Historia Mary, Denise i Molly
Mary, jedna z bohaterek książki „Jem intuicyjnie”, została wychowana w poczuciu istnienia bardzo silnych ograniczeń tego, co wolno jej jeść, co wykształciło w niej pewną „mentalność dietetyczną”.
Mary ma kochające się bliźniaczki w wieku czterech i pół roku. Molly jest z natury szczupła i bardzo ruchliwa. Denise prowadzi bardziej siedzący tryb życia i ma krąglejszą sylwetkę. Od najwcześniejszych lat Mary martwiła się wagą Denise i zdziwiona była, że Molly nie była specjalnie zainteresowana jedzeniem służącym przyjemności. Mary wspaniale sobie radziła z przygotowaniem pożywnych potraw i podawała je podczas wspólnych posiłków. Problem zaczął się, kiedy Mary z mężem zaczęli ograniczać Denise ilości jedzenia służącego przyjemności. Molly nie była szczególnie zainteresowana takimi potrawami, więc rodzice nie robili jej problemów. Z kolei Denise je uwielbiała.
To, co zakazane bardziej kusi
Pewnego dnia znalazła dwie paczki cukierków czekoladowych i dała jedną Molly. Ta nie była zainteresowana, więc Denise zabrała paczkę do swojego pokoju. Pozornie wydawało się, że wszystko jest w porządku – Denise chciała dzielić się ze swoją siostrą i nie musiała zjadać obu paczek na raz. Mary zamierzała dać córkom więcej swobody w jedzeniu potraw służących jedynie przyjemności i sądziła, że powyższa sytuacja wskazuje na to, że córki robią postępy.
Tego samego dnia Mary zauważyła, że Denise zamknęła się w pokoju i w tajemnicy zaczęła zjadać cały zapas cukierków. Weszła do jej pokoju i, zobaczywszy wypisane na twarzy córki poczucie winy, zapytała, czy Denise sądzi, że musi jeść cukierki w ukryciu. Denise powiedziała: „Tak, sądziłam, że będziesz zła”. Mary odpowiedziała: „Możesz jeść tyle cukierków, ile chcesz. Nie będę zła. Chcę mieć tylko pewność, że jesz też rzeczy bardziej pożywne (co jest prawdą), ale rozumiem, że czasami masz ochotę na osiem cukierków, a czasami w ogóle Cię nie interesują (też się zgadza). Dopóki jesz inne rzeczy, możesz jeść tyle cukierków, ile Ci się podoba.”. Denise zapytała: „A tata nie będzie zły?”, na co Mary odpowiedziała, że z nim porozmawia. Denise stwierdziła: „Czasami mam ochotę tylko na szpinak, kukurydzę i ryż” i dodała: „A teraz chcę zatańczyć” i wykonała radosną piosenkę z układem tanecznym, z którego wynikało, że bardzo lubi słodycze.
Warto wiedzieć: Intuicyjne odżywianie, czyli jak często karmić dziecko
Do czego prowadzą ograniczenia dietetyczne u dziecka?
Mary powiedziała mężowi, że martwi ją to, jakie informacje wysyła córce i opowiedziała mu historię o ukrywaniu cukierków. Przekonała go, że jeśli będą wciąż nakładać na Denise ograniczenia, córka będzie odbierała komunikaty, z których będzie wynikać, że nie może ufać swemu ciału. Ostrzegła go ponadto, że Denise może skończyć jak jego matka, która albo się odchudza, albo krytykuje sama siebie za nietrzymanie się diety. Mary stwierdziła, że jeśli Danny będzie wciąż mówił, że słodycze są złe, jego córka będzie tak samo cierpiała.
Ta smutna historia pokazuje, co się może stać, kiedy rodzice martwią się wagą dziecka i sadzą, że powinni kontrolować ilość jedzenia, które spożywa jedynie dla przyjemności. Ponieważ rodzice nie martwili się jej wagą, Molly nigdy nie odbierała takich komunikatów i sama decydowała, jaką ilość takich potraw zje. Na szczęście Mary była w stanie dostrzec, co się może stać w przyszłości, jeśli będą przekonywać córki, że pewne potrawy są złe, a inne dobre (…).
Istnieje mnóstwo badań popierających tezę, że ograniczenia dietetyczne mają poważne konsekwencje dla dzieci – możliwość wystąpienia nadwagi, jedzenie bez związku z głodem, obsesję na punkcie jedzenia i w końcu obniżoną samoocenę (Eneli, Crum i Tylka, 2008). Wywieranie na dzieci presji, by jadły, kiedy nie mają na to ochoty, błędna interpretacja standardowej wagi jako nadwagi, zabranianie pewnych potraw, a także uspokajanie dzieci jedzeniem zakłóca ich zaufanie do wewnętrznych sygnałów związanych z jedzeniem. Ellyn Satter sądzi, że nadmierna kontrola i niedobór wsparcia są często przyczyną kłopotów z wagą w wieku dziecięcym (Satter, 2005).
Historia Pameli i Erica
Pamela jest matką zdrowego pięciolatka o przeciętnej wadze. Jej syn Eric ma obsesję na punkcie deseru. Po każdym kęsie normalnego obiadu błaga o deser i zupełnie nie interesuje się smakiem tego, co właśnie jest na stole. Mąż Pameli upierał się, że Eric powinien skończyć obiad, zanim będzie mógł zjeść deser, a posiłki przeradzały się w wojny.
Pewnego dnia Pamela, podczas wizyty u autorek książki „Jem intuicyjnie”, usłyszała zalecenie, by na stole pojawiały się wszystkie potrawy jednocześnie, tzn. ciasteczka, kurczak, brokuły, chleb itp. Chociaż rodzice byli na początku sceptyczni, dali się jednak przekonać do nowej metody. Wkrótce Eric przestał przedkładać desery nad inne potrawy. Czy jadł dalej ciastka? Oczywiście.
Ponieważ jednak nie bał się już, że rodzice zmienią zwyczaje obiadowe i odbiorą mu ciasteczka, zaczął jeść i słodycze, i potrawy bardziej pożywne. Strach przed niedoborem jest potężną siłą każącą nam poszukiwać potraw, których spożywanie jest ograniczane i zjadać ich przesadne ilości. Nakaz zjedzenia obiadu przed deserem jest najpewniejszym sposobem na to, by dziecko przestało się interesować potrawami, do jedzenia których chcemy je skłonić. Bardzo szybko obiad staje się wrogiem i przeszkodą w zdobyciu tego, czego dziecko chce. Ograniczony, warunkowy dostęp i wymierzona porcja czynią z deseru przeceniany skarb. Ponadto, dziecko zaczyna wyrażać swą autonomię, walcząc o to, ile „musi zjeść” zanim dostanie nagrodę, albo w wypadku bardziej opornych
dzieci, o to, czy w ogóle coś zje. Kiedy rodzice przestają się tak angażować w kontrolę nad tym, co wędruje do ust ich dzieci, i przestają wymierzać ilości nieakceptowanych potraw, następuje natychmiastowe „zawieszenie broni”, a jedzenie odbywa się w spokoju.
Polecamy: Jak zaszczepić w dziecku zdrowe nawyki żywieniowe?
Fragment książki "Jem intuicyjnie. Rewolucyjny program, który działa" (Wydawnictwo Harmonia, 2013). Publikacja za zgodą wydawcy. Tytuł, lid, śródtytuły oraz skróty zostały wprowadzone przez redakcję.