Na żywo wygląda jeszcze ładniej niż na ekranie. Urocza, bardzo kobieca, serdeczna. Anna Dereszowska to nie tylko wspaniała aktorka, lecz także ciekawa i miła rozmówczyni.
- Krążą legendy o Pani pracowitości. Czy ma ona związek z Pani śląskim pochodzeniem? Wychowała się Pani w Mikołowie. Tam etos pracy ciągle jest żywy…
Anna Dereszowska: Nie zastanawiałam się nad tym, ale może coś w tym jest. A pracowitość to chyba cecha, którą w sobie najbardziej cenię. Czasem tylko boję się, żeby nie przerodziła się w pracoholizm (śmiech).
- Chyba to Pani nie grozi. Ma Pani do kogo wracać z planu. Córeczka Lena ma już prawie dwa latka…
Anna Dereszowska: Po pracy pędzę do domu jak na skrzydłach. Dziecko daje mi wytchnienie, ale i wiele wyzwań. Biegam koło niej, próbuję wychowywać tak, by wyrosła na szczęśliwą, odważną kobietę. Wpajam zaufanie, ciekawość świata. Gdy jestem z Lenką, obserwuję ją ze skupieniem i wielką uwagą. Nie chcę przeoczyć jej potrzeb, oczekiwań, pragnień. Przytulam ją, ale i wpajam zasady. Staram się kochać ją mądrze.
- Jak udaje się Pani pogodzić macierzyństwo z pracą...?
Anna Dereszowska: Pomaga mi mój partner, który dzieli ze mną wszystkie obowiązki.
- Piotr Grabowski, ojciec Pani córki, też jest aktorem. Dwa aktorskie żywioły pod jednym dachem – to chyba naprawdę wybuchowa mieszanka?
Anna Dereszowska: Ależ skąd! Nie przenosimy zawodowych emocji do domu, choć Piotr jest zawsze pierwszym krytykiem mojej pracy i liczę się z jego zdaniem. Każde z nas ma jednak swój odrębny, zawodowy świat, a wspólny jest tylko ten domowy.
- Jest w nim miejsce na wyjątkowo przeżywane święta? Choćby nadchodzącej Wielkanocy?
Anna Dereszowska: Oczywiście! W tym roku pojedziemy chyba z wizytą do moich rodziców. I oni, i Lenka na pewno będą zachwyceni. A my z Piotrem odetchniemy od warszawskiego pędu.
- Pamięta Pani wielkanocne chwile z dzieciństwa?
Anna Dereszowska: Tego się nie zapomina. Święta spędzaliśmy u dziadków. Mieli wspaniały dom z ogrodem. Zajączek chował w nim prezenty. Pod drzewem, kępką trawy. Szukałam ich z wypiekami na twarzy i nie da się opisać radości, jaką czułam, gdy znalazłam podarunek przeznaczony dla mnie. Łezka się w oku kręci na samo wspomnienie. Teraz moi rodzice mają dom z ogrodem i to chyba ja będę ukrywać w nim podarki dla Lenki.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
- Święta to też czas kulinarnej rozpusty. Jakie wielkanocne danie lubi Pani najbardziej?
Anna Dereszowska: Pecynek. Na Śląsku Cieszyńskim to stara wielkanocna potrawa. Na rozwałkowane ciasto drożdżowe (z dodatkiem soli, kminku i tymianku) układa się kawałki białej kiełbasy, boczek albo szynkę. Drugą warstwą ciasta przykrywamy mięso i zapiekamy to wszystko w temp. 180 stopni przez godzinę. Podaje się z chrzanem. Smakuje wybornie!
- Niestety, po świętach trzeba spalić zbędne kalorie…
Anna Dereszowska: Z tym nie mam problemu. Dbam o siebie. Uprawiam sporty, gdy tylko mam wolną chwilę. Staram się też w ciągu roku po prostu zdrowo i racjonalnie odżywiać. To bardzo ważne w moim zawodzie.
- Czy ma Pani w sobie coś ze swoich bohaterek, np. z Magdy z „Klubu Szalonych Dziewic”? Jej przebojowość, dynamizm?
Anna Dereszowska: Na co dzień jestem raczej wyciszona. Tylko w pracy zmieniam się w wulkan energii. Ciągle coś kreuję, proponuję, organizuję na planie. Żartuję nawet czasem, że powinnam przyjąć dodatkowy etat kierownika produkcji, ponieważ aż mnie roznosi, żeby coś poprawić, zmienić, ożywić, przestawić.
- Pani wielbicielki chwalą Panią za styl. Zachwycają się filmowymi kreacjami…
Anna Dereszowska: Bo kostiumolodzy ubierają mnie bardzo kobieco. Rozkloszowane sukienki, szpilki, garsonki. Na co dzień ubieram się zupełnie inaczej. Zero obcasów, jakieś dżinsy, bluza. Bo po co wskakiwać w elegancką kreację na pół godziny, której potrzebuję, by dojechać na plan? A w bluzie, gdy robią mi make-up w wychłodzonej garderobie, przynajmniej czuję się komfortowo.
- Mówi to Pani tak szczerze, bez gwiazdorzenia…
Anna Dereszowska: To dlatego że jestem kobietą z krwi i kości. Spełnioną dziewczyną z Mikołowa, która lubi swoje życie w każdym jego aspekcie.
- I za to chyba kochają Panią miliony Polek…
Anna Dereszowska: A ja czuję to samo do nich. Bo co jak co, ale kobiety w tym kraju są naprawdę niezwykłe. Piękne, pracowite i mądre. I w każdej swojej roli – wspaniałe!
Krzysztof Rajczyk / Pani domu