Oczywiście można kupić butelkę sklepowego grzańca, dodać nieco przypraw z torebki i załatwione! Ale trochę nie o to chodzi.
Jeśli lubisz wino, które nie jest przesłodzone i jeśli lubisz mieć świadomość, że w twoim trunku nie pływają różne „E-coś tam”, rób wino grzane według starych przepisów.
Na świąteczny grzaniec ja kupuję czerwone, wytrawne, delikatne wino. Ale znam osoby, które preferują wina słodkie. Przy czym ważniejsze jest to, żeby kupić wino naprawdę dobrej jakości.
Zobacz także: Rozgrzewające napoje na zimowe dni
- Najpierw robię w małym naczyniu „wywar” z przypraw, czyli daję na 1 litr wina: 5 goździków, pokruszoną gwiazdkę anyżkową, pokruszoną laskę cynamonową, laskę wanilii (przekrojoną wzdłuż – ziarenka trzeba wyskrobać i również wrzucić do wywaru), ¼ tartej gałki muszkatołowej, roztłuczony kardamon (pół łyżeczki, może być też w proszku), kilka ziarenek ziela angielskiego, pół łyżeczki imbiru (jeśli ktoś chce wzmocnić właściwości rozgrzewające wina) i skórkę obraną z jednej pomarańczy.
- Zagotowuję te przyprawy w niewielkiej ilości czerwonego wina (powiedzmy 1/3 szklanki). Tym razem wino może wrzeć.
- Gdy czujemy, że aromaty się rozeszły, wlewamy do większego naczynia wino, a następnie do tego wywar korzenny. Wino jedynie podgrzewamy! Nie może się zagotować!
- Zdejmujemy z ognia płyn i dodajemy do niego kilka łyżek miodu (do smaku, ja zazwyczaj daję 4-5 dużych łyżek na 1 litr). Mieszamy i czekamy, aż płyn się sklaruje.
- Do ceramicznych kubków wkładamy połówki pomarańczy, zalewamy gorącym winem i podajemy!
Polecamy: Czy domowe wino jest zdrowe?