Romuś i Boguś to chodzące nieszczęścia. Jak można było doprowadzić psiaki do tego stanu?!

pieski fot. Adobe Stock, andyborodaty
Los nie oszczędzał dwóch 4-letnich kundelków. Romuś i Boguś to chodzące nieszczęścia, którym właściciel zgotował okrutny los. Dlaczego dopiero druga interwencja okazała się skuteczna?
pieski fot. Adobe Stock, andyborodaty

W połowie kwietnia w Wiskienicy (gmina Zduny, woj. Wielkopolskie) miała miejsce już druga interwencja. Tym razem udało się odebrać psiaki właścicielowi. W sprawę zaangażowała się nie tylko policja, ale także wójt, powiatowy lekarz weterynarii oraz pracownicy fundacji Animals SOS. Nic dziwnego, bo Romuś i Boguś to chodzące nieszczęścia, które zostały niemal zagłodzone przez nieodpowiedzialnego opiekuna.

Romuś i Boguś to chodzące nieszczęścia

Boguś i Romuś to zaledwie 4-letnie kundelki, które w swoim krótkim życiu już wiele wycierpiały. Jak wynika z informacji udzielonych przez Jolantę Wojciechowską, prezeskę stowarzyszenia Animal SOS, czworonogi w momencie interwencji były zagłodzone. Przez skórę widać było wszystkie kości. Ich prawidłowa waga powinna oscylować wokół 30 kg, tymczasem psiaki ważyły 16 i 18 kg. Właściciel przyznał bez skruchy, że „czasem” zapominał je nakarmić. Okazało się, że czworonogi nie miały też dostępu do wody.

Jesteśmy w stanie zrozumieć sytuację, gdzie psy są niedożywione, bo sami właściciele niedojadają. Tutaj takiej sytuacji nie było — mówi Jolanta Wojciechowska.

Oba psy były przetrzymywane w skrajnych warunkach. Przywiązane na krótkim łańcuchu do budy miały bardzo ograniczoną możliwość ruchu. Co więcej, jeden z psiaków był przetrzymywany i na łańcuchu, i w stodole, która była zagracona oraz pełna nieczystości.

 

Dlaczego pierwsza interwencja była nieudana?

Sytuacja zagłodzonych psiaków była powszechnie znana. Dzień wcześniej próbę interwencji podjął powiatowy lekarz weterynarii oraz wójt gminy. Jednak ich osobiste zaangażowanie niestety nie zmieniło sytuacji czworonogów. Na to nie pozwala polskie prawo.

Brakuje rozwiązań systemowych, żeby np. gmina mogła prawnie przeprowadzać interwencje na swoim terenie, a nie uczestniczyć w nich jako asysta — tłumaczy Katarzyna Rezler ze stowarzyszenia Animal SOS.

Dopiero podczas drugiej interwencji właściciel w obecności policji zrzekł się psów. Teraz Boguś i Romuś przechodzą rekonwalescencję. Mamy nadzieję, że niebawem wrócą do pełni sił i znajdą kochający dom.

Źródło: lodz.tvp.pl, lowiczanin.info

Czytaj także:
Pies, który jeździł koleją, istnieje i mieszka w Polsce. Jego historia jest niesamowita
Wyrzuciły zwierzaki na środku ulicy i uciekły. Ale to nie koniec dramatu tych psinek
Przerażające odkrycie na górskim szlaku. Gdyby nie turyści, skończyłoby się tragedią

Redakcja poleca

REKLAMA