Miałeś kiedyś sen, w którym przechadzasz się szkolnym korytarzem, a na twój widok wszyscy się zatrzymują i zaczynają zanosić się donośnym śmiechem, bo jak nagle się orientujesz, kroczysz szkolnym holem zupełnie nago? A co jeśli to nie byłyby sen i twoje wdzięki mieliby okazję podziwiać twoi znajomi ze szkoły, zakładu pracy czy w końcu wszyscy internauci?
Mój były zamieścił moje mocno rozbierane zdjęcie w Internecie i rozesłał linka do połowy szkoły. Wstydzę się iść do szkoły. Na razie symuluję przed rodzicami chorobę i siedzę w domu. Ale na samą myśl, że mam iść do szkoły, w której wszyscy widzieli mnie nagą, przechodzą mi ciarki po plecach. Poradźcie mi, co mam zrobić, żeby wyjść z tego z twarzą? - prosi amelka_16 na jednym z popularnych forów internetowych. Takich wpisów jest więcej. Wszystkie łączy jedno - bezsilność.
Seksting, czyli tak zwana autopornografia to nic innego, jak fotografowanie się nago w ramach zachęty erotycznej dla siebie i swojego partnera. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że czasem te rozbierane zdjęcia bądź filmiki z igraszkami kochanków zaczynają krążyć wśród grona znajomych, by w efekcie trafić do Internetu. Problem wydaje się tym większy, jeśli bohaterami tych ekscesów są nastolatki. Niektóre media o „modę” na seksting obwiniają wpływ kultury Zachodu, zwłaszcza amerykańskiej, tzw. bezstresowe wychowanie, brak autorytetów i szereg innych czynników. Bez względu przyczyny fotograficzno-erotycznych zabaw nastolatków, faktem jest, że regularnie w czołówkach serwisów informacyjnych pojawiają się informacje o próbach samobójczych młodzieży, które są efektem upublicznienia rozbieranych zdjęć lub filmików.
Dowód miłości w postaci MMS-a
Takich historii jest wiele i wszystkie mają bardzo podobny scenariusz. Jest nastoletni chłopak i nastoletnia dziewczyna, jest burza hormonów i pierwsza miłość. Jest też telefon komórkowy. Ona w przypływie pierwszych niedojrzałych uczuć i pierwszych erotycznych fascynacji robi sobie zdjęcie telefonem komórkowym w nowej bieliźnie. Albo jeszcze lepiej bez niej, żeby było bardziej sexy, przybierając przy tym pozę, którą regularnie ćwiczyła najpierw przed lustrem, inspirując się fotografiami modelek z kolorowych magazynów. Przez kilka sekund podziwia samą siebie na niewielkim ekranie telefonu komórkowego, po czym, bez zastanowienia naciska przycisk „Wyślij”. Pojawia się chwilowe zwątpienie, które zagłusza wyzwalającymi w jej mózgu endorfinami, myślami, że to przecież tylko dla niego i że „wszyscy tak robią”. Czytała o tym przecież na jednym z portali internetowych. To jest sexy. Bez wątpienia on będzie zadowolony i to „podgrzeje atmosferę w ich związku”. Dalsze sceny tego melodramatu też zwykle układają się podobnie. Wzajemna fascynacja szybko mija, a pierwsza miłość zostaje roztrzaskana przy pierwszym większym nieporozumieniu. Zwykle takie nastoletnie rozstania i dramaty szybko odchodzą w niepamięć i pozostają jedynie anegdotami, opowiadanymi sobie po latach na spotkaniach absolwentów ze śmiechem lub łezką nostalgii w oku. Pod warunkiem, że po takiej miłości nie pozostaje dowód w postaci rozbieranych zdjęć, które nagle w ramach zemsty bądź ze zwykłej złośliwości trafiają do sieci. Wtedy dla, bogatszej już o pierwsze doświadczenia miłosne, dziewczyny zaczyna się zły sen. Na przerwie ktoś mówi, że jej rozbierane zdjęcie chłopcy przesyłają sobie na telefony komórkowe. Jest również w sieci. Dziewczyna zrywa się z lekcji. Drżącymi dłońmi naciska przycisk „Power” na domowym komputerze. Na dużym ekranie komputerowego monitora ukazuje się jej zdjęcie w negliżu, opublikowane na portalu erotycznym. Pod spodem imię i nazwisko, adres i numer telefonu. Jest w stanie tylko kilka sekund znieść ten widok. Jej koniec niewinności zyskał sobie szerokie audytorium w postaci tysięcy internautów.
Naiwnością byłoby jednak wiara w to, że ofiarami sekstingu pada wyłącznie płeć żeńska. Bohaterami takich historii stają się również chłopcy i mężczyźni. W takich przypadkach często pojawia się szantaż. Ona, bez względu na to czy ma naście czy dzieści lat, wie, że on jest majętny. Często jest kochanką. W miłosnej desperacji albo z chęci łatwego zarobku posuwa się do szantażu. Żąda pieniędzy w zamian za obietnicę niepublikowania zdjęć w Internecie lub nieprzesłania ich do żony bohatera fotografii. On ulega. Cóż znaczy bowiem kilkaset złotych w porównaniu ze stratą dobrego imienia, rozwodem czy utratą szacunku w oczach podwładnych?
Spotkamy się w sądzie
Tego typu zachowania nie pozostają oczywiście bezkarne. Osoby udostępniające zdjęcia nagich osób bez ich zgody w Internecie lub w jakikolwiek inny sposób muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami prawnymi swoich działań. W połowie roku 2010 weszła w życie nowelizacja Kodeksu Karnego, która wprowadziła nowy typ przestępstwa polegający na rozpowszechnianiu wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody. Przestępstwo to ścigane jest na wniosek osoby pokrzywdzonej i zagrożone jest karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - ostrzega Adam Puchacz, prawnik. Sąd może wydać zakaz rozpowszechniania tego typu zdjęć oraz usunięcia ich. Osoby pokrzywdzone mogą dochodzić również ochrony swoich praw na drodze postępowania cywilnego w drodze powództwa o ochronę praw osobistych takich jak np. przysługujące każdemu prawo do prywatności czy też do intymności. Oprócz usunięcia nakazu zaprzestania tego typu działań, sąd może zasądzić odpowiednią kwotę tytułem zadośćuczynienia na rzecz osoby pokrzywdzonej lub na wskazany przez nią cel społeczny - dodaje Puchacz.
Tyle teorii. Jak wygląda praktyka? Zanim sprawa w ogóle trafi do sądu, efekt zamierzony przez sprawcę zostanie osiągnięty. A ofiara sekstingu zdąży już poznać na własnej skórze, jak działa samo nakręcająca się internetowa spirala. W takiej sytuacji, oczywiście warto, a wręcz należy kontaktować się z administratorem danego portalu, na którym zamieszczone zostało zdjęcie, z prośbą o jego usunięcie. Jednak często bywa tak, że w międzyczasie zdążyło ono „powędrować” w kilka innych miejsc w sieci. Często pozostaje więc jedynie bezsilność oraz próba dochodzenia sprawiedliwości w sądzie. W najtrudniejszej sytuacji znajdują się wówczas po raz kolejny nastolatki. Nie pozostaje im nic innego, jak opowiedzieć całą historię rodzicom i poprosić ich o pomoc. Tylko jak tu wyznać im, że nagie zdjęcia ich ukochanej pociechy krążą w Internecie?
Kiedyś mężczyźni nosili przy sobie pukiel włosów ukochanej. Miało to symbolizować bezgraniczne oddanie oraz przynależność kobiety do swojego wybranka. Czy dzisiaj synonimem emocjonalnego przywiązania do drugiej osoby jest nagie zdjęcie zapisane w telefonie komórkowym? Czy młodzi ludzie traktują taką fotografie jako seksualny gadżet, a nawet rodzaj trofeum?
Znak czasów, następstwo rozwoju technologii, chwilowa moda, wybryk młodości czy zupełnie niewinna zabawa erotyczna? Seksting to zjawisko na tyle nowe w naszej kulturze, że trudno je precyzyjnie zaklasyfikować czy ocenić. Łatwo natomiast przekroczyć granicę pomiędzy tym, co prywatne a tym, co publiczne. Pomylić świat wirtualny z realnym. Wtedy niektóre koszmary mogą stać rzeczywistością.
Przeczytaj również: