Czy każda kobieta powinna być Matką Polką?

Stos podręczników, programy telewizyjne, grono koleżanek, mama na telefonie i intuicja, a wśród tego wszystkiego matka samotna, bliska kuzynka matki bezradnej. Czym grozi dążenie do perfekcji w macierzyństwie i dlaczego nie musisz być na siłę Matką Polką?
/ 16.01.2014 09:27

fot. Fotolia

Matka bezradna i matka samotna – kim są?

Matka samotna mieszka w dużym mieście, do tej pory dobrze zarabiała (teraz jest na rocznym urlopie macierzyńskim i dostaje 80% dotychczasowej pensji, więc nadal jest nienajgorzej), jest oczytana, wykształcona, ma (a raczej wcześniej miała) jakieś zainteresowania, lubi (a w zasadzie lubiła) posiedzieć sobie w knajpie, a w czerwcową upalną noc na murku gdzieś w centrum i popatrzeć na ludzi i samochody, bo nocą miasto zmienia klimat.

Matka samotna lubi kino (ostatni raz była w kinie ze sporym brzuchem, ale było bardzo głośno i dziecko poruszało się jej zdaniem zbyt dynamicznie, więc wyszła wcześniej). Zdarzało się też kiedyś matce samotnej wypić za dużo i tańczyć zbyt długo, a nawet (tak, tak, naprawdę tak było) śmiać się głośno, tak głośno, że odwracali się ludzie na ulicy.

 Matka bezradna w szkole była prymuską, nie uczyła się dużo, ale szybko myślała i kojarzyła fakty, dużo czyta (wyrywa chwile, gdy dziecko zaśnie, ale za to nie zawsze zdąży posprzątać i ma wyrzuty sumienia), lubi spacery z dzieckiem w chuście, ale tylko wtedy, gdy wybiera kierunek przeciwny do domu swojej mamy, wieczorami (o ile nie zaśnie w trakcie usypiania dziecka) siada na fotelu i przez godzinę wpatruje się w ścianę (chyba, że akurat ma siłę wrócić do książki), wcześniej, o tej porze zwykle, spotykała się z przyjaciółkami lub mamą albo szła na spacer z mężem, ale teraz nie ma na to siły.

Matka samotna nie odżałowała jeszcze straty swojego poprzedniego życia, nie urządziła sobie pogrzebu i nie dała sobie szansy posmucić się, bo uważa, że dziecko ją uszczęśliwiło i nie wypada żałować wieczornego wina. Tymczasem Jesper Juul, duński pedagog, stwierdza: "Trzeba sobie pozwolić na żal po życiu we dwoje, które przeminęło, porozmawiać o swoich marzeniach i frustracjach. Dopiero wtedy będzie można nowej rodzinie powiedzieć „Dzień dobry” oraz „Serdecznie witamy”.

Matka bezradna nie rozumie swojego dziecka, nie wie, dlaczego znowu płacze i ma dość. W mądrych książkach czyta o przytulaniu, budowaniu więzi, bliskiej relacji, ale gdy jej dziecko chce na ręce, jej mama mówi, żeby tego nie robiła, bo się przyzwyczai. Matka bezradna naczytała się już w internecie, że wszystkie mamy tak mówią, więc się tym nie przejmuje, ale martwi ją, że nie może zaufać swojej mamie i w związku z tym nie może na niej polegać. Nawet pieluchy wielorazowe zostawia w domu, gdy idzie do mamy, by znów nie tłumaczyć, że to nie tetra, a wieczorną kąpiel w wiaderku urządza potajemnie.

Matka samotna przed decyzją o dziecku miała wokół siebie dziewczyny starsze i młodsze, przebojowe i mniej. Gdy urodziła dziecko, dziewczyny znikły. Matce samotnej trudno wyjść z domu do knajpy, bo tyle tobołków musi ze sobą wziąć, nie ma przewijaków i jest zbyt głośno, a do niej nikt nie wpada. Jakoś tak. Mąż samotnej dużo pracuje, więc ona spędza dni na spacerach, pracach domowych, rozwijających zabawach z dzieckiem, wieczorem nie mają o czym pogadać, bo mąż nie rozumie jej starań i jest bardzo zmęczony po spotkaniach i pracy w stresie i na wysokich obrotach. Seks nie wchodzi w grę, bo ona nie ma ochoty, a on nie potrafi jej podkręcić, a poza tym na pewno dziecko by się obudziło w najciekawszym momencie.

Matkę bezradną najbardziej wkurza tzw. presja otoczenia.  Bo wszystkie koleżanki nagle jej zazdroszczą i nie ma komu się wyżalić. Kiedyś przeczytała artykuł w babskiej gazecie o mamie, która była tak smutna, że gdy poszła kupić kurczaka, stanęła nad nim i zaczęła płakać, ale jej przyjaciółka rozumiała ją, bo też, gdy urodziła dzieci tak miała. A matki bezradnej nikt nie rozumie i nie ma komu powiedzieć, jak bardzo jest nieszczęśliwa. Wszyscy wokół mówią jej przecież, że jest inaczej. No i oczekują, że będzie super mamą, że na spotkanie przyjdzie punktualnie, uśmiechnięta, szczupła jak Kasia Cichopek miesiąc po porodzie.

Zobacz też: Czy każda kobieta powinna mieć dziecko?

Matka samotna nie wie, co dalej, gdy się skończy macierzyński, bo chciałaby pracować, być niezależna, jak wcześniej, nie chce prosić męża o kasę, bo zawsze radziła sobie świetnie sama. Wie, że może pracować w domu, ale to już nie to samo. Teleprace to zazwyczaj pisanie albo osławione składanie długopisów, a ona chce działać, pracować z ludźmi, chodzić na bardzo ważne zebrania i decydować o bardzo ważnych sprawach. Boi się, że jeśli zostawi pracę, to uzależni się od męża na zawsze, że nigdy już nie wróci do zawodu. Nie pokoi ją też to, że ten spokojny i powolny czas, jaki ma teraz, mógłby trwać zbyt długo.

Matka bezradna chciałaby móc poświęcić całą uwagę swojemu dziecku na wiele lat, może do początku szkoły, może dłużej, do gimnazjum. Chciałaby być w domu, przytulać, rozmawiać, tworzyć atmosferę, bawić się i troszczyć, dawać miłość i wsparcie. Jej mąż zarabia niewiele, więc pewnie będzie musiała wrócić do pracy. Nie chce tego, ale nie wystarczy im na wszystko, kiedy skończy się jej zasiłek. Nie wie tylko, czy przyjmą jej dziecko do żłobka i w głębi serca wolałaby, żeby nie przyjęli, na szczęście żłobek w jej mieście jest jeden.

Matka samotna czasami żałuje, że ich mamy nie mieszkają gdzieś bliżej. Do wszystkich krewnych trzeba jechać kilka godzin, a taka podróż z dzieckiem przecież do łatwych nie należy. Jej brat i siostra męża mieszkają w innych miastach, a druga siostra za granicą. Ponoć do wychowania jednego dziecka potrzeba całej wioski, ale tym razem nie ma nawet jednej klatki w bloku.

Matka bezradna wie, że powinna słuchać intuicji, wstrząsnęło nią zdanie Jane Liedloff, że „kobiety czują się niezdolne do wychowywania dzieci, jeśli nie przeczytają instrukcji w książce napisanej przez obcego mężczyznę”. Ale skoro nie może zaufać swojej mamie, a przyjaciółki jej nie rozumieją, to musi gromadzić wiedzę, która pozwoli jej poczuć się lepiej, pewniej. Matkę bezradną wspiera mąż, ale tylko słowami i tylko wieczorami. Nadrabia w niedzielę, gdy bezradna ma tak dosyć, że po prostu wkłada mu dziecko w ręce i zamyka się w łazience. Czyta i udaje, że nie słyszy, jak płaczące dziecko żali się na brak umiejętności swojego taty.

Matka samotna dostała mail od koleżanki z informacją o spotkaniach klubu mam w jej okolicy. Klub jest malutki, należy do niego kilkanaście dziewczyn i jeden facet, spotykają się w domu kultury, którego dyrektor dał im za darmo do dyspozycji salę i mini magazyn na zabawki, które przyniosły z domu. Na pierwszym spotkaniu poznała dziewczynę, z którą poczuła bliskość dusz. Po południu spłakana i po raz pierwszy zrozumiana wróciła do domu.

Matka bezradna czytała o klubach mam i grupach wsparcia, zastanawiała się, czy warto założyć taki w swoim mieście, ale pocieszenie znalazła gdzieś indziej. W internecie. Trafiła na forum równie jak ona bezradnych i samotnych matek, na początku tylko czytała, potem zaprzyjaźniła się z kilkoma dziewczynami, które czasem są jej bliższe niż rodzina. Mąż się cieszy, że wreszcie ma kto ją wysłuchać i pocieszyć, a on ma bardziej uśmiechniętą żonę. Potem trafiła jeszcze do grupy przykościelnej dla rodzin, gdzie oprócz rozważań o Bogu są także życiowe tematy i osoby z podobnymi problemami. Z jedną rodziną spotykają się czasami na sobotnim obiedzie, a ich dzieci robią dużo hałasu, ale przynajmniej chwilami zajmują się same sobą.

Matka samotna za namową koleżanki z klubu mam poszła do psychologa. Diagnoza prosta: depresja poporodowa. Pani psycholog nie dziwiła się, bo od dłuższego czasu trafia do niej wiele matek osamotnionych, niezrozumianych, rozdartych hormonami, emocjami i przytłoczonych nową sytuacją. Nie dla każdego przejście przez taką zmianę życiową, jaką jest zostanie matką, wejście w relację trójkową z mężem i dzieckiem i odcięcie od dotychczasowego stylu życia jest proste, czasami szczęście odbiera rozum, a czasami przytłacza i zostają tylko łzy.

Zobacz też: Bliskość na odległość – związki przez internet

Samotna i bezradna to każda matka

– To prawda – coraz więcej współczesnych mam dzieli się na te samotne i te bezradne. Niby i jedne i drugie mają często mamy, rodziny do pomocy, ale dzisiejsze czasy zmuszają do poszukiwania samodzielności – mówi Agata Ejsmont z Centrum Psychologicznego Homini.

Kobiety znajdujące się w nowej sytuacji życiowej potrzebują wsparcia, a tymczasem nie zawsze mogą je uzyskać. Wiele razy się zdarza, że kobieta zagląda do niewłaściwej książki, na forum internetowe pełne strachu i w efekcie nie dostaje wsparcia, tylko kolejną dawkę emocji, z którymi nie może sobie poradzić. Nie potrafi poprosić o wsparcie, bo zawsze była niezależna i bardzo trudno jej zmienić optykę. To rodzi kolejną falę smutku.

– Kobieta rodzi swoje wyczekiwane dziecko i okazuje się, że wcale nie jest szczęśliwa. – dodaje A. Ejsmont – To mogą być objawy baby blues – przygnębienia poporodowego. Pojawia się dużo lęków, huśtawka hormonalna, niekontrolowane łzy. Tych trudnych momentów nie osładzają kontakty towarzyskie, bo albo ich nie ma, albo wywierają na kobietę presję, zarzucając wachlarzem dobrych rad. Wiele z nich się wzajemnie wyklucza lub jest zwyczajnie wyssana z palca. Inne matki czują się lepiej, chwaląc się tym, jak dobrze śpią ich dzieci i wspaniale jedzą – nawet jeśli, jak mówią badania, jest to bzdurą!

– Presja otoczenia, mit zawsze uśmiechniętej Matki Polki mogą sprawić, że kobiety starają się stłumić w sobie to, co zdarza im się czuć w związku z nową sytuacją. Lub robią sobie wyrzuty, że przecież dobra matka to czy tamto powinna – wyjaśnia Agnieszka Amborska, prezes Fundacji RoRo, trener rozwoju osobistego.

W takich warunkach matka samotna staje się jeszcze bardziej samotna, a bezradna poszukuje kolejnych porad, które pozwolą jej się przejrzeć w nich i dadzą się zastosować w przypadku jej rodziny.

– U jednej i u drugiej pojawiają się ogromne wyrzuty sumienia, poczucie winy, do którego trudno się im przyznać, bo przecież matkami zostały świadomie. W konsekwencji może to prowadzić do depresji poporodowej – mówi A. Ejsmont.

– Samotność? Bezradność? To normalne i ludzkie, a przyznanie się do tych uczuć jest objawem naszej siły i dojrzałości. Nie bójmy się mówić o tym, że czasem jest nam źle. Jednak matki samotna i bezradna nie zawsze potrafią poszukać pomocy, swoje lęki, smutek i depresję starają się ukryć, bo przecież „inne dają radę, to czemu nie ja”. Tak dużo pisze się teraz na temat zaradności młodych matek, które w okresie wczesnego macierzyństwa rzucają pracę w korporacjach, odkrywają powołanie, zakładają swoje firmy, rozwijają się – mówi Agnieszka Amborska.

– Kiedy realność nas przerasta, mamy tendencję do tzw. niesprawiedliwych porównań – wyjaśnia Agata Ejsmont – A przecież internet pełen jest wołania o pomoc tych, które nie radzą sobie. Ich jest zdecydowanie więcej.

Nawet, jeśli samotna i bezradna nie cierpią na depresję poporodową, to mają prawo czasami gorzej się czuć lub dokonywać złych wyborów. Psychologowie już dawno porzucili mit Idealnej Matki na rzecz Matki Wystarczająco Dobrej. Ta druga popełnia błędy i daje sobie do nich prawo, ze swojego postępowania wyciąga wnioski, a wychowanie opiera na dobrej relacji w rodzinie – z mężem i dziećmi. Szukanie dobrych porad, mądrych książek i „wioski” w internecie jest jednym z celów cząstkowych, które wraz z intuicją wskażą drogę, gdy samotna lub bezradna nie wie, co zrobić, jak zareagować, jaką przyjąć strategię w sytuacjach, z którymi się spotyka na co dzień. A jeśli mimo tego gorsze samopoczucie dopada kobietę zbyt często, warto skorzystać z pomocy psychologa.

– Parę spotkań, krótka rozmowa mogłyby zapobiec depresji lub zaburzeniom lękowym, uspokoić i zwrócić uwagę na pozytywy – mówi Agata Ejsmont.

– Pamiętaj, żeby znaleźć choć chwilę czasu dla siebie, by zregenerować siły i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. To nie egoizm, to duża mądrość – dodaje Agnieszka Amborska.

Autorka: Emilia Kulpa – redaktor naczelna portalu www.DzielnicaRodzica.pl, autorka artykułów o rodzicielstwie, ekologii i zdrowym odżywianiu.

Zobacz też: Niewolnicy samotności – dlaczego wybieramy życie w pojedynkę?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA