Anna Kowalczyk - Świąteczny festiwal pomagania - felieton

zimowa dziewczynka fot. Fotolia
Najbardziej lubię grudzień za to, że w grudniu wypada otwierać serca i portfele, by pomagać ludziom, którzy co prawda pomocy potrzebują przez cały rok, ale w grudniu jakoś bardziej nas to rusza. Wiedza, że są w Polsce dzieci, które piszczą z radości na widok kolorowego makaronu, nie powinna dawać w nocy spać. Ale zaręczam, radość jest zawsze większa. Światło silniejsze niż mrok.
Anna Kowalczyk / 09.12.2016 11:54
zimowa dziewczynka fot. Fotolia

Kocham grudzień! Za dużo migających światełek i melodyjek z syntezatora, dużo Georga Michaela w radiu oraz duże kolejki, by kupić kolejne nikomu niepotrzebne rzeczy za miliony monet. Żartowałam.

Najbardziej lubię grudzień za to, że w grudniu wypada nie tylko być ostentacyjnie znużonym okołoświąteczną komerchą, ale co najmniej tak samo wypada otwierać serca i portfele, by pomagać ludziom, którzy co prawda pomocy potrzebują przez cały rok, ale w grudniu jakoś bardziej nas to rusza.

Już jutro finał Szlachetnej Paczki. Jak co roku pomagamy z przyjaciółmi kilku rodzinom i przed południem wesołą karawaną zawieziemy nasze paczuchy do magazynu. Radość będzie podwójna, bo te same paczuchy od prawie dwóch tygodni zalegają we wszystkich kątach mojego, nie tak znowu dużego, mieszkania i skończy się wreszcie slalom gigant na odcinku kuchnia-kibelek. Alleluja!

Szlachetna Paczka jest świetnie wymyślona – jest w niej wszystko, co najważniejsze w dobrym pomaganiu – spora dawka wiedzy o tym, komu się pomaga i dlaczego ten ktoś pomocy potrzebuje, precyzyjna lista nie tylko najpilniejszych potrzeb, ale i marzeń do spełnienia (tak, tak, nawet żyjąc w biedzie marzy się nie tylko o zapasie konserw), zachęta do wspólnego działania (Paczka wszak to nie tylko karton z zawartością), a wreszcie szczegółowa informacja o tym, jak obdarowani zareagowali na swoje świąteczne prezenty. Więc jeśli podczas czytania opisu dramatycznej sytuacji rodziny, której się pomaga, czujemy kłucie w sercu i ścisk żołądka – bo na co dzień nie mieści się nam w głowach, że w takich warunkach w ogóle da się żyć – to te kilka chwil psychicznego dyskomfortu zostaje po stokroć wynagrodzone czytaniem opisu reakcji na nasze dary.

To też słodko-gorzkie trochę, bo wiedza, że są w Polsce dzieci, które piszczą z radości na widok kolorowego makaronu, nie powinna dawać w nocy spać. Ale zaręczam, radość jest zawsze większa. Światło silniejsze niż mrok.

Marcelino, skrajnie niedożywiony chłopiec, potrzebuje twojej pomocy!

Ale Szlachetna Paczka nie jest jedyna na mojej szortliście ulubionych przedświątecznych akcji pomocowych. Kameralne stowarzyszenie Mali Bracia Ubogich organizuje cudowną akcję „Podaruj Wigilię” dla starszej, samotnej osoby. Za jedyne 50 złotych można ufundować nie tylko kolację i prezent dla seniora czy seniorki, którzy zwykle w Święta byli jeszcze bardziej smutni i samotni, niż na co dzień, ale przede wszystkim zapewnić im radosną kompanię na ten wyjątkowy wieczór.

Jak napisał jeden znajomy: „Najlepiej wydane 50 złotych, odkąd rok temu wydałem 50 złotych dokładnie na to samo”.

Anna Kowalczyk: Szkoła posłusznych żon

Cudownie jest czytać, że są ludzie, którzy myślą o tym, jak pożytecznie zagospodarować tony dobrego jedzenia, które zostają po tysiącach firmowych śledzików. Kilka propozycji znajdziecie tutaj:

Fantastycznie widzieć, jak ktoś wykonuje mrówczą pracę, by zebrać w jednym miejscu wszystkie pożyteczne inicjatywy, które mogą być dla nas źródłem oryginalnych prezentów, a na dodatek wspierają pożyteczny cel.

Cieszy i krzepi fakt, że goszczące mnie łamy Polek też nie trwonią swojego zasięgu i siły oddziaływania i z przytupem zachęcają do wspierania UNICEFu (na marginesie, moja mama, lat 67, od niedawna mozolnie ucząca się bankowości elektronicznej, oznajmiła mi ostatnio z dumą: „Ustawiłam SAMA stałe polecenie przelewu na UNICEF! Nieźle, córcia, co nie?”).

Pomaganie nigdy dotąd nie było też tak przyjemne, bo dzięki internetowi i świetnie zorganizowanym NGOsom, dosłownie można zobaczyć i poczuć, jak wiele zmienia na lepsze każdy podarowany grosz. Pomaganie też nigdy nie było też tak bezpieczne, bo kto dotąd miał wątpliwości, czy jego pieniądze/dary na pewno idą w dobre ręce, łatwo może to dziś sprawdzić. Choćby naocznie.

Wreszcie, pomaganie nigdy nie było tak proste. I nawet jeśli Ci się wydaje, że możesz co najwyżej udostępnić na fejsie zachętę do pomocy, bo w tym miesiącu budżet naprawdę, ale to naprawdę się nie spina, to zaklinam Cię, udostępniaj! Myślisz, że nie ma sensu, bo i tak już za dużo dobroczynnego spamu? Jest. Ja np. dostałam wczoraj taką oto wiadomość: „Po Twoim wpisie na Instagramie, razem z dziewczynami z niewielkiej grupy robimy zbiórkę na to właśnie schronisko. Mam nadzieję, że choć ta niewielka cegiełka będzie wsparciem dla tych kobiet”.

Kochany Panie Mikołaju, nie potrzebuję innego prezentu na Gwiazdkę!

6 powodów, dlaczego nigdy nie przestanę wspierać UNICEF - pisze redaktorka naczelna Polki.pl

Redakcja poleca

REKLAMA