O orgiach na szkolnych prywatkach już niemal wszyscy słyszeli; wiele rodziców na pewno jeszcze usłyszy nieraz…
GUS podaje, że w 2008 roku na tysiąc polskich dziewcząt w wieku 15-18 lat 16 urodziło dzieci. To niekoniecznie zasługa wujków-pedofilów – rozwiązłość seksualna nieletnich osiąga bowiem coraz to nowe wymiary. Badania przeprowadzone w ramach program “Szkoła bez przemocy” wykazały, że ok. 30% młodzież do lat 13 ma za sobą już “erotyczne” doświadczenia. Naturalnie, seks-zabawy dzieciaków z erotyką nie mają nic wspólnego…
Czytaj też: Dzieci z gwiazd, czyli orgie gimnazjalistów
Fot. Dreamstime
W większości przypadków nie chodzi bowiem o popęd czy potrzeby uczuciowe, ale raczej chęć zaimoponowania równieśnikom, wpływ substancji odurzających czy po prostu poddanie się modzie na słoneczka i butelki. Bo zabawy nastolatków wprawiłyby w zakłopotanie większość dorosłych ludzi praktykujących seks od lat.
Wygrywają wytrzymali
W słynnych słoneczkach chłopcy kopulują kolejno z dziewczętami leżącymi w kółku, tak długo jak zdołają powstrzymać wytrysk. Wygrywa najbardziej wytrzymały. W innej zabawie pt. “Wymiękasz?” dziewczęta pozwalają się nago dotykać w różne części ciała – zwyciężczyni to ta, która zniesie najwięcej.
Nasza stara dobra butelka z szybkiego całusa przesunęła się na seks oralny lub penetrację – kogo trafi szyjka musi zrobić “to” ze wszystkimi osobnikami płci przeciwnej. Wszyscy się niewątpliwie świetnie bawią… Takie wesołe, nastoletnie swingers party.
Groza psychologiczna
No właśnie, bo poza ciążą i chorobami wenerycznymi pozostaje jeszcze kwestia zdrowia psychicznego tych dzieci. Czy faktycznie taki imprezowy seks przynosi im to co seks powinien – radość, przyjemność, intymność? Na pewno nie. Nastoletnie dziewczynki zwykle nie są nawet fizycznie gotowe na miłość, o emocjonalnej stronie nie wspominając. Z wymuszonej publicznej penetracji rodzą się więc nie tylko kolejne dzieci, ale i potworki: kompleksy, traumy, wstręt do fizycznego kontaktu, niezdolność do posiadania normalnych związków w przyszłości. Seks wyuzdany i pozbawiony sensu zabija w zalążku to co w życiu uczuciowym dorosłego człowieka najważniejsze – erotyczną radość.
Internet i przemoc
Według badaczy z pracowni Pro-M przy warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii jedna trzecia nastolatków doznaje w szkole aktów przemocy – za najboleśniejsze uznają poniżenia związane z seksem. Czy gdzieś tu w ogóle jest granica? Czy imprezowe słoneczka tak naprawdę nie są również formą wyzyskiwania grona słabszych i uległych przez kilku tyranów, którzy naoglądają się porno w sieci? Czy wbrew temu jak brzmią medialne doniesienia o rozwiązłości dzieci, dla większości uczestników poszkolnych orgii to wszystko straszne, bolesne przeżycia?
Bo choć pornografii nie chcemy demonizować, nie da się ukryć, że na kilkunastoletnich mózgach pozostawia ona ogromne spustoszenie. Nikt już nie myśli o seksie w kategoriach tego, co robią kochający się rodzice, ale co można obejrzeć w najbardziej hardcorowych serwisach. Nie robisz? Jesteś frajerem i pośmiewiskiem – a z tym żaden nastolatek się łatwo nie pogodzi.
Mam córkę
Pierwszy raz, gdy pisałam artykuł o fenomenie słoneczek byłam po prostu po ludzku zbulwersowana. Dziś mam sama kilkutygodniową córeczkę i autentycznie boję się tego co będzie za 10 lat. Czy zdołamy z mężem przygotować ją do szkolnego życia, tak aby wychodziła z imprezy, gdy inne dziewczynki grzecznie kładą się na podłodze bez majtek? Czy może będziemy zabraniać jej chodzić na prywatki i obsesyjnie monitorować wszelkie aktywności? Czy będę potrafiła spać spokojnie nie martwiąc się, że gdy nie widzę mojej córki, to może ona właśnie świadczy seks oralny pięciu kolegom? Może zbiera jej się na płacz, ale przecież chce być lubiana i popularna…