Długi post
W Środę Popielcową, rozpoczynającą kilkutygodniowy okres postu, urządzano w dawnych domach wielkie chowanie garnków. Połączone to było zwykle z całym rytuałem, w którym brali udział wszyscy członkowie rodziny. Jedne z garnków zanoszono na strych, inne szorowano starannie, by zmyć z nich nawet wspomnienie przygotowywanych dań. Od tego momentu trzeba było bowiem jeść postnie, czyli bezmięsnie i beztłuszczowo. A to oznaczało posiłki często niezbyt dobre, na dodatek niewielkie, aby post był bardziej odczuwalny. Po kilku tygodniach skromnego jadła nikt nie mógł już patrzeć na dania postne.
Zobacz także: Żurek wielkanocny
Pożegnanie skromności
Ponieważ do podstawowych dań postnych należały wówczas śledzie oraz żur gotowany na wodzie, to właśnie te dwie potrawy żegnano hucznie, gdy zbliżał się czas postu. Urządzano im tak zwany pogrzeb, czyli huczną zabawę, pełną żartów i docinków, podczas której wynoszono z domu gar żuru i śledzie. Czasami po prostu wylewano zupę przy wtórze śmiechu i zabawy, częściej jednak gar wieszano na drzewie wraz ze śledziami i wykpiwano go jako niepotrzebny. Potem strącano go, a resztki grzebano w ziemi, co miało pozorować pogrzeb żuru i śledzi. W zabawach tych najczęściej uczestniczyła młodzież, a liczne okrzyki i żarty wznoszone przy okazji ceremonii pożegnania postnych dań, nawiązywały do spraw męsko-damskich, były okazją do podrywania dziewcząt i odreagowywania spokoju podczas postu.
Zobacz także: Sposób na białą kiełbasę