdym wieku można się nim cieszyć.
Ależ cenne doświadczenie!

„Anny Lewandowskie są mi potrzebne, by sobie snuć fantazje, jak to tym razem wrócę do formy po ciąży”

Próbuję sobie wyobrazić, jakby to mogło wyglądać przeniesione na nasz rodzimy grunt. I chyba nie umiem. Wszystkie scenki, w których występowała nagość i zróżnicowany kobiecy wiek, wiązały się ze skrępowaniem, odwracaniem wzroku.
Na basenie, pod prysznicami – jedyna kobieta nago, bez kostiumu, była zdecydowanie 60 plus. I spowodowała popłoch wśród młodszych, które uprawiały istną ekwilibrystykę, by nawet kawałka piersi lub pośladka nie pokazać w szatni. Moja najmłodsza córka, zainspirowana przykładem, od razu zaczęła ściągać z siebie kostium. Zupełnie naturalnie.  
Czego te młodsze kobiety się boją? Zarazić starością? Odwracają wzrok od tego, co niechybnie stanie się ich udziałem? A może po prostu czują się same ze sobą niekomfortowo i dlatego skrywają ciało za materiałem?

Ratunku, ktoś podmienił mi dziecko! Jak przeżyć bunt dorastającego syna lub córki?

W ramach oswajania, z nawyku (tak było u mnie w domu), nie zamykam się w łazience, nie przemykam chybcikiem do pokoju, by nie błysnąć przed córkami pośladkiem. Młodsza bez skrępowania mi się przygląda, dopytując o detale i czynności, starsza się ośmiela i otwiera.
Mam poczucie, że to ważne dla nich. Że doświadczają swojej kobiecości, oswajają się z nią. Fizyczność – niedoskonałą – traktują naturalnie i akceptująco.
Chciałabym, żeby jak najwięcej kobiet to umiało. Bez względu na wiek.
Całuję.
Nagus A.

Droga A.!
Coraz bardziej obawiam się, że na naszych wspólnych wakacjach wylądujemy w końcu na plaży nudystów - co, biorąc pod uwagę gromadkę dzieci i moją ciążę, byłoby nie lada sensacją. A może wcale nie? W końcu to nie będzie polska plaża, więc może i odczyniania uroków nikt by nad nami i naszym bezeceństwem nie odprawiał?
U mnie w domu jest chyba normalnie: tłoczymy się z dziewczynami w łazience razem, jedna siedząc na sedesie, obcina paznokcie u nóg, jedna się kapie, jedna czeka nago, aż jej się wchłonie balsam.

Może mam łatwiej, bo same córki - tata nie epatuje przed nimi golizną. Bardziej jednak ciekawi mnie w Twojej relacji wątek mentorki życia w ogóle, obojętnie czy nagiej, czy nie. Mam mamę i starszą siostrę, a także różne zaprzyjaźnione starsze kobiety - nie odczuwam więc tej bezradności i osamotnienia, które mogłyby mnie osaczyć, gdyby było inaczej. Niespecjalnie lubię się radzić, ale kiedy już trzeba - to właśnie do nich po poradę w kwestiach kulinarnych, ogrodniczych i wychowawczych. Frapujące jest natomiast to, że w Twojej książce właśnie to nie matki biorą na siebie ciężar inicjacji. Relacja matka - córka jest złożona: to i wielka bliskość, i spore tabu jednocześnie. Do tego jeszcze wszystkie te pokładane w córkach nadzieje, że muszą mieć lepiej, ładniej, mądrzej; pójść o ten niełatwy krok dalej od swoich matek. Miłość i presja.
Podsumujmy więc może dziś dla odmiany krótko: rzecz w tym, by ta miłość zawsze nad presją górowała.

Twoja P.

Polecamy cykl felietonów... w formie listów. Dwie autorki poczytnych książek - Paulina Płatkowska i Agnieszka Jeż - wymieniają ze sobą listy - o życiu, rodzinie, miłości, o wszystkim, co dla polskich kobiet, matek, żon, singielek, szczęśliwych i tych szczęścia szukających jest ważne. A my je publikujemy na Polki.pl.

Najnowsza książka Pauliny Płatkowskiej i Agnieszki Jeż „Marzena M.”  już do kupienia w Empiku. Zapraszamy też na funpage pisarek!

Redakcja poleca

REKLAMA