Anna Dereszowska: Prezenty przynosił mi zajączek

Anna Dereszowska fot. ONS
Wielkanocne święta będą dla niej wytchnieniem od ciężkiej pracy, ale także lekcją tradycji dla jej malutkiej córeczki. Spędzi je wśród bliskich, na swoim rodzinnym Śląsku.
/ 02.04.2010 11:25
Anna Dereszowska fot. ONS

Na żywo wygląda jeszcze ładniej niż na ekranie. Urocza, bardzo kobieca, serdeczna. Anna Dereszowska to nie tylko wspaniała aktorka, lecz także ciekawa i miła rozmówczyni.

- Krążą legendy o Pani pracowitości. Czy ma ona związek z Pani śląskim pochodzeniem? Wychowała się Pani w Mikołowie. Tam etos pracy ciągle jest żywy…
Anna Dereszowska:
Nie zastanawiałam się nad tym, ale może coś w tym jest. A pracowitość to chyba cecha, którą w sobie najbardziej cenię. Czasem tylko boję się, żeby nie przerodziła się w pracoholizm (śmiech).

- Chyba to Pani nie grozi. Ma Pani do kogo wracać z planu. Córeczka Lena ma już prawie dwa latka…
Anna Dereszowska:
Po pracy pędzę do domu jak na skrzydłach. Dziecko daje mi wytchnienie, ale i wiele wyzwań. Biegam koło niej, próbuję wychowywać tak, by wyrosła na szczęśliwą, odważną kobietę. Wpajam zaufanie, ciekawość świata. Gdy jestem z Lenką, obserwuję ją ze skupieniem i wielką uwagą. Nie chcę przeoczyć jej potrzeb, oczekiwań, pragnień. Przytulam ją, ale i wpajam zasady. Staram się kochać ją mądrze.

- Jak udaje się Pani pogodzić macierzyństwo z pracą...?
Anna Dereszowska:
Pomaga mi mój partner, który dzieli ze mną wszystkie obowiązki.

- Piotr Grabowski, ojciec Pani córki, też jest aktorem. Dwa aktorskie żywioły pod jednym dachem – to chyba naprawdę wybuchowa mieszanka?
Anna Dereszowska:
Ależ skąd! Nie przenosimy zawodowych emocji do domu, choć Piotr jest zawsze pierwszym krytykiem mojej pracy i liczę się z jego zdaniem. Każde z nas ma jednak swój odrębny, zawodowy świat, a wspólny jest tylko ten domowy.

- Jest w nim miejsce na wyjątkowo przeżywane święta? Choćby nadchodzącej Wielkanocy?
Anna Dereszowska:
Oczywiście! W tym roku pojedziemy chyba z wizytą do moich rodziców. I oni, i Lenka na pewno będą zachwyceni. A my z Piotrem odetchniemy od warszawskiego pędu.

- Pamięta Pani wielkanocne chwile z dzieciństwa?
Anna Dereszowska:
Tego się nie zapomina. Święta spędzaliśmy u dziadków. Mieli wspaniały dom z ogrodem. Zajączek chował w nim prezenty. Pod drzewem, kępką trawy. Szukałam ich z wypiekami na twarzy i nie da się opisać radości, jaką czułam, gdy znalazłam podarunek przeznaczony dla mnie. Łezka się w oku kręci na samo wspomnienie. Teraz moi rodzice mają dom z ogrodem i to chyba ja będę ukrywać w nim podarki dla Lenki.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


- Święta to też czas kulinarnej rozpusty. Jakie wielkanocne danie lubi Pani najbardziej?
Anna Dereszowska:
Pecynek. Na Śląsku Cieszyńskim to stara wielkanocna potrawa. Na rozwałkowane ciasto drożdżowe (z dodatkiem soli, kminku i tymianku) układa się kawałki białej kiełbasy, boczek albo szynkę. Drugą warstwą ciasta przykrywamy mięso i zapiekamy to wszystko w temp. 180 stopni przez godzinę. Podaje się z chrzanem. Smakuje wybornie!

- Niestety, po świętach trzeba spalić zbędne kalorie…
Anna Dereszowska:
Z tym nie mam problemu. Dbam o siebie. Uprawiam sporty, gdy tylko mam wolną chwilę. Staram się też w ciągu roku po prostu zdrowo i racjonalnie odżywiać. To bardzo ważne w moim zawodzie.

- Czy ma Pani w sobie coś ze swoich bohaterek, np. z Magdy z „Klubu Szalonych Dziewic”? Jej przebojowość, dynamizm?
Anna Dereszowska:
Na co dzień jestem raczej wyciszona. Tylko w pracy zmieniam się w wulkan energii. Ciągle coś kreuję, proponuję, organizuję na planie. Żartuję nawet czasem, że powinnam przyjąć dodatkowy etat kierownika produkcji, ponieważ aż mnie roznosi, żeby coś poprawić, zmienić, ożywić, przestawić.

- Pani wielbicielki chwalą Panią za styl. Zachwycają się filmowymi kreacjami…
Anna Dereszowska:
Bo kostiumolodzy ubierają mnie bardzo kobieco. Rozkloszowane sukienki, szpilki, garsonki. Na co dzień ubieram się zupełnie inaczej. Zero obcasów, jakieś dżinsy, bluza. Bo po co wskakiwać w elegancką kreację na pół godziny, której potrzebuję, by dojechać na plan? A w bluzie, gdy robią mi make-up w wychłodzonej garderobie, przynajmniej czuję się komfortowo.

- Mówi to Pani tak szczerze, bez gwiazdorzenia…
Anna Dereszowska:
To dlatego że jestem kobietą z krwi i kości. Spełnioną dziewczyną z Mikołowa, która lubi swoje życie w każdym jego aspekcie.

- I za to chyba kochają Panią miliony Polek…
Anna Dereszowska:
A ja czuję to samo do nich. Bo co jak co, ale kobiety w tym kraju są naprawdę niezwykłe. Piękne, pracowite i mądre. I w każdej swojej roli – wspaniałe!

Krzysztof Rajczyk / Pani domu

Redakcja poleca

REKLAMA