Co dobra matka powinna kupić swojemu dwunastoletniemu synowi? Rower? Nie. Playstation? Nie. Paczkę dobrze dopasowanych kondomów.
Idea nie wydaje się z gruntu zła i, co ciekawe, lobbowały za nią środowiska rodziców i pedagogów w Szwajcarii. Ten to bowiem piękny, górzysty kraj, zasłynął w marcu tego roku małą, ale głośną premierą prezerwatyw „Hotshot”, które zaprojektowane zostały na potrzeby fizjonomii 12-14-letnich chłopców.
Logika jest prosta. Dzieci są coraz bardziej i coraz wcześniej obznajmiają się z seksem, i to nie tylko teoretycznie. W chwili, gdy jednak zabawy w doktora zaczynają zmieniać się w szkolne orgie, powstaje problem niechcianych nastoletnich ciąż, a nawet roznoszenia groźnych chorób wenerycznych. Bo skoro dorośli mają z tym problem, to trudno oczekiwać większej odpowiedzialności i roztropności u nastolatków. Tym bardziej, że nawet jakby chcieli się zabezpieczać, to zwykły kondom nie na wiele się zda.
„Hotshot” tymczasem ma średnicę 45 mm ( w porównaniu ze standardowym 52) i długość 19 cm, co wedle ekspertów jest idealnym rozwiązaniem dla niedojrzałych jeszcze genitaliów. Z odpowiednią kampanią reklamową, którą media już niewątpliwe zapewniły, można oczekiwać, że młodzi panowie zaczną robić z kondomów użytek lepszy niż rzucanie baloników z wodą.
Szwajcaria jest w szczególnie trudnym położeniu, bo regulacje legalizujące współżycie seksualne nie zabraniają młodym chłopcom uprawiania seksu, o ile różnica wieku nieletnich partnerów nie przekracza 3 lat. Inicjatywa nie wydaje się jednak nieuzasadniona i w innych krajach - Wielka Brytania jest kolejnym potencjalnym rynkiem dla „Hotshot”. O Polskę myślę, że nie musimy się martwić, bo konserwatywne środowiska na pewno nigdy nie zezwolą nastolatkom na uprawianie bezpiecznego seksu.
Dylemat czy chronić przed ciążą i chorobami, czy przed seksem i deprawacją jest oczywiście bardzo złożony i trudno go w krótkim tekście wyczerpać. Czy dwunastolatki mają prawo do seksu oraz jakąś szansę faktycznego cieszenia się nim można rozpatrywać na forach rodzicielskich, psychologicznych czy kościelnych, ale fakt pozostaje faktem - liczba nastoletnich ciąży rośnie nawet w krajach wysoce katolickich jak Polska.