„Żeby łatwo zarobić, udawałam, że urodziłam śmiertelnie chore dziecko. Te głupie baby płaciły mi bez zastanowienia...”

kobieta udająca ciążę fot. Adobe Stock
\Niedobrze mi. Zbiera mi się na wymioty. Czuję się jakoś dziwnie. Inaczej. Wiem, że zostałam sama. Zapisałam się do forum internetowego.
/ 16.02.2021 15:21
kobieta udająca ciążę fot. Adobe Stock

Pierwszy miesiąc

Niedobrze mi. Zbiera mi się na wymioty. Czuję się jakoś dziwnie. Inaczej. Wiem, że zostałam sama. Zapisałam się do forum internetowego. W prawdziwym świecie nikt mnie nie słucha, nie dostrzega. Więc może tam mnie zauważą? Mój pierwszy post:

Witajcie przyszłe mamy. Wczoraj zrobiłam test i pojawiły się dwie kreseczki. Pierwsza wyraźna, gruba, krwistoczerwona. Druga trochę bledsza, ale jednak była. Jak myślicie, czy na pewno jestem w ciąży?

Wszystkie mamy zapewniły mnie, że tak, że na pewno noszę pod sercem nowe życie. Uwierzyłam. Nie zostałam jednak sama. Zadzwoniłam do Krzyśka. „Jestem w ciąży” — powiedziałam bezbarwnym głosem. „Nie kręcisz, mała?” — zapytał gruboskórnie. Nie takiej reakcji oczekiwałam. Rzuciłam słuchawką. A on nie oddzwonił.

Drugi miesiąc

Piszę z dziewczynami z forum. Wszystkie mamy mdłości. Nie znosimy zapachów smażonej cebuli, ani kiszonej kapusty, której wątpliwy aromat monopolizuje stoiska warzywne w supermarketach. Schudłyśmy, bo nic nam nie smakuje. Non stop chce nam się spać. Na nic nie mamy siły.

Leżę w niepościelonym od rana łóżku i wyobrażam sobie malutkie dziecko, które potrafi pokochać całym sobą. A ja jestem dla niego całym światem. Zastanawiam, czy wolałabym chłopca, czy dziewczynkę? Nieważne. Chciałabym tylko, aby mnie kochało. Krzysiek wciąż ma mnie gdzieś.

Trzeci miesiąc

Snułam się dzisiaj między alejkami handlowymi w Tesco i sama nie wiem czego szukałam. Zatrzymałam się na stoisku dla dzieci. Było tam jak w bajce. Upajałam się widokiem kolorowych śpioszków, studiowałam skład kaszek i słoiczków. Głaskałam puszyste i mięciutkie czapeczki z doszytymi uszkami. Jak słodko muszą wyglądać w nich buzie niemowląt. Było mi dobrze.

Czwarty miesiąc

Dziewczyny piszą, że ich partnerzy zrobili się dla nich bardzo opiekuńczy, troskliwi. Spełniają wszystkie ich zachcianki. Ja też mam zachcianki. Chciałabym poczuć się choć w niewielkim procencie tak kochana jak one. Już. Teraz. Natychmiast. Niestety, muszę jeszcze poczekać.

Piąty miesiąc

W piątym miesiącu brzuszek robi się już dość widoczny i cały świat dowiaduje się o tym pięknym stanie, w jakim jest kobieta. Ludzie zaczynają patrzeć na ciężarną z troską, uśmiechają się do niej, a ona nosi dumnie to błogosławione, Nowe Życie w niej. To jest cudo.

Szósty miesiąc

Widziałam dzisiaj Krzyśka na ławce niedaleko uniwerka. Siedział z jakąś blond laską i ją bajerował. Ona śmiała się głośno i odrzucała w tył tę swoją tlenioną grzywkę. A on wtedy pochylił się nad nią, chwycił w swoje dłonie jej twarz i pocałował. Odwróciłam się. Zabolało. Mocno.

Siódmy miesiąc

Postanowiłam się pozbierać. Dla Nowego Życia. Wypiłam sok z pomarańczy. Jest bogaty w witaminy. Wpatrzyłam się w szklankę z pomarańczowym sokiem, postawiłam ją na parapecie, w słońcu, a ona zapaliła się jakimś pięknym światłem i zamieniła się w malutkie słońce. Uwięzione w szklanej klatce.

Ósmy miesiąc

Boli mnie całe ciało. Czuję jak niewiele jest warte. Nie wiem jak to przetrzymam. Boję się o nie. Czuję, że coś jest nie tak, jak być powinno. Jakiś irracjonalny strach zjada mnie od środka. Niektóre dziewczyny z forum zaczynają już rodzić. Parę tygodni przed terminem, ale wszystko jest ok. Skąd ten strach we mnie?

Dziewiąty miesiąc

Mój post na forum sprzed dwóch tygodni:

Pawełek urodził się drugiego marca o siódmej trzydzieści rano, ważył 3150 kg i mierzył 54 cm. Położne szybko go ode mnie zabrały nic mi nie wyjaśniając. Słyszałam tylko jak szeptały do siebie – Taka rzadka wada. Dopiero później dowiedziałam się o co chodzi. Ma wadę serca, konieczna jest natychmiastowa operacja we Francji, w specjalistycznej klinice. Będę wdzięczna za każdy grosz wpłacony na konto...

Dziewczyny zareagowały bardzo emocjonalnie. Wciąż wpływają pieniądze dla Pawełka. A ja patrzę na to jakby z boku. Wyłączyłam się.
Post z zeszłego tygodnia:

Kochane, dziękuję wam za wasze dobre serce. Nie udało się uratować Pawełka. Nie potrafię napisać więcej.

Na forum żałoba. Postanowiłam tam nie zaglądać.

Dziesiąty miesiąc

Dziewczyny, wczoraj dostałam smsa, że Marta umarła... Jej pogrzeb będzie za trzy dni na cmentarzu komunalnym w Radomiu. Nie mogę w to uwierzyć. Nie umiałam jej pomóc, choć kontaktowała się ze mną po stracie Pawełka. Pisała, że opada z sił...

Ogólna żałoba na forum. Wiele forumowiczek wkleja sobie w podpis czarną wstążeczkę na znak żałoby. „Umarła młoda mama z tęsknoty za swoim synkiem. Nie potrafiła żyć bez miłości. To smutne. Nie mogę uwierzyć, że to prawda... Żegnaj Marto. Już na zawsze będziesz z Pawełkiem.”

Szesnasty miesiąc

Byłam u fryzjera i zrobiłam sobie czerwone pasemka. Kupiłam fajne kozaczki i paletkę cieni do powiek. Zmieniłam look. Witaj nowa Marto! Muszę zadbać o siebie. Znowu mam dla kogo.
Szkoda, że pieniądze z konta tak szybko się kurczą. Na tej akcji z Pawełkiem jednak nie zbiłam fortuny. Ot, kasa wystarczyła tylko na parę miesięcy Nowego Życia.

Zajrzałam na forum z komputera od Jacka. Nie było mnie tam pół roku. Zażartował: „Marta, co ty na takie fora dla mamusiek wchodzisz? Może zrobimy dzidziusia?”
Mam szczęście – Jacek to nie Krzysiek, on da mi dziecko. A ja nie potrafię żyć bez miłości.

Więcej prawdziwych historii:
„Mąż zostawił mnie dla młodszej, mieszkam z mamą i jestem za stara na nowe życie. I nagle spotkałam dawną miłość...”
„Zakochałam się w ojcu dziecka mojej przyjaciółki. Ona nigdy by mi tego nie wybaczyła, ale nie umiem wygrać z uczuciem”
„Przypadkowo poznani przystojniacy dosypali nam czegoś do picia. Moje znajome zniknęły, a ja prawie podzieliłam ich los”

Redakcja poleca

REKLAMA