Każda z nas - ukochana żona, wspaniała dziewczyna, platoniczna sympatia - ma w sobie potwora, którego widać na co dzień. W komentarzach, przytykach, wymówkach…
I nawet te z nas, które z natury są mniej kobiece, czyli mają nie tylko bardziej płaskie klatki i większy apetyt na seks, ale i bardziej racjonalne, męskie podejście do życia, zwykle padają prędzej czy później w pułapkę wewnętrznej jędzy. W wersji optymistycznej czujemy potem wyrzuty sumienia i gryziemy się w wielki jęzor; w tej smutniejszej obstajemy przy swoich dąsach wierząc w święte prawa świętej krowy płci żeńskiej.
Jeśli wciąż nie wierzysz, że masz w sobie jędzę to zastanów się, czy nigdy nie zdarza ci się:
- Suszyć mu głowy po raz setny o śmieci, zakupy czy urodziny; choć rozsądek wskazuje, że suszenie nie działa.
- Wytykać mu najbardziej kompromitujące pomyłki i nawyki w towarzystwie znajomych.
- Zawsze serwować „a nie mówiłam”, gdy sytuacja pozwala.
- Drążyć jeden grzech latami, nawet, jeśli problem został oficjalnie zamknięty.
- Pastwić się nad jego męskością - zamiłowaniu do piwa, ukradkowym spojrzeniom na biusty, dumą nieomylnego kierowcy, okresowym brakiem sztywności, itd.
- Dawać mu nagminnie do zrozumienia, że za mało zarabia.
- Grać obrażonej, aby uzyskać swoje; udawać, że śpisz, gdy on chce się kochać; robić świadomie na złość…
No właśnie, to wszystko atrybuty kobiecej jędzy, która papla zanim pomyśli i rani osobę najukochańszą z tak błahych powodów jak PMS czy oczko w pończosze. Czy można nie być jędzą?
Bądź seksowną czarownicą!
Bo aniołem być ciężko, a czarną stronę ma przecież dla równowagi każdy z nas. Zamiast jednak powielać najgorsze z kobiecych stereotypów postaraj się dla ukochanego znaleźć w sobie więcej magii, a mniej złośliwości. Kilka dobrych rad…
- Nauczyć gryźć się w język - docinki padają nam często z ust automatycznie, choćby pod wpływem hormonów - pracuj więc nad sobą i gdy czujesz sama, że dziś się świerzbi lepiej machnij ręką albo pokręć wymownie głową…
- Przemyśl swoje priorytety - kto jest ci najbliższą, najukochańszą osobą - mąż, chłopak czy tez koleżanka, kolega, teściowie? Dlaczego ranisz i dogryzasz najchętniej więc temu najbliższemu sercu?
- Jeśli nie dasz rady i czujesz, że musisz coś podkreślić, zaakcentować, postawić na swoim… to rób to z humorem i flirtem w oku. Takie uwagi, zwłaszcza okraszone szczypnięciem w pupę, przyjmuje się nie tylko milej, ale też chętniej niż wyrzekanie.
- Naucz się zamykać rozdziały. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale tak naprawdę to najzdrowsze dla ciebie! Jeśli on popełnił kiedyś błąd, jeśli mieliście kryzys, jeśli sytuacja przybrała zły obrót… postarajcie się usiąść i powiedzieć sobie wszystko w tym temacie, a potem już do tego nie wracać. Albo się rozstańcie - życie z kościotrupami w szafie to męczarnia dla obojga.
- Zrozum mężczyznę - poczytaj, popytaj, pomyśl - ich mentalność naprawdę z goła różni się od naszej i pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. A to, że on patrzy w cudzy biust naprawdę znaczy tylko tyle, że jest zdrowy i normalny. Jeśli nie umiesz udawać, że męskie grzeszki ci nie przeszkadzają, to chociaż zmień sposób wyrażania dezaprobaty - dowcipkuj i igraj zamiast rzucać pioruny i nadawać mu od najgorszych.