Uważa się, że wiarygodność mężczyzn jest niepodważalna, ponieważ ejakulacja, zazwyczaj zresztą dość spektakularna, jest niemożliwa bez orgazmu. Pojęcia te są ze sobą powiązane do tego stopnia, że używa się ich zamiennie. Masters i Johnson uważali, że o ile kobiety mogą przeżywać (albo udawać) orgazm na różne sposoby, o tyle u mężczyzn jest nim tylko wytrysk nasienia.
Nasienie jest białkową zawiesiną składającą się z wydzieliny jąder, najądrzy, pęcherzyków nasiennych, prostaty i gruczołów Cowpera. Zawiera m.in. dużo potasu, żelaza, lecytyny, witaminę E, fosfor, wapń i inne związki mineralne i witaminy. Analiza porównawcza składu komórek mózgowych i nasienia wskazuje na wiele podobieństw np. jedne i drugie zawierają spore ilości fosforu, potasu, magnezu i chloru. Co ciekawe np. fosforu, niezbędnego zarówno do procesów myślowych, jak i reprodukcji, organizm może asymilować dziennie tylko pewną ograniczoną ilość, nawet jeśli potrzebuje go znacznie więcej. Czyli albo myślenie, albo ... seks. Oczywiście na bazie takich informacji można wysnuć wiele interesujących teorii o intelektualistach impotentach i jurnych prostaczkach, ale jestem daleka od tego. Chciałabym tylko skromnie zwrócić uwagę na to, że od tysięcy (tak - tysięcy!!!) lat znane są techniki oszczędzania fosforu i innych związków mineralnych bez ograniczania potrzeb seksualnych.
Bez żartów - ze wszystkich dostępnych mi źródeł wynika, że rzeczywiście wytrysk nasienia jest wyłącznie następstwem orgazmu, ale orgazmowi niekoniecznie towarzyszy wytrysk. Orgazm jest odczuciem, wytrysk to fizyczne uwolnienie nasienia. W wielu kulturach uważa się, że psikanie spermą na prawo i lewo przy każdej okazji jest grzechem i bezsensownym roztrwanianiem życiowej energii. Taoiści rozwinęli metodę "injakulacji", czyli orgazmu bez ejakulacji. Wierzyli, że zachowywanie nasienia jest podstawą długowieczności, zdrowia i witalności. Chiński arystokrata musiał zaspokoić co najmniej siedem żon i konkubin dziennie. Spróbujcie sobie to wyobrazić! Wykończyłby się biedak w parę tygodni, dobiegając trzydziestki byłby wrakiem. Gdyby nie pomoc mistrzów tao! Kilka prostych technik, troszkę akupresury, samokontroli umysłu i regularne psikanie małymi porcjami. Za tydzień o tym, jak technicznie oddzielić orgazm od wytrysku.