Syndrom Arnolda, czyli dlaczego oni zdradzają?

Facet, który ma wszystko - piękną żonę, sławę, pieniądze, a nawet polityczną karierę i społeczny respekt postanawia zrobić pomocy domowej dzidziusia i zaryzykować stratę wszystkiego. Czy to syndrom penisa-samobójcy?
/ 09.06.2011 07:58

Facet, który ma wszystko - piękną żonę, sławę, pieniądze, a nawet polityczną karierę i społeczny respekt postanawia zrobić pomocy domowej dzidziusia i zaryzykować stratę wszystkiego. Czy to syndrom penisa-samobójcy?

Świat z rozbawieniem obserwuje kolejną po Tigerze Woodsie aferę małżeńską wielkiego formatu. Bo że zdradza Kowalski i Nowak, to w sumie nic ciekawego ani oryginalnego, ale wielcy, wspaniali mężczyźni tonący w bagienku romansu to już inny kaliber rozrywki. Z jednej strony, jak facet może mieć każdą, to czemu nie miałby z tego korzystać? Z drugiej, jeśli na szali jest nie tylko małżeństwo z Zośką czy Kaśką, ale pół fortuny, kariera, dobre imię, to czy jakieś młode ciało może być naprawdę tyle warte?

Psychologowie i seksuolodzy wykorzystują momenty takie jak moralny upadek Arnolda, aby przypomnieć nam o swoich teoriach zdrady męskiej. Przypomnijmy więc dlaczego oni zdradzają, znacznie częściej niż my…

 

Władza, moc, żądza…

Fot. infowyo.com

Dość świeże badania opublikowane w „Psycholgical Science” wskazują, że ludzie u władzy, z pozycją i poczuciem mocy mają znacznie większe prawdopodobieństwo zdrady. Ogólnie, im wyższy szczebel kariery, tym więcej przypadków małżeńskich niewierności, a nawet średniej liczby kochanków na głowę.
Według naukowców z władzą przychodzi bowiem poczucie wartości i pewności siebie, która pozwala na bardziej asertywne zachowania. To z kolei podoba się płci przeciwnej i daje znacznie większe szanse na przyciągnięcie naprawdę atrakcyjnych kąsków…

 

Potęga przyzwyczajenia

Fot. vernoncroy.com

Inna teoria głosi, że mężczyźni o władzy i wpływach, względnie nawet osiedlowej popularności, po prostu przyzwyczają się łatwo, że zawsze dostają to co chcą i, jak rozkapryszone dzieci, chętnie wyciągają wciąż rękę, nie wierząc we własną porażkę. To trochę też tak, że ciężko doceniać to co się ma, gdy żyjemy w przeświadczeniu, często złudnym, że możemy mieć wszystko. Tego typu postawa i zachowania powtarzalne w długim okresie czasu prowadzą często do swojego rodzaju uzależnienia od wciąż nowych podbojów, które wydają się poświadczać naszą formę i atrakcyjność.

 

Głód… emocjonalny

Fot. fanpop.com

Gary Neuman, seks-terapeuta, na potrzeby swojej książki „Prawda o zdradzie” przepytał 100 niewiernych mężczyzn o ich motywy. 48% za główny powód szukania innych ramion wskazało emocjonalne problemy w związku. W skrócie, to trochę tak, że możemy same być sobie winne, bo jeśli facet czuje się z nami niedoceniany, mało męski, lekceważony, nierozumiany… to o wiele chętniej wskoczy do czyjegoś łóżka, nawet dla kilku chwil pozornej akceptacji i uwielbienia. Seks bowiem daje przejściowe uczucie miłości, czułości i bliskości, których wielu panom w związkach brakuje. Są dowody na to, że im wyższy stosunek miłych zachowań w małżeństwie do tych nieprzyjemnych, tym mniej zdrad!

 

Gen niewierności

Fot. egm-sa.com

To teoria najwygodniejsza dla panów, bo czy jest lepsze wytłumaczenie dla zdrady niż wrodzona wada genetyczna? Otóż, faktycznie u mężczyzn zdradzających udało się wykryć deformację genu odpowiedzialnego za regulowanie wydzielania wazopresyny - hormonu, który czyni nas przywiązanymi do partnera, opiekuńczymi. Tacy panowie są zwykle co do zasady mnie skłonni do przytulanek i czułości, a w łóżkach cudzych lądują chętniej i częściej. Co nie znaczy, że genami da się osobnika rozgrzeszyć! Człowiek bowiem mimo wszystko jest istotą intelektualną i może nad instynktami i skłonnościami zapanować…

 

Zdobywca, nie stróż

Fot. waveish.com

Są również badania, które wskazują, że osobnicy obu płci będący w stałych związkach zachowują się zupełnie inaczej, gdy poprosić ich o wyobrażenie sobie stosunku seksualnego z koleżanką czy kolegą. U kobiet automatycznie włącza się mechanizm obrony związku i są one znacznie bardziej skłonne do odmawiania sobie nawet przyjemności gdybania. Panowie ogólnie znacznie mniej utożsamiają się ze swoim małżeństwem czy partnerstwem, nie odczuwają bezpośrednio skrupułów wynikających z podniecenia na widok innego ciała i nie mają problemów z wyobrażeniem sobie aktu zdrady. A od myśli do czynu czasem droga bardzo krótka…

 

Zwykła ciekawość

Fot. plundertech.com

Wreszcie, najtrywialniejszy, ale też najbardziej ludzki z powodów męskiej zdrady - obyci i przyzwyczajeni do naszych ciał i zachowań panowie mają skłonność reagować erekcją na każdą nowość, nawet obiektywnie mniej atrakcyjną. Gdy dodać do tego wpływ naprawdę kuszących, gorących ciał, które otwarcie z naszymi partnerami flirtują, to w pewien sposób członek naprawdę staje się głową. To zwykle przypadkowy, nic nie znaczący emocjonalnie seks, który wszak partnerce może wyrządzić ból… nie do zniesienia. Seksuologowie podkreślają wszak, że zawsze jest tych kilka sekund, aby przed skokiem w głęboką wodę przypomnieć sobie o priorytetach i tym co, możemy stracić…

Redakcja poleca

REKLAMA