„Ostatni wyskok”, czyli noc szaleństwa przed smutnym aktem zaobrączkowania. Co tam się naprawdę dzieje?
Wedle serwisów organizujących takie imprezy, a jest ich dość sporo, mamy do czynienia ze świetną zabawą, niezapomnianym przeżyciem, prawdziwie męską rozrywką. Na stronie www.kawalerskie.pl udało mi się znaleźć ciekawą ofertę obejmującą jazdy limuzyną Hummer po centrum miasta (ponoć zmieści się nawet 27 osób), zabawę z żetonami w kasynie, szalone rejsy prywatną łodzią po Wiśle, strzelanie z broni wszelakiej, ostry rafting, gokarty, zawody sumo i wszystko, czego testosteron może tylko zapragnąć… zawsze dodatkowo szampan i naturalnie bardzo gorące dziewczyny, czyli striptizerki, tancerki erotyczne, nagie panie serwujące sushi na swoich ciałach.
Oglądam fotki i wszędzie wygląda to na taką zabawę, że kłuje mnie igiełka zazdrości, zwłaszcza, gdy porównam z obrzydliwymi pląsami naoliwionych chip’n’dalesów w stringach na wieczorkach panieńskich. Panowie się bawią na całego, panie jak landrynki, na ślubie pewnie takiego szaleństwa nie ma. Komentarze uczestników potwierdzają, że po to chociażby warto się brać („już żonaci ściągali obrączki widząc jak porusza się tancerka”).
Oczywiście są też wersje przyzwoitsze, które np. w serwisie www.kawalerski.com zaczynają się od brzmiących ciekawie rajdów quadami, skoków na bungee czy ze spadochronem, paintballa i innych strzelanin, a kończą na lekko metroseksualnych wyprawach do Spa czy nawet do… wróżki. No cóż, różne są widać nawet męskie potrzeby… Zawsze można dokupić kostiumy, maski, peruki i inne gadżety, więc domyślam się, że panowie i od przebieranek nie stronią.
Inne zdanie na temat tego, co oni tam naprawdę robią, mają kobiety. Po przejrzeniu dziesiątek forum wnioski są takie, że generalnie większość ma spazmy na myśl o gołych dziewczynach. „Ja się nie zgadzam na żadne striptizy podczas wieczoru kawalerskiego mojego partnera” - to wątek przewodni łącznie z groźbami odwołania ślubu i zmiażdżeniem męskiej rasy za takie pomysły i potrzeby. Kilka ciekawych cytatów:
„Jeżeli ktoś naprawdę wychodzi żeni się z miłości i zdaje sobie sprawę z tego, to "wieczory rozpusty" nie mają miejsca.”
„Zazwyczaj panom w stałych związkach nie przyszłoby do głowy branie aktywnego udziału w występach striptizerek albo, co gorsza, prostytutek! Więc skoro w trakcie trwania związku nie urządzają sobie takich uroczych wieczorków tym bardziej nie rozumiem jak można zorganizować coś takiego parę tygodni przed ślubem!”
„U mojego TŻ pewnie będzie jakaś striptizerka i dopóki będzie sobie "grzecznie" tańczyć, to jestem w stanie to przełknąć, ale żadnego dotykania i miziania!!!”
„Skąd w Polsce taki durny zwyczaj, żeby przyszły pan młody podniecał się rozbierającą się dziewczyna... możecie mi to wyjaśnić?”
Problem ze skali wypowiedzi wydaje się dość szeroko zakrojony i zaczynam odczuwać w tym nastawieniu pierwsze zarzewia małżeńskich konfliktów. Wedle wielu pań, którym ich własny partner opowiadał, że inny kolega… (plotkarstwo nie dotyka wyłącznie płci pięknej), samo rozbieranie rzadko ma miejsce i te „łajzy” zwykle siadają w stringach na kolanach ich wrażliwych mężczyzn, pozwalają dotykać swoich piersi, wcierają się i inne podobne bezeceństwa. Na ile taki wieczór zagraża uczuciu, które jest tak wielkie, że oboje postanowili jest zalegalizować i oznajmić przed Bogiem, rodziną i urzędnikiem, nie wiem, ale może rację kobiet trzeba po prostu przyjąć do wiadomości. W końcu, teoretycznie obmacywanie obcej kobiety bez stanika należałoby skategoryzować jak zdrado-podobne.
Co na to mężczyźni? Ci, co piszą do serwisów organizujących wieczory kawalerskie z podziękowaniami promienieją w glorii i są pełni zachwytu. Ci, udzielający się na forach bywają ostrożniejsi łącznie z takimi przypadkami, że sami by nie chcieli, że uważają to za nieetyczne, że nie traktują ślubu jako końca wolności. Brzmi tak szlachetnie i niemęsko, że aż trudno autorce uwierzyć. Są też przypadki, że pan młody przyznaje się otwarcie do zdrady i pyta, czy powiedzieć ślubnej, czy to się w ogóle „liczyło”. Zdania są podzielone.
Co, wreszcie o wieczorach kawalerskich mówi policja? Oto kilka z urywków z newsów gazety.pl i innych serwisów:
„Pan młody podczas wieczorku kawalerskiego złamał rękę i wylądował na detoksie w szpitalu...”
„Dzierżoniowscy policjanci zatrzymali w nocy z czwartku na piątek pijanego przyszłego pana młodego, który na widok patrolu uciekał autem na wstecznym biegu”
„Trzech 26-latków wynajęło w piątek pokój na zamku w Grodźcu koło Złotoryi, żeby urządzić wieczór kawalerski jednego z nich. Około godz. 22.35 na miejsce wezwano pogotowie. Okazało się, że jeden z mężczyzn, mieszkaniec Środy Śląskiej, wypadł z okna z wysokości 20 metrów i zginął na miejscu. Jego kolegów zabrano do legnickiej izby wytrzeźwień.”
„To miała być ostatnia taka impreza w ich życiu. Czterech przyjaciół zjechało do Iławy (woj. warmińsko-mazurskie) na wieczór kawalerski jednego z nich. Chcieli balować tak, żeby zapamiętać to do końca życia. I zapamiętają. Bo podczas pijackich wygłupów jeden z nich wpadł pod pędzącą motorówkę i walczy o życie w szpitalu.”
Szczerze, nie bezpieczniej byłoby zamknąć ślubnego na łódce z zawodowymi striptizerkami?
Reasumując, chcę mi się wierzyć, że wieczór kawalerski może być fajną męską zabawą okraszoną tradycją nagiej dziewczyny, bez obrażania niczyich uczuć i ryzykowania dobra przyszłego związku małżeńskiego… i w wielu wypadkach na pewno tak bywa. Co tam się naprawdę dzieje, zależy jednak od samych panów i naszego zaufania do nich. Z drugiej strony, zawsze można sobie odbić na wieczorze panieńskim i wtedy będzie kwita…
Fotografie udostępnił serwis: www.kawalerskie.pl zajmujący się organizacją wieczór kawalerskich w wielu miastach Polski.