Nareszcie po tak długim czasie wracałam w strony Barmouth. Stęskniłam się okropnie za moimi przyjaciółmi, a zwłaszcza za Ronaldem... Cieszę się także, że trwa upalny lipiec. Uwielbiam ciepło, a wracając z Kakamas, zimna pora roku byłaby dla mnie zbyt wielką zmianą.
Zbliżała się już północ, a ja nareszcie podwieziona przez mojego bardzo miłego sąsiada Sebastiana mogłam wejść do mojego niezmiernie przytulnego, położonego na plaży domku. Wchodząc do niego nie pasowało mi jednak, że poczułam zapach mego ulubionego dania. Niezwykle kusząca woń ratatouille zaprowadziła mnie do kuchni. Tam poczułam również jak letnie, morskie powietrze głaszcze moją skórę.
Drzwi w kierunku oceanu były otwarte, co mnie zaniepokoiło. Szybko do nich podbiegłam. Poczułam także ciepły dotyk dłoni na moim ramieniu. Z przerażeniem odwróciłam się. Zaskoczył mnie słodki wyraz twarzy Ronalda oraz jego niezwykle męski głos.
- Witaj piękna. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak mocno się stęskniłem.
- Wystraszyłeś mnie.
- Wybacz, ale chciałem zrobić Ci niespodziankę.
- To miłe z Twojej strony. Powiedziałam poważnym tonem, próbując zachować spokój. Jednak nie potrafiłam nie wybaczyć mu tego, co zrobił przed moim wyjazdem. Przygotował tak piękną niespodziankę, nie widziałam go tak długo, a jego zapach przyciągał mnie do niego coraz mocniej. W końcu rzuciłam się mu w ramiona i wyszeptałam do ucha:
- Nie masz pojęcia co teraz czuję...
- Wybacz mi proszę, tamto zdarzenie... Dokładnie wszystko przemyślałem... Nigdy nie kochałem Marietty. To było zwykłe zauroczenie. A, w tej chwili pragnę Ciebie jak nikogo innego.
Ronald po tych słowach wpił się w moje usta, a jego dłonie zaczęły błądzić w moich gęstych włosach. Moja chęć jak najmocniejszego zbliżenia z nim sprawiła, że z moich warg wydobył się pełen pożądania pomruk. Mój ukochany, najwyraźniej pamiętający o nim, uniósł mnie i nie przestając muskać mnie swoimi ustami, zaniósł mnie na miękki piasek, znajdujący się tuż pod tarasem. Delikatnie położył mnie na nim, a następnie swoim muskularnym ciałem spoczął na mnie. Wtuliłam się w te szerokie ramiona. Dłonie należące do osoby, którą tak mocno kochałam zaczęły zdejmować moje ubrania. Jak mogłabym pozostać mu dłużna?
Po chwili kochaliśmy się namiętnie, jak nigdy wcześniej. Czułam jego całym swoim ciałem. To spowodowało na mojej skórze dreszcze. Dzięki nim czułam jeszcze większą rozkosz. Długo trwaliśmy, w naszym miłosnym uścisku, podczas którego ciągle marzyłam, aby się nigdy nie skończył...