Parkiet amerykańskiego „Tańca z Gwiazdami” tonie w mroku. Gdy rozbrzmiewają pierwsze dźwięki „These Arms Of Mine”, widownia zamiera. Bo tańczyć ma Jennifer Grey, słynna Frances „Baby” Houseman z „Dirty Dancing”.
20 lat wcześniej cały świat patrzył, jak właśnie przy tej piosence Baby zakochiwała się w Johnnym Castle granym przez Patricka Swayze. Wspomnienia cudowne, ale i bolesne dla Jennifer. Kiedy kończy tańczyć, nie cieszy się ze świetnych ocen, nie wysyła całusów publiczności jak inne gwiazdy. Z trudem powstrzymuje łzy.
Ktoś, kto z pewnością jest tam na górze, byłby z ciebie dumny
Chodzi oczywiście o Swayze, który w zeszłym roku przegrał walkę z rakiem. W tym programie owacja na stojąco nie zdarza się często, ale tym razem przejęta publiczność nie chce usiąść! „To prawdziwy powrót Baby”, mówią wszyscy. Jennifer Grey nawet tego nie dostrzega. Przez ściśnięte gardło z trudem mówi:
Ten program jest jak kapsuła czasu. Zabiera mnie w objęcia Patricka Swayze, tego wspaniałego niezwykłego człowieka, który nauczył mnie kochać taniec.
To opis wydarzeń z parkietu tanecznego programu. Ta kapsuła przenosła ją nie tylko w czasy, gdy żył Patrick. Przeniosła ją w czasy, gdy ona sama była wielką gwiazdą Hollywood. Gdy po sukcesie „Dirty Dancing” mogła mieć wszystko. I gdy wszystko na własne życzenie straciła…
Gdzie się podziała Baby?
Pod koniec lat 80. mówiło się tylko o niej. Grey, po sukcesie „Dirty Dancing” i roli Baby, wrażliwej idealistki zakochanej w tancerzu, była idolką dziewczyn na całym świecie. Sklepy zalały ubrania i gadżety z podobiznami Grey i Patricka Swayze, muzyka z filmu rozkręcała wszystkie dyskoteki. Aktorka była nawet nominowana za rolę Frances do Złotego Globu. Miała sławę, pieniądze i… pecha do mężczyzn.
Lista jej podbojów miłosnych jest imponująca. I nie były to kaprysy gwiazdy, bo Grey łamała serca, nawet gdy była jeszcze nieznaną aktoreczką. Najpierw był gwiazdor „Powrotu do przeszłości” Michael J. Fox. Porzuciła go jednak, gdy poznała Matthew Brodericka. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po kilku miesiącach znajomości ruszyli w podróż po Irlandii.
Był sierpień 1987 roku. Wynajęli bmw i godzinami jeździli po krętych drogach hrabstwa Fermanagh. Podczas jednej z takich wycieczek BMW prowadzone przez Matthew nagle zjechało na przeciwległy pas i uderzyło w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód. Dwie kobiety, które w nim jechały, zginęły na miejscu. Broderick przeżył, ale z połamanymi nogami, żebrami i uszkodzonymi płucami przeleżał kilka tygodni w szpitalu w Belfaście.
Nie sposób było łączyć tak głębokiego smutku, poczucia winy osoby ocalałej, ze świętowaniem i radością. Moje myśli już nigdy nie były takie same, moje ambicje też nie były takie same - mówiła po latach Jennifer.
Rozstała się też z Matthew Broderickiem. Nie został on oskarżony o spowodowanie śmierci, a ukarany karą grzywny w wysokości 175 dolarów. Przez traumatyczne zdarzenie kariera 27-letniej Jennifer skończyła się zanim się jeszcze właściwie zaczęła.
Jennifer miała stłuczoną głowę i szyję, ale szybko musiała dojść do siebie. Czekała amerykańska premiera „Dirty Dancing”. Kiedy Grey świętowała sukces filmu, Broderick walczył z depresją. Jak potem wspominał w wywiadach, pomogły lata terapii, ale śmierci tych dwóch kobiet nigdy sobie nie wybaczył, ale do rodziny zmarłych kobiet napisał tylko kartkę z wyrazami współczucia.
Miłość do Jennifer nie przetrwała próby czasu. Niespełna rok po wypadku każde poszło w swoją stronę.
fot. Jennifer Grey i Patrick Swayze/ONS.pl
Grey niedługo czekała na kolejną miłość
Johnny’ego Deppa spotkała na prywatce w Los Angeles. Ich romans trwał tylko kilka miesięcy, ale Johnny zdążył się Jennifer oświadczyć. Grey oświadczyny przyjęła, po czym... rozstała się z Deppem, by wkrótce zakochać się w Williamie Baldwinie. W 1991 roku, gdy się spotkali, Baldwin był już po sukcesie „Linii życia”.
Jak potem mówiła w wywiadach, był to związek trudny, bo on próbował zmienić ją, a ona jego. Koniec romansu Grey przeżyła mocno. Do tej pory szybko podnosiła się po rozstaniach, ale nie radziła sobie z rozpaczą. Przez kolejne lata była sama. Zawaliło się też jej życie zawodowe. Ale tu nie przeszkodzili jej mężczyźni. Okazało się, że największą krzywdę wyrządziła sobie sama.
Od bohatera do...
A wszystko dlatego, że Jennifer zapragnęła być... piękniejsza.
Zawsze miałam kompleksy z powodu swojego ogromnego nosa. Poszłam do chirurga plastyka i zrobiłam operację, a potem drugą. I stało się coś strasznego. Weszłam na salę operacyjną jako gwiazda, idolka mojego pokolenia, zaczepiana na ulicach i proszona o autografy. Wyszłam z niej jako kompletnie nieznana osoba, której nikt nie rozpoznawał na ulicy. Wszystko się skończyło – żaliła się po latach w mediach.
Do tej pory była znaną na całym świecie Baby z „Dirty Dancing”. Dostawała propozycje ról w popularnych serialach, Woody Allen zaprosił ją do obsady „Ogierów Broadwayu”, gdzie grała u boku Madonny. Ale po operacji zmieniła się tak bardzo, że nie poznawali jej nawet starzy znajomi, a co gorsza producenci filmowi. Dla nich nie miała już „znanej twarzy”, nie chcieli zatrudniać aktorki, której nikt nie poznaje. Nagły koniec kariery był dla niej potężnym ciosem. Musiała od nowa walczyć o swoją pozycję w świecie aktorskim. Ale nikt nie dał już jej drugiego „Dirty Dancing”.
Spóźnione szczęście
Los uśmiechnął się do Jennifer na początku 2001 roku, kiedy poznała Clarka Gregga, aktora znanego z „Iron Mana”. Ta miłość okazała się trwała. W lipcu tego samego roku para wzięła ślub, a już w grudniu urodziła im się córka Stella. Grey dostawała epizodyczne role w trzeciorzędnych filmach. Nic dziwnego, że najważniejsza stała się dla niej rodzina. Dzięki kochającemu mężowi, córce i ciepłemu domowi w Kalifornii Jennifer pogodziła się z myślą, że wielkiej kariery już nie zrobi.
A jednak los po raz kolejny okazał się przewrotny. Jennifer dostała propozycję występu w amerykańskiej edycji „Tańca z Gwiazdami”. Jak się potem okazało, ta propozycja nie tylko przywróciła jej sławę, lecz także… uratowała życie.
Zanim aktorka zaczęła treningi do programu, zgłosiła się do lekarza. Chciała się upewnić, czy skutki wypadku samochodowego sprzed lat nie będą przeszkodą przy intensywnym tańcu.
Od tamtego pamiętnego wydarzenia wciąż powracały bóle głowy i szyi, musiałam więc sprawdzić, czy mój kręgosłup w ogóle nadaje się do takiego wysiłku.
Lekarz wstawił jej do kręgosłupa tytanową płytkę, ale przy okazji znalazł nowotwór. Gdy prasa podała informacje o chorobie Grey, świat zastygł w niedowierzaniu. Przecież dokładnie rok po kilkunastu miesiącach walki z rakiem trzustki zmarł jej filmowy partner sprzed lat Patrick Swayze. Czyżby nad „Dirty Dancing” wisiała klątwa? – pytały media.
Na szczęście okazało się, że guz jest niewielki, szybko go wycięto, niepotrzebna była nawet chemioterapia.
Gdyby nie propozycja z programu, nie dowiedziałabym się o chorobie. Miałam szczęście, bo odkryłam ją we wczesnym stadium.
Druga szansa
Z odcinka na odcinek Grey zdobywała coraz więcej punktów, a bukmacherzy obstawiali, że wygra show. Jennifer dostała propozycje pracy (np. w kultowym serialu „Dr House”). Pojawiła się też na okładce magazynu „Us Weekly”. Szczerze opowiadała, że dostała od losu drugą szansę i tym razem jej nie zmarnuje. Że po swoich operacyjnych doświadczeniach nie zrobi sobie botoksu.
Fani amerykańskiego „Tańca z Gwiazdami” byli pewni, że Grey dojdzie do finału. Zastanawiali się tylko, czy zatańczy wtedy do wielkiego przeboju z „Dirty Dancing” – „(I’ve Had) The Time Of My Life”. Czy będzie w słynnej różowej sukience z filmu, czy partner podniesie ją tak jak kiedyś Swayze. I najważniejsze – czy zgodnie z tytułem tej piosenki miał zacząć się „najlepszy czas jej życia”.
Artykuł pierwotnie opublikowany na zlecenie Edipresse 09.11.2010.
Czytaj także: Przerwany taniec życia Patricka SwayzeByła gwiazdą kulinarnych programów. W jeden moment jej kariera zawisła na włoskuNie umieli bez siebie żyć i umarli niemal jednocześnie - Giulietta Masina i Federico Fellini