fot. Fotolia
Kultura współcześnie wytworzyła wiele form dostarczania przyjemności: teatr, performance, pokaz świetlny, komiks, serial, kino itp. Nie wszystkie rzeczy, które lubimy są jednak uznane za pożyteczne przez opinię publiczną. To sprawia, że nie przyznajemy się do nich, a nawet nie szczędzimy im słów krytyki.
„Guilty pleasures” (ang. „wina”, „przyjemności”), tak najczęściej określane są wytwory kultury tego typu, chociaż znane powszechnie i niezwykle popularne, oficjalnie uchodzą za rozrywkę dla osób mało wymagających. Jeżeli zamiast zdrowej diety, bogatej w składniki odżywcze wybierzemy jedzenie typu fast food albo zamiast koncertu muzyki jazzowej pójdziemy na festiwal disco polo, będziemy czuć się winni. Dlaczego tak się dzieje?
Skąd bierze się poczucie winy?
U podstaw poczucia winy leży lęk. We wczesnym dzieciństwie uczymy się zasad moralnych i społecznych od opiekunów, którzy upominają – „nie krzycz”, „nie oszukuj”, a jeżeli się nie posłuchamy wyrażają dezaprobatę bądź stosują kary. Z czasem lęk przed karą zamienia się w wyrzuty sumienia, w poczucie winy lub wstyd i jest, zdaniem psychologów, objawem dojrzałości psychiki.
Dojrzały człowiek stara się bowiem przestrzegać norm społecznych i liczy się z opinią publiczną. Kiedy spędza czas na przyjemnościach, które powszechnie uznawane są za prymitywne czy pozbawione wartości, będzie czuł się winny. Czy słusznie?
Guilty pleasures – jaka wina?
Shonda Rhimes, amerykańska producentka telewizyjna, twórczyni takich hitów jak: „Chirurdzy”, „Skandal”, „Sposób na morderstwo” na łamach New York Times Magazine stwierdziła, że określanie czegoś mianem „guilty pleasures” jest obraźliwe i lekceważące zarówno dla twórców, jak i dla widzów.
Obrońcy wytworów tzw. kultury popularnej podkreślają, że nawet jeśli oglądamy brazylijskie telenowele, nie znaczy to przecież, że nie słuchamy muzyki klasycznej. Dlatego, ich zdaniem, nie powinniśmy zgadzać się na stygmatyzację gustu odbiorcy.
Z drugiej strony, pojawia się coraz więcej produkcji, których rozrywkowy charakter sprowadza się głównie do pokazywania odbiorcom agresywnych oraz prostackich zachowań ludzi, gdyż to szokuje i przykuwa uwagę, co jest z kolei dochodowe dla autorów. Po zapoznaniu się z twórczością tego rodzaju żałujemy, że poświęciliśmy swój czas. To, że opinia społeczna nie uważa takich produkcji za pożyteczne czy wartościowe świadczy raczej o dojrzałości społeczeństwa.
Co możemy więc zrobić? Zaakceptować, że radość sprawiają nam też rzeczy niezbyt ambitne i odrzucić poczucie winy albo szukać bardziej cenionej przyjemności. To zależy tylko od nas samych…
Zobacz także
Promiskuityzm: wyzwolenie czy zniewolenie?
Czy potrafisz aktywnie słuchać partnera?
10 oznak, że jesteś w związku idealnym!