Doda idzie na wojnę

Doda, Dorota Rabczewska fot. ONS
Piosenkarka ostro zaatakowała w mediach swoją byłą agentkę Maję Sablewską, ale ta na razie nie reaguje. O co tak naprawdę chodzi w ich konflikcie i czy będzie miał on finał w sądzie?
/ 29.07.2010 11:14
Doda, Dorota Rabczewska fot. ONS
To oszustka, manipulatorka i kombinatorka. Najlepszą rzeczą, jaką mogłam zrobić po rzuceniu męża i papierosów, było rozstanie z Mają”, powiedziała w telewizji Doda o swojej byłej agentce. Proszona o komentarz Maja Sablewska mówi „Party”: – Współpracę z Dorotą Rabczewską zakończyłam prawie rok temu. Nie obchodzą mnie jej impertynencje. Mogę rozmawiać tylko na temat moich obecnych podopiecznych – dodaje. Mimo tak powściągliwej reakcji Sablewskiej oczywiste jest, że konflikt między paniami narasta.

Pokojowe pożegnanie
Jesienią ubiegłego roku na stronie Dody pojawiło się eleganckie oświadczenie.: „Po latach owocnej (...) współpracy Doda rozstaje się ze swoją menedżerką Mają Sablewską. (...) Obie strony rozstają się w przyjaźni”. Wśród fanów Dody zawrzało. Nikt nie miał wątpliwości, że powodem tego zawodowego rozwodu była debiutująca Marina Łuczenko.

Od tego momentu każda strona ma własną wersję wydarzeń: „Sablewska chciała zająć się karierą debiutantki – zdradza „Party” znajomy Mariny. – Doda nie zamierzała dzielić się menedżerką. Postawiła jej ultimatum, wtedy Maja odeszła. Bez żadnych kłótni”, dodaje. Przyjaciel Dody mówi zaś: „Decyzję o rozstaniu podjęła Doda. Zwolniła Maję poirytowana faktem, że ta jest wobec niej nielojalna – bez uprzedzenia prowadziła rozmowy z inną artystką”.

Po rozstaniu przez kilka miesięcy obie panie nie komentowały plotek na swój temat. Doda miała nowego menedżera i królowała
w gazetach z narzeczonym Nergalem. Maja planowała i budowała karierę Mariny. Ale osoby z otoczenia obu pań inaczej to wspominają. Znajomy Dody: „Maja nie potrafiła się pogodzić z tym rozstaniem. Już następnego dnia zaczęła wysyłać do Doroty SMS-y z różnymi plotkami”. – To Doda słała SMS-y Mai – ripostują przyjaciele Sablewskiej i twierdzą z kolei, że menedżerka już dawno zapomniała o Dodzie i skupia się tylko na tym, żeby Marina została najlepszą debiutantką roku i by Edyta Górniak wróciła na szczyty list przebojów. Są pewni, że do Dody Sablewska nigdy nie wróci.

Sporna piosenka
Po raz pierwszy zazgrzytało w kwietniu na gali Eska Music Awards, którą prowadziła Doda. Nagrodę za najlepszy debiut dostała Marina, a odebrała ją z rąk Edyty Górniak. Doda rzuciła do mikrofonu: „Mam nadzieję, że Edzia podzieli się psychotropami, jakie wzięła przed wyjściem na scenę”. Górniak skomentowała te słowa: „Ma język, jaki ma. Wszyscy jesteśmy do tego przyzwyczajeni”. Potem wydawało się, że panie skupiły się na pracy. Edyta powaliła publiczność na kolana podczas koncertu w Sopocie, Marina wypuściła hit „Pepper Mint”, którego styl zachwycił krytyków z Anglii. Natomiast Doda wydała nowy singiel „Bad Girls”, który szykuje się na przebój roku. I wtedy w Internecie pojawiła się plotka, że „Bad Girls” kilka miesięcy wcześniej odrzuciła… Marina. Potwierdziła ją sama Łuczenko, mówiąc, że piosenka do niej nie pasowała. Rabczewska odebrała to jako atak na swoje najnowsze „dziecko”, czyli płytę „Siedem pokus głównych”. – Doda jest bardzo dumna ze swojej nowej płyty, ciężko nad nią pracuje i nie pozwoli, aby jakieś brudne zagrywki stanęły jej na drodze do zasłużonego sukcesu – mówi menedżer gwiazdy Jarosław Burdek.

Kto ma rację? Łukasz Targosz, twórca piosenki, stanowczo stwierdza: – Ta piosenka powstała dla Dody. Nigdy nie była prezentowana Marinie i nie powstała z myślą o jej płycie – mówi „Party”. Osoba z otoczenia Sablewskiej na temat singla mówi tak: „Na świecie dzieje się tak, że piosenki krążą między artystami i tak Lady Gaga śpiewała piosenkę, którą wcześniej odrzuciła Britney Spears”.

Ostre słowa
Ostatnio Doda przypuściła prawdziwy atak. W dwóch programach telewizyjnych zarzuciła byłej menedżerce oszustwa i intrygi. Oskarżyła ją też o to, że organizowała „bojówki” atakujące Górniak podczas programu „Jak Oni śpiewają”. Za Mają murem stanęły jej artystki. – Nie zamieniłabym współpracy z Mają na żadną inną – mówi „Party” Marina Łuczenko. Edyta Górniak również twierdzi, że jest współpracą z Sablewską zachwycona.

Co jest prawdziwym powodem tej awantury? Obóz fanów Mai twierdzi, że Doda, widząc sukces Górniak, poczuła się zazdrosna i chce skłócić piosenkarkę z jej menedżerką. Wielbiciele Rabczewskiej zarzucają Mai, że chce dokuczyć Dodzie i opóźnić wydanie nowej płyty. Ludzie z branży muzycznej są ostrożniejsi w sądach. – To była zbyt bliska relacja – komentuje muzyk znający obie panie.
– Ostre słowa Dody uderzają w profesjonalizm Sablewskiej i nie zdziwię się, jeśli wreszcie wypowie się równie mocnymi słowami – dodaje. Tak naprawdę widać, że obu paniom przydałaby się szczera rozmowa w cztery oczy.

Agnieszka Prokopowicz, SB / Party

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>

Redakcja poleca

REKLAMA