Cały czas pewne czynności uważane są za bardziej kobiece (gotowanie, sprzątnie, pranie), a inne za męskie (wbijanie gwoździ, naprawianie kranu itd.). Większość prac domowych to zajęcia tradycyjnie przypisywane kobietom.
W dzisiejszych czasach często konieczne jest, by współmałżonkowie dzielili między sobą te obowiązki. W oczekiwaniu mężczyzn i, niestety przyzwyczajeniu i wychowaniu kobiet, pokutuje jednak poczucie, że to ona ma dbać o dom.
Oczywiście, jeśli kobieta dobrze się z tym czuje i ma wystarczającą ilość czasu, nie ma nic w tym złego i nie trzeba na siłę się „unowocześniać”. Kiedy jednak drażni nas fakt, że tylko my myślimy o sprawach domu, powinnyśmy się zastanowić, czy przypadkiem nie postępujemy zgodnie z jakimiś narzuconymi nam schematami.
Pamiętajmy, że niezadowolenie czy złość z powodu tak przyziemnych spraw, jak niepozmywane naczynia, które zawsze czekają na nas w zlewie, czy codzienne przygotowywanie obiadu, nie ulatnia się gdzieś w przestrzeni, ale zostaje w nas i często daje o sobie znać w jakimś innym momencie.
Zobacz także: Jaki jest podział obowiązków w małżeństwie
Nie dajmy się jednak zbić z tropu. W tym, że chcemy ustalić jakieś zasady, co do wykonywania codziennych obowiązków, nie ma naprawdę nic złego ani dziwnego. Jest to nawet bardzo dobra okazja do tego, by sprawdzić jak dobrze się rozumiemy i na ile jesteśmy w stanie zmienić nasze przyzwyczajenia.
Musimy być konsekwentne i nie zrażać się tym, że partner nie od razu zrozumie, o co nam chodzi.
Może być przez jakiś czas niezadowolony i pozwólmy mu na to. Kiedy jednak zobaczy, że jesteśmy szczęśliwsze i zrozumie, że ta nowa sytuacja pozytywnie odbija się na związku, powinien wreszcie pojąć, że to nie są jakieś fanaberie, lecz po prostu realizacja ważnej dla nas potrzeby.
Nauczmy się więc cenić nasz czas, którego nie musimy zawsze spędzać przy zlewie!
Dlaczego więc nie rozmawiamy z partnerem o domowych obowiązkach i nie ustalamy zasad ich podziału? Może dlatego, że boimy się zawieść jego oczekiwania? Albo uważamy, że tak po prostu trzeba. Jakiekolwiek są nasze obawy, powinnyśmy się z nimi zmierzyć i zastanowić się, czego chcemy. Nie wolno nam skazywać się na to, że codziennie będziemy miały poczucie niesprawiedliwości i żalu do najbliższej nam osoby.
Wyraźmy zatem jasno nasze oczekiwania. Początkowo partner może być zdezorientowany - bo jak to, wcześniej było przecież wszystko dobrze, to co się teraz stało? Możemy wtedy powiedzieć o naszych obawach.
Zobacz także: Jak rozmawiać, by nie zamykać komunikacji?