Najlepszy seks w życiu?

Odpowiedź na tak zadane pytanie pomaga czasem zrozumieć, czego oczekujemy od życia intymnego…
/ 14.05.2010 07:55
Odpowiedź na tak zadane pytanie pomaga czasem zrozumieć, czego oczekujemy od życia intymnego…

No właśnie, czy z pamięci setek scen łóżkowych w zmieniających się lokalizacjach, pozycjach i obsadzie potrafisz przypomnieć sobie ten jeden, który zatrząsł twoim światem? Jeśli nie, to prawdopodobnie traktujesz seks zbyt przedmiotowo… albo zbyt obowiązkowo. Dla reszty z nas jednak pewnie gdzieś tam kiedyś iskra sięgnęła takiego zenitu, że nawet sama myśl o tym jest elektryzująca.

Najlepszy seks w życiu?

Dla niektórych, szczęśliwych lub straconych, takim seksem była może noc poślubna. Trochę to pompatycznie romantyczne i mało rzeczywiste po alkoholowej agonii i zdarciu nóg w długich pląsach, ale czasem i po takich przejściach chce się zakosztować pożycia małżeńskiego. Tutaj uroku dodaje ślubna bielizna, wynajęty hotelowy pokój oraz poczucie, że to początek formalnego należenia do siebie.

Nie dałam się jeszcze w życiu zaobrączkować, więc nie podzielę się z czytelnikami refleksją na temat powyższego, ale dość pewnie stwierdzam, że noc poślubna to na pewno nie będzie. Bo to zbyt oczywiste, zbyt wymuszone, zbyt oczekiwane - zupełnie jak sylwestrowa zabawa, która tak często kończy się fiaskiem. W najlepszym seksie dla mnie musi być dużo spontaniczności i elementu zakazanego owocu - gorąca noc na czyjejś letniej posesji? Dzika przygoda na opuszczonej plaży? Cudnie zakończony leśny piknik? No właśnie, dla wielu z nas to właśnie seks w przyrodzie będzie pewnie wspomnieniem wartym wzruszenia.

Z drugiej strony są jednak wszystkie te wystudiowane według magazynowych podpowiedzi wieczorki erotyczne, kiedy leje się szampan, trzaskają kajdanki a plecy błyszczą od zmysłowych olejków. Miłość wytrawna - przygotowana z namysłem, degustowana z każdym kęsem, intymna i doprowadzona do perfekcji może zdobyć trofeum życiowego hitu… jeśli liczy się dla nas oprawa i wypełnianie społecznych stereotypów.

Dalej są dzikie noce z kimś nieodpowiednim - nieznajomym, koleżanką z pracy, przystojnym ratownikiem z wakacji. Pełne grzechu, szalone i nieodpowiedzialne, w osobach, którym życie dyktuje rutyna, wywołują olbrzymią dozę euforii. Że można inaczej, że jest się na fali, że zbliża się do uwielbianego przez mass media wizerunku podrywacza albo seksbomby. W końcu rozwiązłość jest wciąż w modzie…

Będą też na pewno osoby, które powiedzą, że ich najlepszy seks, to oczywiście z żoną/mężem, oczywiście dojrzały i pełen uczucia. I choć czasem mam wątpliwość, jak głęboko pod takimi zapewnieniami skrywają się dławione fantazje i skreślone marzenia, jest w tym duża doza prawdy - bo przeżycie stosunku od A do Z chyba nie jest możliwe nigdzie indziej niż w tak intensywnym spojeniu, jakim jest patrząca sobie w oczy para, która rozumie każdy błysk na źrenicy partnera. Historia zabiera nutkę ekscytacji, ale daje niesamowitą głębię.

Wreszcie, to może być przypadek - trudny do określenia, jeszcze trudniejszy do zrozumienia. Ot, po powrocie ze spływu kajakowego, wypiciu butelki wina i obejrzeniu po raz n-ty „Jesus Christ Superstar”. Jak te piosenki potem brzmią w uszach…

A jaki był Wasz najlepszy seks w życiu?

Agata Chabierska

Redakcja poleca

REKLAMA