Niby nic ciekawego, bo facet jest zwykle na górze… Warto jednak nie lekceważyć klasycznej pozycji misjonarza, bo przy drobnych innowacjach może ona okazać się tą najlepszą – i dla Niej, i dla Niego.
Mężczyzna uwielbia być na górze, bo to daje mu poczucie kontroli i siły. Może pchać, napierać, wyznaczać tempo, mieć wrażenie usidlania kochanki. Kobieta, z drugiej strony, często bardzo lubi czuć się zdominowana, przytłoczona jego mocą, zmuszona do uległości. Pozycja misjonarza pozwala poza tym nie tylko na kontakt wzrokowy, ale też na stymulację punktu G, zmianę kąta penetracji (ku uciesze łechtaczki) oraz wspaniałe bodźce wzrokowe dla obojga. Wreszcie, jako płeć słabsza, pani powinna mieć czasem ten luksus, aby po prostu położyć się wygodnie na poduszce…
Podpowiadamy jak urozmaicić męską dominację:
Ugnij nogi w kolanach i opleć nimi jego tułów – zaciśnij uchwyt w momencie orgazmu
Unieś biodra przy zgiętych kolanach i stopach zapartych o podłogę i pozwól mu wejść w ciebie na czworakach.
Leżcie stykając się na całą długość ciał, delikatnie się głaszczcie, całujcie, starajcie wrosnąć w siebie nawzajem.
Niech on podejdzie do ciebie na klęczkach i zaatakuje cię z ugiętymi nogami. Możesz wpić mu paznokcie w plecy i rozchylać uda delikatnie zachęcają go do wciskania się w ciebie.
Unieś do góry wyprostowane nogi i pozwól mu wejść w siebie niby od tyłu – ta pozycja da mu odczucie większego zaciśnięcia, a tobie przyniesie niezwykle silną stymulację pochwy.
Fot. handbag.com