Są fotografowie, którym do szczęścia wystarczy zachód słońca na plaży. Inni potrzebują modelek, kreacji, egzotyki. Marie Clayton preferuje lalki Barbie w krwawych scenach przemocy domowej.
Twórczość Clayton to oczywiście więcej niż sama fotografia. W swoich szalonych wizjach artystka daje upust osobistym spostrzeżeniom na temat społecznych fenomenów, zwłaszcza roli kobiety. Humorystyczne, często okrutne i kontrowersyjne, nierzadko drwiące i stawiające pytania zdjęcia, to nic innego jak dorosła zabawa lalkami. Precyzja i doskonałość wykonania są porażające - w łazience plastykowej sadystki są miniaturowe loki, balsamy i butelka po winie, w kuchni gofrownica, płatki śniadaniowe i paczka papierosów.
Barbie najczęściej jest sadystką w domowych pieleszach, która odcina mężczyznom głowy i wkłada do słoików albo grilluje dla dzieci na obiad. Wszędzie jest krew, odcięte kończyny, narzędzia tortur i ona - leżąca z kieliszkiem wina w wannie lub paląca radośnie papierosa. Emancypacja? Zepsucie bogatej pięknej dziewczynki, która ma wszystko i traktuje ludzi przedmiotowo? Autorka nie komentuje każdego zdjęcia pozwalając nam samym pomyśleć o scenariuszu.
W jej pracach jest odwołanie do dziecięcych bajek, ale w tej pierwszej, brutalnej formie. Bo przecież nie ma co się łudzić - oryginalne pomysły na Czerwonego Kapturka czy Jasia i Małgosię musiały być, jak to zwykle ludowe powiastki, okrutne, dosłowne, każące naprawdę bać się wilka czy wiedźmy. Widzimy więc zakrwawione stopy sióstr Kopciuszka i Królewnę Śnieżkę, która budzi się z… ginekologicznymi komplikacjami.
Clayton mówi o bulimii, aborcji i nowoczesnym macierzyństwie, gdy elegancką kobietę spowalnia niemowlę na krwawej pępowinie. Nasze życiowe funkcje są obcesowe, trywialne, sprowadzone do roli faktycznej zabawy - piękna plastykowa twarzyczka jest zawsze uśmiechnięta i idealnie uczesana. Z kokardą na głowie.
Nie mogło w tym zestawie oczywiście zabraknąć też krytyki samej idei lalki. „Barbie została zaprojektowana jako kobieta, którą chciałaby zostać każda dziewczynka, a którą każdy mężczyzna chciał by przelecieć” - pisze Clayton. „Jej ciało, blond włosy, cienka talia i jędrne piersi - to elementy nowoczesnego ideału kobiecości, który ma wyznaczać nam drogę, ale od którego społeczeństwo nieulepszane chirurgicznie jest bardzo daleko”.
Kobieta więc siedzi w gwiazdkowy poranek, zadowolona, z pudłem kolorowych dildo pod choinką, podczas gdy facet w majtkach i sweterku nieśmiało zapija ciasteczko szklanką mleka. Czy to jej klęska czy sukces? Czy urodę da się zdekomponować do plastykowych części pierwszych i zostaje wtedy tylko sushi albo zupa? Czy dążymy wszyscy do życia odgrywanego w domku dla lalek? To pytania, które można sobie postawić oglądając fenomenalną kolekcję Marie Clayton…
http://www.thephotographymarielclayton.com/