Jak sama nazwa wskazuje, celem gry wstępnej jest przygotowanie ciała i zmysłów do stosunku. Mężczyźni mówią czasem, że potrzebna jest przede wszystkim kobiecie.
Cóż, biorąc pod uwagę to, że panom do osiągnięcia orgazmu wystarczą nawet dwie, trzy minuty, a paniom potrzeba 20-30 minut, łatwo zrozumieć, dlaczego gra wstępna cieszy się u płci pięknej większym powodzeniem. Pieszczoty, które partner ofiarowuje kobiecie, mają wywołać u niej podniecenie, zwiększyć ukrwienie narządów płciowych i spowodować ich nawilżenie, dzięki czemu, gdy kochanek będzie w nią wnikał, nie sprawi jej bólu. Jednak ograniczanie pieszczot tylko do roli „przygotowawczej” zawęża możliwości, które za nimi idą.
Zmiana kolejności
Czasem podniecenie kochanków jest tak duże, że żadne pieszczoty przed stosunkiem nie są konieczne. Oboje pragną zbliżenia teraz, natychmiast. Nie zamierzają też przedłużać go w nieskończoność - krew w nich kipi, pożądanie pali i domaga się zaspokojenia. Rezygnują więc z gry wstępnej, za to po stosunku, gdy największe emocje już opadną, chętnie oddają się wzajemnym pieszczotom, które dają poczucie bliskości, pozwalają przedłużyć intymne chwile i jak najdłużej cieszyć się sobą. Pieszczoty po stosunku sprawdzają się też w innej sytuacji - kiedy finał u partnera nastąpił zbyt szybko i partnerka nie zdążyła przeżyć orgazmu. Umiejętnie pieszcząc łechtaczkę i pochwę, mężczyzna może doprowadzić kobietę do szczytowania.
Biały seks
Biegli w ars amandi kochankowie nierzadko traktują tzw. grę wstępną jako alternatywę dla tradycyjnego stosunku. Niektórzy nazywają to „białym seksem”, gdyż nie towarzyszy mu penetracja, w każdym razie nie dokonywana penisem. Jednak wzajemne pieszczoty i miłość francuska dostarczają partnerom mocnych wrażeń i zapewniają satysfakcję. Nie oznacza to, że kochankowie zupełnie rezygnują z tradycyjnych stosunków - jedynie czasami, dla urozmaicenia współżycia, zastępują je inną formą stymulacji.
Co powinnaś wiedzieć, by czerpać z gry wstępnej maksymalną przyjemność
1. Twoje zmysły potrzebują pożywki
Masz ich pięć i każdy może ci dostarczyć mnóstwo przyjemności. Musisz tylko spróbować je wyostrzyć i dostarczać im odpowiednich bodźców - patrzeć, słuchać, wdychać, dotykać i smakować. Niestety, codzienność nas ogłusza i otępia. Za dużo spraw do załatwienia, za mało czasu, ciągły pośpiech i stres. Staraj się jednak nie przenosić tego do sypialni. Gra wstępna nie znosi pośpiechu i bylejakości.
2. Wstyd i kompleksy to twoi najwięksi wrogowie
Podcinają ci skrzydła, blokują, sprawiają, że cały czas się kontrolujesz. Po prostu musisz tych wrogów pokonać, by naprawdę cieszyć się seksem. Pozwól mężczyźnie zająć się tobą w pełni. Nie wydzielaj stref dostępnych i zakazanych (chyba że chodzi o strefy zagrożone łaskotkami), nie kieruj się tym, które części swego ciała uważasz za atrakcyjne, a które nie. Nie rezygnuj z pieszczot piersi, które chce (na pewno!) ci ofiarować, dlatego że masz zastrzeżenia do ich wyglądu. Nie odwracaj się do niego zawsze przodem po to, by nie mógł przyjrzeć się twoim pośladkom, które ty (i tylko ty!) uważasz za zbyt obfite.
3. Zanim dasz się odkryć, musisz poznać samą siebie
Trudno, żebyś potrafiła pokierować partnerem, jeśli sama nie wiesz, czego ci potrzeba i co lubisz. Poznaniu własnych potrzeb służy masturbacja - jest naturalnym i ważnym elementem naszego rozwoju seksualnego, a potem uzupełnieniem lub substytutem życia erotycznego. Niestety, temat masturbacji jest dla wielu pań tematem wstydliwym. Niektóre za nic w świecie nie przyznałyby się do takich praktyk - gdy do orgazmu doprowadza je mężczyzna, są szczęśliwe i dumne, ale gdy robią to same, mają poczucie wstydu, upokorzenia, porażki własnej kobiecości. Niepotrzebnie. Masturbacja jest ci wręcz potrzebna. To naturalny krok do udanego seksu z partnerem.
4. To ty decydujesz o tym, kiedy ma dojść do stosunku
Nikt poza tobą nie wie bowiem, kiedy jesteś na niego naprawdę gotowa. Nie daj się więc pospieszać. Pamiętaj, im bardziej jesteś podniecona przed stosunkiem, tym szybciej osiągasz satysfakcję w czasie stosunku. Dlatego nawet jeśli on ma już wielką ochotę w ciebie wniknąć, a ty czujesz, że to jeszcze nie jest właściwy moment, powstrzymaj jego zapał. Naprawdę nic mu się nie stanie, jeśli poczeka jeszcze chwilę. Wręcz przeciwnie - czekanie wzmaga apetyt. Naucz go cierpliwości, oboje na tym skorzystacie.
5. Jeśli chcesz dostać to, co lubisz, udzielaj partnerowi wskazówek.
Nie, nie obrazi się, raczej będzie wdzięczny za podpowiedź. Przecież nie jest jasnowidzem, nie wie, na co masz ochotę. Postaraj się tylko, by te wskazówki nie brzmiały jak komendy w czasie musztry wojskowej (chyba że akurat to was podnieca), np. „uklęknij”, „dobrze, teraz wolniej”, „źle, no co ty robisz?!”. Za to czuły szept: „Jesteś cudowny, rób to jeszcze szybciej” doskonale podgrzeje atmosferę.