Fantazje erotyczne: Rozkoszna tortura

Z życia wzięte fot. Fotolia
Czy cierpienie czekania może przynieść rozkosz? Cóż, mój ukochany potrafi zmienić ją w cały ocean przyjemności...
/ 08.06.2017 13:35
Z życia wzięte fot. Fotolia

Uśmiechnął się, gdy pogłaskałam go po torsie. Również zaśmiałam się figlarnie i, mrużąc oczy przed słońcem, przyjrzałam się z lubością jego złocistej czuprynie.
- To na co masz w końcu ochotę? Zamawiamy pizzę, czy robimy makaron?
- Mogę ci pokazać, na co naprawdę mam ochotę - mruknął delikatnie, po czym wziął mnie w ramiona i uniósł.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zostać tu - na tarasie. Stwierdziłam jednak, że to zbyt intymne przeżycie, aby dzielić je z sąsiadami. Był muskularny, z łatwością mnie udźwignął i wniósł na drugie piętro. Nawet kiedy kazał zamknąć oczy, dokładnie wiedziałam, gdzie mnie prowadzi. Mruknęłam słodko, po czym mocniej oplotłam wokół niego ramiona oraz ścisnęłam kolanami uda. Drgnął delikatnie, kiedy musnęłam go mocniej ciałem. Pocałował mnie w czubek czoła i rozłożył na łóżku. Chciałam go widzieć, całego, lecz zawiązał mi oczy jedwabną chustą, kupioną rok temu na rynku. Wyraźnie czułam, jak przyspiesza mi oddech.

On ani odrobinę się nie spieszył - powoli rozpiął mi koszulę, po czym zabrał się za stanik. Poszło mu błyskawicznie. Następnie odsunął się i usłyszałam, jak sprawnym ruchem pozbywa się ubrań.
- Jestem cały nagi, skarbie, wiesz? Pewnie chciałabyś mnie zobaczyć.
Ależ to były słodkie tortury. Poczęłam wymachiwać dziko rękoma, młócąc powietrze, zachłannie wyciągając palce, aby tylko go poczuć. Nic z tego. Złapał mnie za dłonie i ułożył na miękkiej pościeli.
- Ćśś, teraz jest moja kolej.

Zabrał się za mnie od góry. Dłońmi, ustami oraz językiem pieścił wszystkie te najczulsze miejsca, które rozpalały mnie do czerwoności, prowadziły ku spełnieniu. Płatki uszu, szyja, ramiona, wargi. Przy piersiach zatrzymał się na dłużej, pastwiąc się nad nimi namiętnie. W tym czasie dłonie krążyły po całym moim rozgrzanym ciele. Oparłam dłonie na jego ramionach - nie zaprotestował. Gdy wygięłam się w giętki łuk, on nagle przestał i tylko gładził me piersi, bardzo wolno, bardzo subtelnie. Znęcał się chwilę nad pępkiem, po czym rozpiął więżący mnie guzik dżinsów, zsunął ze mnie koronkowe majteczki i przyglądał się.

Rozpalał mnie, a robił to coraz namiętniej. Kiedy w końcu nie mogłam wytrzymać i wyginałam się w erotycznej agonii, on zbliżył się ponownie do mej szyi. Poczułam płatek ucha mego słodkiego sadysty tuż przy wargach, w zasięgu ząbków. Chwyciłam go sprawnie, a on stęknął lekko, jednakże bardziej z bólu - nigdy tego nie lubił, lecz ja uwielbiałam się z nim droczyć. Minęła krótka chwila, znów wrócił na dół. Tak bardzo pragnęłam do poczuć, lecz on wciąż prowadził grę.

W końcu wybuchł pożar. Jęknęłam przeciągle i złapałam ukochanego za włosy. Zagłębiał się we mnie delikatnie, rytmicznie, a kiedy oddech przyspieszał mi do granic możliwości, kiedy wiłam się niesamowicie, kiedy byłam tak blisko... On przestawał i przemieszczał się w drugie miejsce - do tego maleńkiego miejsca, które sprawiało tyle przyjemności. I prowadził mnie ku spełnieniu, od nowa, ale ponownie przerywał, gdy widziałam już światłość i ledwo wytrzymywałam od nadmiaru impulsów.

Torturował mnie, pastwił się nade mną, a ja byłam tak wysoko, jak nigdy wcześniej. Już wcześniej czułam, jak bardzo staję się wilgotna i gotowa na więcej, jednakże on jakby robił sobie ze mnie kpiny.

W końcu przeniósł się nieco wyżej i wyżej. Wołałam go duszą, ciągnęłam ku sobie, lecz on ociągał się tak okrutnie. W końcu poczułam go całego, lecz jeszcze nie w sobie. Opierał się i muskał nosem mą żuchwę. Próbowałam zsunąć się niżej, aby tylko poczuć go w sobie, lecz partner trzymał mnie torsem, znęcając się wciąż.
- Skarbie, proszę, przestań...
- Mam przestać? Chcesz, abym odszedł, czyżbyś nie była w humorze?
- Nie, nie... Nie! Proszę, nie znęcaj się już, pragnę cię, proszę...
- Jesteś tak niecierpliwa - mruknął.

To było nie do zniesienia. Język sprawiał niewysłowioną przyjemność, lecz świadomość, że męskość mego mężczyzny ociera się o najbardziej unerwione miejsca mego ciała, wysyłając kolejne sygnały do mózgu, sprawiając, że dusiłam się, próbując złapać oddech... Mm, ta świadomość była ponad wszystko. 

Zwodził mnie jeszcze kilka razy, pozornie zagłębiając się. Zaśmiewał się przy tym delikatnie, patrząc, jak zagryzam usta i staram się go pchnąć dalej. Jak można się tak znęcać!? Trwało to wieczność, a może tylko kilka minut...? W końcu rozwiązał mi oczy, a ja ujrzałam, jaki był piękny - spocony, rozwichrzone włosy, złociste rzęsy i rozchylone wargi, rozciągające się w anielskim uśmiechu. I te oczy, tak ciepłe, morskie, tak ciepłe. Byliśmy rozpaleni, spragnieni i gotowi na coś dużo, dużo więcej. Objął mnie zachłannie, po czym szepnął: teraz to ja jestem do twej dyspozycji, śmiało, zrób wreszcie to, o czym marzyłaś.

Pierwszą myślą było odegranie się na ukochanym. Stwierdziłam jednak, że dłużej nie wytrzymam tego napięcia. To, co wydarzyło się dalej, było spełnieniem mych najskrytszych marzeń... Byliśmy jednym, poruszaliśmy się złączeni,namiętnie, bez ustanku. Aż do najsłodszego momentu ostatecznego spełnienia...

Redakcja poleca

REKLAMA