Jak radzić sobie z irytującymi pytaniami?
Ludzie ze swojej natury są ciekawscy i raczej tego nie zmienimy. Jednak kiedy ciekawość zamienia się we wścibstwo, robi się nieprzyjemnie. Pytania, na które akurat nie mamy ochoty odpowiadać, warto przemilczeć lub skwitować ciętą ripostą. Po kilku takich sytuacjach natrętna osoba zapewne zrezygnuje z dalszych przesłuchiwań.
Jakie pytania najbardziej nas denerwują?
„Jak długo jeszcze będziemy czekać na wnuczka?”
Pytania w tym stylu padają zazwyczaj w najmniej spodziewanym momencie, zwłaszcza na dużych imprezach rodzinnych. Wprawiają w zażenowanie, bo są po prostu nie na miejscu.
Jeśli nie chcemy urazić nestorki rodu, odpowiedzią, która sama ciśnie się na usta w takiej sytuacji jest: „wszystko w swoim czasie”. A jeżeli to nie poskutkuje, można posunąć się do żartu, wspominając dyskretnie, że jest się uczulonym na kapustę albo na bociany.
„Kiedy w końcu się określicie? Pobawiłabym się na weselu...”
Decyzja o zawarciu związku małżeńskiego powinna wynikać z chęci pary, a podejmowanie jej pod presją otoczenia może się źle skończyć. Osoba, która takie aluzje rzuca, jest po prostu nietaktowna.
Dobrą odpowiedzią w takim przypadku będzie: „zapewniam, że tobie pierwszej/pierwszemu wręczę zaproszenie na ślub” – co oczywiście wcale nie musi być prawdą, a z pewnością połechce naszego współrozmówcę.
„Jak tam twoja praca magisterska?”
Jeżeli ktoś zadaje to pytanie tzw. wiecznemu studentowi, istnieje duże ryzyko, że może dojść do przykrej wymiany zdań. Tym bardziej, jeśli ma to miejsce już nie po raz pierwszy.
W tym przypadku możemy kłamać w żywe oczy (nikt przecież nie poprosi o pokazanie dyplomu). Ten rodzaj kłamstwa ma zdecydowanie dłuższe nogi, zatem jeśli chcemy uniknąć w przyszłości tego trudnego tematu, dodajmy, że zostaliśmy wyróżnieni przez władze uczelni i byliśmy w czołówce najlepszych studentów. Ale uwaga! Tej samej wersji powinni trzymać się także najbliżsi.
Zobacz też: Jak przyjmować komplementy?
„I jak? Masz już wreszcie porządną robotę?”
Pytanie zapewne irytuje tak samo jak poszukiwania pracy.
Najlepsza odpowiedź brzmi: „Główny dyrektor powiedział, że niedługo odchodzi i na pewno zajmę jego stanowisko. Muszę tylko odrobinę przeorganizować system pracy w firmie. Sęk w tym, że te matoły nic nie wynoszą z moich szkoleń... I jak z takimi pracować?”. W takiej perspektywie zwykłe prowadzenie szkoleń zamienia się w niesamowite wyzwanie, a samodzielne „przeorganizowanie systemu pracy w firmie” – brzmi dumnie!
„Dalej mieszkasz u rodziców?”
Niby żaden wstyd. Z pracą w kraju ciężko, dostać kredyt na mieszkanie coraz trudniej, ale nie każdy lubi się do mieszkania z rodzicami przyznawać. Co powiedzieć w takiej sytuacji?
„Bank nie chciał mi udzielić kredytu, ale niedawno udało mi się dostać awans, więc teraz rok, góra dwa lata pracy przede mną i spokojnie kupuję własny dom za gotówkę”. Świetna metoda, by spławić kogoś, z kim nie planujemy się w najbliższym czasie spotykać. Jesteśmy przecież tak zawistnym narodem, że najłatwiej pokonać nas własną bronią.
Zobacz też: Jak nie wpaść w pułapkę stereotypów?