Zbytki polskie
Utwór wylicza największe polskie wady narodowe. Autor ubolewa nad postępowaniem szlachty i kleru, myślących o bogactwie i wygodach, klejnotach, strojach, zabawach i rozrywkach, gdy tymczasem kraj potrzebuje pieniędzy na silniejsze wojsko.
Na pytanie zawarte na wstępie: „O czymże Polska myśli i we dnie i w nocy?”, pada odpowiedź wyliczająca wszystkie narodowe „zbytki”. Ładny i bogaty wygląd, obfitość jadła i picia na stole, solidne zapasy wina w piwnicy, „Żeby na paniej perły albo dyjamenty...”, „Żeby sześć zaprzęgano koni do karocy...”.
Autor ubolewa nad taką sytuacją ojczyzny, gdy chyli się ona ku upadkowi, grozi jej niebezpieczeństwo ze strony sąsiadów, a panowie szlachta nie zdają sobie sprawy, że w raz z upadkiem Rzeczypospolitej zginie całe ich bogactwo i cały splendor.
Kto mocniejszy, ten lepszy
Utwór porusza problem nietolerancji religijnej. Jeden z rozmówców pyta dlaczego w wyniku słynnych „kaduków” ariańskich odbiera się innowiercom ziemię i wygania z kraju. Drugi rozmówca podaje argumenty typu: „Bo źle wierzył”, aż wreszcie pada wyjaśnienie nadzwyczaj gorzkie: „Bo nas więcej niźli ich”.
Wniosek jest oczywisty: niesprawiedliwe prawo zwycięża tylko dlatego, że reprezentuje je strona silniejsza; słabość musi podporządkować się sile.
Nierządem Polska stoi
Utwór o charakterze politycznym. Ukazuje wizję państwa w stanie całkowitego rozpadu i wewnętrznej anarchii. W Polsce nikt nie przestrzega praw, a ponieważ ciągle się one zmieniają, nie są do niczego przydatne. Możni wyzyskują biednych, nieprawość i niesprawiedliwość zwycięża.
Zobacz też : Wacław Potocki - biografia
Pospolite ruszenie
Wiersz jest scenką satyryczną przedstawiającą obraz obozu wojskowego pospolitego ruszenia. Wczesnym rankiem szlachta ma wyruszyć do boju, ale choć wokół „Kozacy strzelają często z samopału”, braci szlacheckiej dobudzić się nie można. Autor ostro krytykuje poczucie szlacheckiej wolności, warcholstwo i sobiepaństwo szlachty.
Zobacz też : Wacław Potocki - Wojna chocimska
Kruk krukowi oka nie wykole
Krótka fraszka, wykorzystująca znane przysłowie, pokazuje społeczeństwo polskie w jak najgorszym świetle. „Ksiądz księdzu, choć się wadzą, oka nie wykole” - parafrazuje autor przysłowie w tytule.
Jeśli kłócą się ze sobą przedstawiciele kleru, nic sobie nie zrobią, ale niech zjawi się szlachcic lub chłop, cała awantura skupia się na nich „dla onego snopku” czyli dziesięciny. Utwór wyraźnie ośmiesza pazerność i chciwość księży.