Krzysztof Falba chciał pomóc psom, a został skrytykowany

pies bezdomny fot. Fotolia.com
„Jeśli myślisz o zabiciu psa, jeśli przychodzi Ci do głowy, by przywiązać psa w lesie/powiesić go/utopić/otruć lub pozbyć się w jakikolwiek inny śmiertelny sposób – zadzwoń” – w ten sposób Krzysztof Falba postanowił zareagować na kolejne doniesienia o zamordowanych i porzuconych psach.
/ 18.11.2016 07:58
pies bezdomny fot. Fotolia.com

No i dzwonili - niektórzy, żeby psa się pozbyć, inni, żeby zabrał pałętającego się bezdomnego psa spod ich bloku, a jeszcze inni, żeby go... skrytykować.

„Bo nie ma pojęcia, co pisze, brak mu doświadczenia w opiece nad zwierzętami, a publikowanie go typu apeli jest po prostu nieodpowiedzialne”.
Co jest takiego w nas, Polakach, że zamiast wspierać fajne inicjatywy obywatelskie, wolimy krytykować, wyśmiać i obrzucić błotem?

Jestem prywatną osobą. Przyjadę gdziekolwiek w Polsce w ciągu 1-2 dni i go zabiorę. Przyjadę prywatnym samochodem. Nie pod dom? Umówmy się w lesie/w miejscu publicznym/gdziekolwiek. Bez pytań. Bez dzień dobry i bez do widzenia. Zabiorę i odjadę. Po co robić takie masakry? Pozbędziesz się problemu, ja dam mu życie. Zadzwoń” - napisał Krzysztof Falba na swoim profilu na Facebooku.

Przygarnij futrzaka. Pomóż psom ze schroniska!

W rozmowie z Polsat News przyznał, że ostatnimi czasy coraz więcej widzi informacji związanych z zabijaniem psów: topieniem ich, duszeniem, katowaniem, przywiązywaniem w lesie. Dlatego postanowił coś zrobić, na miarę swoich możliwości.
Już po pierwszych minutach od opublikowania postu i udostępnienia go przez znajomych Krzysztofa, a wkrótce potem przez znajomych znajomych, zaczęły urywać się telefony. Do godz. 13.00 tego samego dnia odebrał około 90 telefonów. Były to telefony także od ludzi, którzy mają psa, ale chcą go oddać. Bo np. ktoś z rodziny okazał się uczulony. Bo wyjeżdżają, bo dziecku się znudziło. Dzwonili też świadkowie błąkających się psów na ulicy, na które nie reaguje ani straż miejska ani gmina, chociaż ustawowo to ona właśnie odpowiada za wyłapywanie bezpańskich psów.

Nie kupuj, adoptuj! Ważna inicjatywa!

Szybko okazało się, że skala problemu jest na tyle duża, że sam Krzysztof sobie z nim nie poradzi. Na dodatek musi tłumaczyć się za pośrednictwem Facebooka i odpowiadać na setki pytań i zarzutów. Między innymi na takie, czy jego wiedza dotycząca bezdomności zwierząt i jej uwarunkowań w Polsce była wystarczająca, by w sposób przemyślany napisać mój post. Czy spodziewał się tego co się stało?
Otóż przyznaje, że skala odzewu na post bardzo go zszokowała, ale to nie oznacza, że zamierza teraz podkulić ogon i uciec. Nie zamierza też stosować spychologii. I chociaż ma pracę i inne obowiązki, jedno już wie - że w ratowaniu życia niechcianych zwierząt nie musi być sam.


W obronie Krzysztofa stanęli jego znajomi:
Krzysiek nie chciał zbawiać całego świata. Nie napisał, że pomoże każdemu bezdomnemu psu i każdej osobie, która takiego psa znalazła. Jego post dotyczył konkretnej sytuacji, a nie całej psiej bezdomności w Polsce. Telefony, które wydzwaniają, nie są tylko odpowiedzią na jego apel. To dzwonią ludzie, którzy szukają jakiegokolwiek ratunku, bo właśnie znaleźli bezdomne zwierzę, a znikąd pomocy. Bezsilni i zdesperowani. Dlaczego? Bo system opieki nad bezdomnymi zwierzętami, jest w Polsce, do bani. Bo urzędnicy państwowi, których obowiązkiem jest właśnie taka pomoc, mają to gdzieś. Bo to skostniałe struktury. Bo nikt się temu nie przygląda, nie rozlicza i nikt ich nie kontroluje”.

Ludzie litości!!!!!! Mężczyzna wykazał się dobrocią serca, po co tyle pytań ?!!!! Chciał pomóc zwierzęciu, któremu grozi śmierć przez nieodpowiedzialnego właściciela!!! Ten człowiek nie jest schronieniem ani fundacją żeby na taką skalę zabrać zwierzę bo ktoś ma na nie alergię albo wyjeżdża za granicę i nie ma co z nim zrobić !!!!! Brak słów po prostu brak słów, co za półmózgi z tych ludzi...” - piszą internauci na profilu Krzysztofa. Bo szczęśliwie głosów wsparcia nie zabrakło.

A co na to sam Krzysztof? Nie odbiera telefonów - czemu się nie dziwimy. Ale zostawił krótkie oświadczenie na Facebooku.
 

O tym się mówi - Polki.pl - trzymamy rękę na pulsie!

Redakcja poleca

REKLAMA