Karaluchy spod poduchy

Karaluchy spod poduchy
Kiedy byłam mała bardzo chciałam zostać archeologiem. Niestety zabrakło mi samozaparcia. Jednak sentyment do starożytnych kultur pozostał.
/ 28.04.2008 11:00
Karaluchy spod poduchy

I tak ostatnio zapoznałam się z treścią liczącego 4000 lat egipskiego papirusu czy raczej egipskiego sennika.
Posłuchajcie:

  •     „Jeśli kobieta we śnie całuje swojego męża, to będzie miała kłopoty;
  •     Jeśli parzy się z koniem, będzie gwałtowna wobec męża;
  •     Jeśli parzy się z osłem, będzie ukarana za wielką przewinę;
  •     Jeśli parzy się z kozłem, wkrótce umrze;
  •     Jeśli parzy się z baranem, faraon obdarzy ją pełnią swej dobroci;
  •     Jeśli spółkuje z Asyryjczykiem, będzie płakać, bo dopuściła się spółkowania z niewolnikiem;
  •     Jeśli rodzi kota, będzie miała liczne potomstwo;
  •     Jeśli rodzi psa, będzie miała chłopca;
  •     Jeśli rodzi osła, będzie miała dziecko-idiotę;
  •     Jeśli rodzi krokodyla, będzie miała liczne potomstwo”.
    Cholera, co kot ma wspólnego z krokodylem? Wers pierwszy poważnie mnie zaniepokoił. Co do tego mówiącego o sypianiu z osłem to trudno się nie zgodzić… Postanowiłam drążyć dalej. Artemidor z Efezu w II wieku naszej ery twierdził - jak dla mnie mało oryginalnie - że wyśniony pług wyobraża penisa, a skiby i magazyny zbożowe: kobiety i konkubiny. Zastanawiałam się, czy w erotycznych snach banan ma prawo pozostać jeszcze bananem. Odwołałam się więc do Freuda, ale o bananach cisza. Za to pająk we śnie miał symbolizować zaborczą matkę. Jak to się ma do osób, które na jawie cierpią na arachnofobię?
   
Co za tysiąc lat archeolodzy dowiedzą się o naszych snach? W Wielkiej Brytanii wyszedł sennik będący kompilacją erotycznych snów z rodziną królewską w roli głównej. Angielki mogą być szczęśliwe, mając takiego księcia Wiliama. A my? Mamy śnić o mizianiu się z Jarkiem Wałęsą czy poddać się i na jawie i we śnie hurraoptymizmowi Donalda Tuska? A może… prezydent? Jego brat bliźniak odpada, on ma kota, a jak wiadomo koty symbolizują mrowie dzieci…
   
U współczesnego klasyka Grahama Mastertona („Erotyczne sny”, Rebis 1993) znalazłam obraz, który naprawdę mnie ujął, ale na usprawiedliwienie dodam, że byłam świeżo po kłótni z mężem: „We śnie trzymałam Petera za jądra. Były miękkie i włochate, jak dwa żółtka w torebce. Spytałam go czy mnie kocha. Powiedziałam mu, że jeśli mnie nie kochał, będę je dusić tak długo, aż będzie krzyczał. Powiedział, że mnie kocha”. Grunt to subtelna perswazja.
  
 Inna kobieta śniła o  penisie w kolorze tęczy. Ponieważ tęcza przychodzi po deszczu, a nawet po potopie, to chyba dziewczyna po przebudzeniu się miała szansę na harmonijny związek. Z kolei pewna senna ogrodniczka hodowała w doniczkach penisy na własne potrzeby. Pożałowałam, że i na jawie i we śnie mam tak kiepską ręką do roślin.
   
Jeszcze innej śniło się, że w czasie wyśnionego stosunku na jeźdźca penis jej partnera tak wybujał, że uniósł ją, aby mogła podziwiać dachy domów. Dobrze, że nie miała lęku wysokości. Dobrze, że fallus nie wyniósł jej na orbitę, bo mogłaby skończyć jak biedna Łajka. Od czasu zapoznania się z tamtym snem disnejowska opowieść o ziarnku magicznej fasoli, które rośnie i rośnie aż wynosi Myszkę Miki do zamku Złego Czarodzieja uważam za kryptopornografię…
   
Im więcej czytam o snach erotycznych, tym cierpię na większą bezsenność. Niestety nie jest to rodzaj bezsenności, o który mi chodziło. Mam zamiar troszeczkę zestresować swojego partnera, a później na poduszce obok miętowego ciasteczka zostawić mu karteczkę z bardzo starą dziecięcą rymowanką:

Dobranoc, pchły na noc
Karaluchy do poduchy
A jak cię zaczną gryźć
To możesz do mnie przyjść.

I jeszcze z wrodzonym pragmatyzmem ściągnęłam naszemu psu obrożę przeciw insektom…

Redakcja poleca

REKLAMA