Hasło Rio 2016 kojarzy się większości z nas z XXXI Letnimi Igrzyskami Olimpijskimi, które odbędą się w sierpniu w Brazylii. Weźmie w nich udział m.in. Katarzyna Solus-Miśkowicz – młoda mama, która uprawia jeden z najcięższych sportów na świecie – MTB, czyli kolarstwo górskie.
Planowała Pani jeszcze w trakcie ciąży, że wróci do sportu tak szybko czy to była spontaniczna decyzja?
Myślę, że to nie do końca była moja decyzja (śmiech). Będąc w ciąży zaklinałam się, że już nigdy więcej nie powrócę do MTB. Chciałam się skupić tylko na dziecku i bałam się, że nie będę w stanie pogodzić wychowywania Ksawerego z obowiązkami zawodowymi. Mój mąż jednak nie dał tak łatwo za wygraną. W ostatnich tygodniach ciąży przywiózł mi nowe rowery. Dotychczas jeździłam głównie na używanych. Kiedy je zobaczyłam, nie mogłam się oprzeć, aby ich nie przetestować. Poczekałam aż lekarz powie, że już wszystko się zagoiło… i ponownie wsiadłam na rower.
Jak to możliwe, że wraca Pani 4 miesiące po porodzie do sportu i wygrywa nominację olimpijską? Jak się dokonuje takich niesamowitych rzeczy po tak niełatwym okresie dla kobiety jak ciąża i poród?
Szczerze mówiąc nadal nie wiem jak udało mi się to osiągnąć. Jak sobie przypomnę, ile mnie to kosztowało siły i zdrowia, to aż ciężko mi uwierzyć, że jestem tu, gdzie jestem. To wszystko tak naprawdę dzięki pomocy mojej rodziny, wsparciu męża i trenera Bogdana Czarnoty z Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team.
Czy w ciąży Pani ćwiczyła czy zupełnie zrezygnowała z uprawiania sportu i cieszyła się, że w końcu może odpocząć?
W ciąży całkowicie zrezygnowałam z uprawiania sportu. Dobro dziecka było dla mnie najważniejsze – a kolarstwo górskie nie należy do najbardziej bezpiecznych sportów. Miałam dużo spacerować… muszę jednak uczciwie przyznać, że bardzo mnie to nudziło (śmiech). Brakowało mi możliwości jazdy na rowerze i tego przyjemnego uczucia zmęczenia po treningu.
Jak powrócić do formy po porodzie?
W jakim czasie po porodzie zaczęła Pani trenować i jak te treningi wyglądały?
W zasadzie dwa miesiące po porodzie dostałam od lekarza zielone światło do powrotu do aktywności. Oczywiście wsiadłam rower. Niestety nie było to przyjemne. Pierwsze przejażdżki (nie treningi) sprawiały sam ból. Widziałam, jak bardzo jestem słaba i jak bardzo się męczę na rowerze. Czułam się bardzo źle w swoim ciele. Kiedyś zrobienie 50 km na rowerze było przejażdżką, a po ciąży nie byłam w stanie “żółwim” tempem przejechać 30 km. Dlatego po prostu wsiadłam na rower i pedałowałam. Wiedziałam, że po paru tygodniach będzie lepiej. I tak zaczęły się moje treningi.
Często kobiety w ciągu pierwszych kilku miesięcy po pojawieniu się na świecie dziecka, chodzą zmęczone, nie mają nawet siły przebrać się z piżamy i najchętniej położyłyby się spać. Skąd Pani brała energię do ćwiczeń?
W moim przypadku nie było inaczej. Też byłam wykończona. W dodatku mojego męża przez pół roku po urodzenia dziecka nie było w domu, a Ksawery często nie spał w nocy. Jednak to właśnie Ksawery i jego uśmiech dodawał mi sił i sprawił, że nasze życie nie jest już puste. Często nie miałam w ogóle sił aby wstać, nie mówiąc o treningu. Często też z powodu nieustannego zmęczenia dopadały mnie choroby. Były miesiące, że antybiotyki brałam nawet dwa razy, ale się nie poddawałam. Było mi bardzo ciężko. W sumie nadal nie jest łatwo, ale chyba wygrało uzależnienie od sportu i ćwiczeń. Ponieważ, gdy jestem w formie, to po prostu czuję się dobrze. Po ciąży zostało mi 10 kilogramów więcej, a po osłabnięciu mięśni wyszły bóle w plecach i kolanach. Wtedy stało się dla mnie jasne, że aktywność fizyczna to jedyna droga, aby czuć się dobrze.
Jak wyglądała Pani dieta w ciąży i po porodzie? Czy jadła Pani to, na co miała Pani ochotę czy dieta była specjalnie ustalona pod Panią jako sportowca, który niedługo wróci do pracy?
Nie byłam na żadnej specjalnej diecie. Z wielką rezerwą podchodzę do wszelkich diet i nowości, co jest zdrowe, a co nie. Jak dla mnie umiar i rozsądek to najlepsze, czym należy się kierować. W ciąży nie ograniczałam się z jedzeniem, co później niestety musiałam przez parę miesięcy zrzucać, ale w tym pomógł mi sport.
Co było dla Pani najtrudniejsze podczas powrotu do treningów?
Ból, jaki odczuwałam podczas treningów, z powodu praktycznie zaniku nieużywanych dawno mięśni. Zmęczenie, notoryczne niewyspanie. Ciągłe przeziębienia, jakie dopadały mnie z powodu wycieńczenia organizmu. Brak czasu na trening, czy choć chwili dla siebie. Ale jak to mówią: co cię nie zabije, to cię wzmocni :). Tak naprawdę miałam na to wszystko siłę, bo w domu czekał na mnie mój mały, kochany i zdrowy synek. I to wszystko jest nieważne, kiedy zobaczy się uśmiech swojego dziecka.
Pani urlop macierzyński trwał bardzo krótko. Czy nie miała Pani nigdy poczucia, że kiedy trenuje albo bierze udział w zawodach, odbiera sobie Pani możliwość spędzania tych chwil z dzieckiem? Jak Pani do tego podchodzi?
Oczywiście ciągle mam takie myśli. Jednak rodzina i wszyscy mówią mi, że więcej czasu jestem z Ksawerym, niż mnie nie ma. Praktycznie całe dnie spędzam z moim synkiem. Nie chodzę do normalnej pracy, a trenuję kiedy on śpi. Do tego nie wyjeżdżam na zgrupowania. A zawodów tak naprawdę nie mam tak dużo i jak mam okazję staram się go ze sobą zabierać. Choć do Rio oczywiście ze mną nie poleci, bo to za daleko.
Myśli Pani, że wszystkie mamy mogą osiągać sukcesy w życiu zawodowym, gdy ich dziecko jeszcze nawet nie umie samodzielnie siedzieć?
To wcale nie są niewiarygodne rzeczy. Każda matka jest bohaterką! To, jaką drogę kobieta wybierze, to jest jej decyzja. Każdy człowiek może osiągnąć co tylko chce, jednak matki, które robią karierę, prowadzą dom i jeszcze wychowują dzieci, mają po prostu 3 pełne etaty. Tym bardziej należy się im ogromny szacunek.
To oni powalczą w Rio de Janeiro o medale! Poznajcie reprezentację Polski na Igrzyska Olimpijskie 2016