Nadwaga, niedowaga... równowaga
Spotykamy dwa skrajne problemy z masą ciała – niedowagę lub nadwagę. W obu przypadkach zmiana stanu swojego organizmu jest bardzo trudna do przeprowadzenia – wiedzą o tym wszyscy ci, którzy próbowali kiedykolwiek schudnąć lub przytyć. Dążymy do szeroko pojętej równowagi, która zapewniłaby dobry wygląd i zdrowie. Czym jest ta równowaga?
Najczęściej za wyznacznik odpowiedniej wagi uważa się „seksowność”. Rozumieć to można różnie, zarówno w sferze piękna, jak i namiętności. Czy jednak rzeczywiście równo-waga jest tym samym co właściwa masa ciała i wskaźnik BMI od 19,5 do 24,9?
Zobacz także: Preparaty odchudzające - czy rzeczywiście działają?
„Bo we mnie jest seks...”
Okazuje się, że nie zawsze prawidłowy wskaźnik BMI pozwoli nam czuć się seksownymi. Kalina Jędrusik śpiewała, że seks gorący jak samum opływał jej biodra i wypełniał biust – musiała więc te biodra i biuścik mieć i cieszyć się krągłościami. Warto wspomnieć także Marylin Monroe, symbol seksu wszechczasów, która nie była przecież nadmiernie wychudzona. Jak mówi przysłowie, „Nie ma kobiet brzydkich, są tylko niezadbane”.
Wyglądać seksownie znaczy być kobiecym. Kobiecość pojmowana jest głównie przez typowe dla pań atrybuty – kształtne biodra, ładny biust, jędrną, zadbaną skórę. Nie znaczy to zatem, że idealna ze zdrowotnego punktu widzenia waga jest równoznaczna z ponętnym ciałem. Po medialnych doniesieniach o modelkach, zmarłych z powodu anoreksji, zaczęła być promowana bardziej „naturalna” sylwetka i te kilka kilogramów więcej. Niezależnie od wagi, sylwetkę zawsze możemy wymodelować, także ubiorem.
Doprowadzenie ciała do tej jedynej w swoim rodzaju wagi to jednak tylko namiastka sukcesu. Seksowność bowiem to stan umysłu – nawet najlepszy wygląd nie da nam pewności siebie, jeżeli nie uświadomimy sobie własnej wartości. Może poprawić nam nastrój, zmiany powinny być jednak głębsze. Każda kobieta kryje w sobie piękno delikatności i kobiecości, musi jedynie odkryć ten skarb.
Piękno – nie zawsze znaczy to samo
Mimo faktu, że każdy człowiek jest inny i ma w sobie to niepowtarzalne „coś”, już od starożytności próbowano określić ideał piękna, które działałoby na zmysły wszystkich ludzi w ten sam sposób. Historia zna trzy sposoby myślenia o atrakcyjności: podejście matematyczne, psychologiczne i biologiczne.
Dzięki pitagorejczykom i ich zafascynowaniu matematyką utrwalił się pogląd, że piękno to geometria. Doszukiwano się zatem ideału w odpowiednich proporcjach; określone odcinki ciała powinny zostawać wobec siebie w tzw. „złotym stosunku”. Zgodnie z przekonaniem greckiego rzeźbiarza, Polikleta, aby ciało było zbudowane proporcjonalnie głowa winna zajmować 1/8 długości ciała, stopa – 1/6, dłoń – 1/10. Z tych rozmiarów korzystał w swej twórczości Leonardo da Vinci.
Również współcześnie próbuje się korzystać z klasycznych matematycznych sposobów w opisie idealnego wyglądu. Przykładem mogą być badania Marquardt Beauty Analysis (www.beautyanalysis.com), które opierają się na połączeniu podejścia biologicznego i matematycznego. Na stronie organizacji można obejrzeć efekty analiz komputerowych – najpiękniejszą twarz.
Psychologię sprawa atrakcyjności zainteresowała stosunkowo późno, bo dopiero w XX wieku. Panowało bowiem twierdzenie, że piękno jest w oku patrzącego („beauty in the eye of the beholder”), a dane etnograficzne potwierdzały, że gusta są różne. Badano „atrakcyjność” przez pryzmat jej związków z innymi elementami życia społecznego, na przykład różnic w sposobie traktowania „ładnych” i „brzydkich” przez grupę.
Ostatnią deskę ratunku zdaje się dawać biologia. Teoria ewolucji i doboru naturalnego stała się podstawą myśli o biologicznym charakterze atrakcyjności. Pod koniec XX wieku przedstawiono tezy, które w zasadzie do dziś są potwierdzane – atrakcyjna twarz to przeciętne proporcje, wyraźne cechy płciowe, gładka, elastyczna skóra i brak asymetryczności. Te cechy mają być potwierdzeniem zdrowia i dobrych genów. Taka ocena, zdaniem biologów, została skonstruowana właśnie w drodze ewolucji biologicznej. Czy zatem naprawdę warto przejmować się, jeśli nie mamy figury modelki?
Czy istnieje rozmiar SEXI
Nawet jeżeli natura szczodrze obdarzyła nas najdoskonalszymi genami, na co dzień nie zdarza nam się pokazywać kształtnej sylwetki w całej okazałości.
Najczęściej prezentujemy się innym ludziom w ubraniu. Jego wybór jest zatem bardzo ważny przy podkreślaniu swojej atrakcyjności. Rozmiar SEXI istnieje – to nasz własny rozmiar! Ani za mały, ani za duży. Dopasowując ubrania do sylwetki i kształtów powinnyśmy uwypuklać swoje atuty i kryć niedoskonałości, bo czy któraś z nas ich nie posiada?
Wiele kobiet uważa, że podstawą bycia seksowną jest odpowiednia bielizna, zapewnijmy więc sobie od czasu do czasu ten luksus i porzućmy obszerne figi na rzecz koronek i aksamitów – z pewnością sprawi nam to dużą przyjemność.
Kalina Jędrusik zaznaczała w cytowanym już utworze, że oprócz ciała ma również duszę. Nie zapomnijmy zatem Drogie Panie, że marzymy o kimś takim, kto „duszy latarnię spod zmysłów wygarnie” i sprawi, że będziemy naprawdę seksowne. Co więcej, odpowiedzmy zdecydowanie pytaniem– za Danutą Rinn – „gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy (...) gdzie te chłopy, gdzie?!”.