Zadyszka
W ciągu ostatnich lat Edyta z piosenkarki zamieniła się w celebrytkę kojarzoną głównie z okładek gazet i zasiadania w jury „Jak Oni śpiewają”. Brakowało jej nowego repertuaru i sukcesów. Na koncertach śpiewała swoje stare piosenki i covery cudzych hitów. Rinke chciał z tym skończyć. Głównym zadaniem, jakie wyznaczył Edycie, było szybkie nagranie nowej płyty. Pierwszy singiel miał trafić do sklepów już wiosną. Latem rozpoczęłoby się jubileuszowe tournée. – To miało być coś, na co fani Edyty czekali od lat: koncerty na miarę talentu Górniak, z ogromnym rozmachem – mówią ludzie z Rochstaru.
Piosenkarce faktycznie trudno odmówić talentu. Ważniejsze jest to, czy Edyta ma jeszcze zapał do pracy nad nowymi przebojami. „Rinke, myśląc, że pracuje z profesjonalistką, nie zdążył jeszcze się rozpędzić i wrzucić drugiego biegu, a diwa już dostała zadyszki”, napisał na forum internetowym Górniak jeden z jej fanów. Trudno nie przyznać mu racji...
Recydywa
W przeciwieństwie do Rinke, Edycie nie spieszyło się z realizacją planów. Artystka, która przez dwie dekady kariery nagrała zaledwie pięć albumów, najwyraźniej nie zamierzała z powodu nowego menedżera zmieniać tempa życia i sposobu pracy. – Edyta nie lubi się przepracowywać. Myśli, że wciąż da się odcinać kupony od sukcesów z lat 90. i że nie musi robić już nic poza „odgrzewaniem” starych numerów – mówią „Party” znajomi gwiazdy. – Kiedy pojawia się jakiś nowy plan, Edyta z reguły mówi, że potrzebuje czasu, aby go przemyśleć, a potem odwleka w nieskończoność podjęcie decyzji. Twierdzi przy tym, że zależy jej na najwyższym poziomie, tyle że trudno się od niej dowiedzieć, co ma na myśli! – dodają.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
„Poszukiwanie perfekcji” już kilka razy zwiodło Edytę na manowce. Gdy przed laty straciła kontrakty z międzynarodowymi wytwórniami płytowymi, twierdziła, że powodem były „inne wizje artystyczne”: zagraniczni producenci chcieli z niej zrobić kociaka w stylu Kylie Minogue, a ona sama widziała się w roli diwy a la Celine Dion. Dzisiaj powtarza ten sam chwyt. – Kiedy dowiedziała się od Rinke, że ma nagrać płytę pop, stwierdziła, że wolałaby śpiewać ballady r’n’b. Gdyby zaproponował jej takie ballady, to zapewne usłyszałby, że Edyta ma ochotę spróbować swoich sił w metalu albo szantach – żartują znajomi gwiazdy. A co mówi ona sama?
Będzie lepiej?
„Czas obnaża różne osoby i ich umiejętności lub raczej ich brak. Nawet jeśli ktoś potrafi długo udawać, to i tak czas go w końcu zdemaskuje”, stwierdziła tajemniczo Górniak w „Pytaniu na śniadanie”. Czy miała na myśli Rooyensa? Nie byłby to pierwszy raz, kiedy zmieniła o 180 stopni opinię o kimś bliskim. Tak było z prawie wszystkimi osobami, z którymi pracowała, począwszy od jej pierwszego menedżera Wiktora Kubiaka (zerwali współpracę po awanturze), a skończywszy na mężu Darku Krupie, który z „jedynej ostoi” stał się „tyranem trzymającym ją w złotej klatce”.
Plotki o nowym menedżerze gwiazdy zaczęły krążyć od razu po ogłoszeniu, że artystka i Rooyens kończą współpracę. Gdy zamykaliśmy ten numer „Party”, pojawiły się informacje, że nowym menedżerem gwiazdy będzie... jej były menedżer Marcin Perzyna, dyrektor impresariatu w Posacie, z którym gwiazda pracowała już 7 lat temu. Jednak, jak nieoficjalnie dowiedziało się „Party”, karierą Górniak może zająć się też Maciej Amanowicz, producent telewizyjny (pracował m.in. przy „Big Brotherze”). Zapytany o współpracę z Edytą, wymijająco stwierdził: – Nie potwierdzam i nie zaprzeczam.
Czy nowy menedżer tak wymagającej gwiazdy, jaką jest Edyta Górniak, przetrwa u jej boku dłużej niż... trzy miesiące?
Alek Rogoziński / Party