Uważa się, że wkładka wewnątrzmaciczna to taka forma antykoncepcji, która daje 99,9% pewności, że kobieta nie zajdzie w ciążę. Dexter, syn Amerykanki Lucy Hellein, to właśnie ten 0,01%.
Myślałam, że wkładka wypadła
Gdy Lucy Hellein z Fort Mitchell w Alabamie odkryła, że jest w ciąży, była bardzo zdziwiona – miała bowiem założoną wkładkę wewnątrzmaciczną. Początkowo kobieta myślała, że to dopiero początek ciąży, okazało się jednak, że do zapłodnienia doszło 18 tygodni wcześniej, prawdopodobnie kilka dni po założeniu wkładki.
Myślałam, że to pierwsze tygodnie ciąży. Lekarz jednak wyprowadził mnie z błędu. To był już 18. tydzień. Wkładki nie było widać na USG, więc mój lekarz założył, że na pewno wypadła
– powiedziała Lucy.
Lekarz zaproponował kobiecie aborcję, postanowiła ona jednak urodzić dziecko. Wkładka (Mirena, popularna także w Polsce) odnalazła się w trakcie cesarskiego cięcia za łożyskiem. Pielęgniarki włożyły ją wówczas do rączki malucha i zrobiły zdjęcie.
Dexter na pewno miał być. Chociaż nie był planowany, moja rodzina i ja czujemy się pobłogosławieni
– komentuje Lucy.
10 pytań na temat użycia spirali