Jak być dobrą mamą - wywiad z ekspertem

Jak być dobrą mamą - wywiad z ekspertem fot. Fotolia
Zastanawiasz się co powinnaś zrobić, by móc powiedzieć, że jesteś dobrą mamą? Ekspert podpowiada, co to określenie naprawdę znaczy.
Agata Bernaciak / 19.11.2014 11:11
Jak być dobrą mamą - wywiad z ekspertem fot. Fotolia

Po porodzie odkryłaś ciemną stronę swojej osobowości? Nie ty jedna. O tym, jak być dobrą mamą rozmawiamy z psycholożką Beatą Chrzanowską.

Zdenerwowałam się na niemowlę, nakrzyczałam na przedszkolaka. Nie jestem dobrą mamą?

Według mitu idealnej matki – zupełnie się nie nadajesz. Na szczęście to tylko mit, że mama małego dziecka zawsze jest spokojna, rozsądna, wyrozumiała i cierpliwa...

...to przecież nie są cechy bohatera?

Ale nie są to też cechy stałe. To nie jest tak jak z kolorem oczu – jeden na całe życie. Poziom np. naszej cierpliwości zależy od wielu czynników. Kiedy jesteśmy bardziej zmęczone, będziemy mniej cierpliwe, i to normalne. Tymczasem kiedy zza naszego wizerunku perfekcyjnej mamy wychyli się na chwilę zła czarownica, zaczynamy bać się samych siebie i marzymy, aby ktoś zabrał od nas to dziecko. Obwiniamy się o niedostatek uczuć macierzyńskich, a tymczasem to, co czujemy, to zwykłe zmęczenie.

Znam mamy, dla których wyrzuty sumienia są nieodłącznym elementem życia.

Bardzo często chcemy doskoczyć do ideału matki, jaki budujemy we własnych głowach. Tymczasem dziecko wcale nie potrzebuje idealnej mamy. Jemu do pełni szczęścia wystarczy matka, która jest wystarczająco dobra, czyli zwyczajna. I większość matek taka właśnie jest, czyli większość dzieci jest absolutnie szczęśliwa ze swoimi mamami.

Co to znaczy wystarczająco dobra mama? To taka, która się np. czasem zdenerwuje, ale nie da swojemu dziecku klapsa?

Nie należy dawać klapsów, bo to oznaka bezradności rodzica i przemoc, która krzywdzi dziecko. Ale jeśli powiemy, że dobra mama nigdy w życiu nie dała swojemu maluchowi klapsa, automatycznie możemy wywołać poczucie winy u wielu dobrych matek, które kiedyś tam, raz w życiu, będąc na granicy wytrzymałości, klepnęły malca w pupę. Dobra matka nie bije dzieci, ale nie ma sensu z powodu jednego incydentu biec do psychologa.

Dowiedz się więcej:


Co powinna zrobić taka mama, która dała klapsa?

Jeśli nie udało nam się zapanować nad złością, powinnyśmy zastanowić się, dlaczego tak się zdarzyło. Postarajmy się też wymyślić, co zrobić, aby takie zachowanie nigdy się już nie powtórzyło. Jest wiele warsztatów w ramach programu „Świat bez klapsa”. Jeśli czujemy, że nasze macierzyństwo czasem nas przerasta, warto zapoznać się ze sposobami, jak z dzieckiem rozmawiać, jak je rozumieć i przede wszystkim jak sobie radzić bez bicia.

To znaczy, że bycia dobrą mamą można się nauczyć?

Oczywiście, że tak. Trudno oczekiwać, że już dzień po porodzie będziemy umiały radzić sobie ze złością, zmęczeniem, bezradnością. Tego uczymy się nie tylko na warsztatach z psychologami, ale też z własnego doświadczenia albo doświadczenia mam, babć albo koleżanek. Inne kobiety mogą być dla mamy nieocenionym źródłem wsparcia. Czasem warto też porozmawiać z psychologiem, który pomoże zrozumieć, czemu nie umiemy czasem powstrzymać się od klapsów albo od innych zachowań, które się nam nie podobają.

A można się też nauczyć być szczęśliwą mamą?

Tak, ale aby tak się stało, muszą być spełnione pewne warunki. Mama, aby być szczęśliwa, musi najpierw mieć poczucie własnej wartości, prawo do błędu i mieć też...

...możliwość odpoczynku?

To też, ale chyba na dalszym miejscu. Jeszcze wcześniej jest umiejętność czerpania przyjemności z kontaktu z dzieckiem i tego również mama może się nauczyć. Musi też nauczyć się patrzeć na dziecko jak na odrębną osobę.

Taki dystans między mamą a dzieckiem także jest warunkiem szczęśliwego macierzyństwa?

Tak. Pamiętam, kiedy sama byłam młodą matką, raz na spacerze nie mogłam uspokoić swojego dziecka. Ono płakało, wyrywało się z wózka, a ja na siłę, w emocjach, próbowałam zapanować nad sytuacją. Podeszła wtedy do mnie staruszka i powiedziała: „Dziewczyno, czemu się tak denerwujesz? Pomyśl, że to dziecko twojej ulubionej sąsiadki i że to ona ma kłopot”. Gdy udało mi się tak pomyśleć, czyli złapać dystans do całej sytuacji, w końcu zrozumiałam, o co maluch tak zażarcie walczy. Wtedy łatwiej było mi znaleźć rozwiązanie problemu i reszta spaceru była już bardzo miła.

Dowiedz się więcej:


na podstawie tekstu zamieszczonego w magazynie Mamo to ja

Redakcja poleca

REKLAMA