Najprościej, najszybciej i najwygodniej jest wybrać się na zakupy bez dziecka. Tyle, że nie zawsze jest to możliwe. A poza tym, kto powiedział, że w życiu wszystko jest proste, a ono samo jest wygodne?
Przygotowania do wyprawy
Niemowlak
Zabierając na zakupy kilkumiesięcznego malca, koniecznie musimy się zaopatrzyć w odpowiedni asortyment. I tak samo, gdy wybieramy się na kilku godzinny spacer, tak i w tym wypadku nie możemy pominąć podczas przygotowań do wyjścia na zakupy pewnych akcesoriów. Co w takim razie spakować do torby dla niemowlaka? Pieluszkę tetrową, która przyda się podczas ewentualnego karmienia, pieluchy jednorazowe, najlepiej 2, nigdy nie wiadomo, co może się nich pojawić podczas 2 – 3 godzinnego wyjścia na zakupy. Przed samym wyjściem najlepiej jest nakarmić malca. Jeśli nie karmimy maluszka piersią to na zakupy trzeba zabezpieczyć dla niego butelkę z mlekiem, spakowaną do termosu trzymającego ciepło, smoczek – cudowny uspokajacz, mokre chusteczki i krem do pupy. Dobrze jest też zabrać ubranko na przebranie – może to się wydać nietypowe, ale jeśli podczas zakupów maluchowi nieprzyjemnie uleje się po jedzonku nie może przecież mieć na sobie mokrego i brzydko pachnącego ubrania.
Kilkulatek
W przypadku kilkulatka cały ‘bagaż’ ogranicza się do zapewnienia dziecku czegoś do picia i mokrych chusteczek, które zawsze powinny być na wychodnym wyposażeniu, gdyż maluch z wyjątkowym zapałem brudzi sobie rączki wtykając je w różne miejsca i dotykając nimi różne przedmioty.
Wózek czy nosidło?
Jeśli nasze dziecko jeszcze nie chodzi samodzielnie, stawia pierwsze kroki lub jeszcze niepewni stąpa i szybko się męczy na dłuższych trasach, nieodzowny okaże się wózek. Zabieranie samego nosidełka mija się z celem i jest dla nas tylko dodatkową komplikacją. Wózek z nosidłem w środku zawsze daje nam możliwość swobodnego przemieszczania się po markecie lub wyjęcia dziecka w nosidełku w razie potrzeby.
Niespodzianki podczas zakupów
Podrzucanie produktów
Poruszające się samodzielnie dzieciaki wiedzą doskonale, co to znaczy robić zakupy. Dlatego też nie zwalniając kroku swoim rodzicom, próbują swoich sił i wybierają interesujące ich produkty, nie zważając na to czy mama i tata chcą je koniecznie kupić. Zresztą takie sprytne maluchy nie pytają czy mogą włożyć do koszyka to czy tamto, zwyczajnie wkładają je do środka. Najczęściej tak, że rodzice tego nawet nie zauważają, stąd ważna jest nasza czujność. Bo przy kasie, – choć wtedy to nie problem, gorzej, gdy dopiero w domu, może się okazać, że mamy spory nadkomplet planowanych do zakupu rzeczy.
Chcę jeść, chcę pić
Gdy dziecko jest malutkie swoje pragnienie i głód sygnalizuje płaczem. To jego forma początkowego porozumiewania się z rodzicem. Nawet nakarmione tuż przed wyjściem może nam zasygnalizować swoją potrzebę. Wtedy najłatwiej jest znaleźć w miarę spokojne miejsce, - czyli takie, gdzie można usiąść i nakarmić malucha. Większe dzieci najczęściej pod wpływem widoku atrakcyjnych opakowań smakołyków nagle dostaną silnego ataku głodu lub pragnienia. Czasem od samego wrażenia, jakie niosą dla nich zakupy, szybko się męczą i muszą szybko uzupełnić zapas energii. Wtedy przyda się zabrany prowiant.
Najlepsza pora do płaczu
Rodzice zajęci zakupami, jednocześnie pilnujący swoich pociech i tak wydają się w oczach dziecka zbyt słabo zajęci jego osobą. Jak zwrócić uwagę zajętej mamy lub taty? Oczywiście płacz wydaje się być najlepszych wyjściem. Czasem maluch potrzebuje przytulenia, większego poczucia bezpieczeństwa. Nie żałujmy chwili na ten gest. Zakupy nie uciekną, a nasze dziecko od razu poczuje się lepiej, sygnalizując nam to szerokim uśmiechem.
W recepcji na mamę czeka Krzyś …
Maluchy wręcz, uwielbiają oddalać się niepostrzeżenie od nas w poszukiwaniu skarbów umieszczonych na półkach sklepowych. Czasem to my za bardzo zajęci zakupami popełniamy niewybaczalne błędy i w efekcie tracimy w oczu nasze dziecko. W markecie wiele nie trzeba, żeby dziecko nam się zgubiło. My sami, czasem mamy problemy ze zlokalizowaniem się na terenie dużego sklepu. Jak w takim razie musi się czuć nasz maluch? Jeśli w trakcie szukania dziecka miedzy półkami, usłyszymy z głośników zbawienny komunikat „ Rodzice Krzysia Kowalskiego proszeni są o zgłoszenie się do punktu obsługi klienta”, to tak naprawdę przysłowiowe, małe piwo. Na nasze dziecko czyha wiele zagrożeń. Dlatego strzeżmy go na zakupach jak oczka w głowie. Najlepiej trzymajmy go za rękę lub wypożyczmy przed wejściem na halę sklepową, wózek – samochodzik przystosowany do przewożenia dziecka i zakupów jednocześnie. Wtedy będziemy je mieć na oku przez cały czas.
Kolorowo i zachęcająco – niebezpiecznie
Bardzo ważne, abyśmy zwracali szczególną uwagę na to, co nasz maluch próbuje brać do rączek, co zwraca jego uwagę. Na nisko położonych półkach znajdują się przecież niebezpieczne detergenty lub środki przeciwbólowe, które w rękach naszego malucha stanowią spore zagrożenie.
Mamo chcę to i to!
Trzeba się przyzwyczaić i w miarę możliwości uodpornić, a najlepiej znaleźć swoją indywidualną metodę na chwilowe zachcianki dziecka w czasie zakupów. Widząc ogrom słodyczy, zabawek innych ciekawiących do produktów czy sprzętów, w jednej chwili nabiera ochoty na kupienie – w jego rozumieniu zabranie sobie tego wszystkiego, ot tak.
Ja chcę siku!
Choć przed wyjściem z domu zadbamy, o to, aby nasz maluch załatwił swoje potrzeby fizjologiczne, nieraz w czasie robinia zakupów może poczuć nagłą potrzebę, wtedy pozostaje nam jak najszybsze udanie się do toalety znajdującej się na terenie marketu. Niekoniecznie, ale czasem może przydać się pomocna dłoń, jednego z panów z ochrony sklepu. Bo wózek z zakupami ktoś musi przecież popilnować.
Przy kasie nie patrz na lewo i na prawo!
Przy kasach, właśnie przy tych kasach, gdzie spędzamy długi czas oczekiwania, jest najwięcej małych drobnych i kuszących nasze dzieciaki smakołyków i gadżetów, które zwracają na siebie uwagę nawet niezainteresowanych wcześniej malców. Wtedy dopada ich na sam koniec, - jeszcze, chęć wręcz wykrzyczenia nam „chcę to i jeszcze to” … uzbrójmy się w cierpliwość, do wyjścia z marketu już blisko.
Uwaga na wózki zakupowe
Choć my sami będąc na zakupach z dzieckiem lub bez niego, zwracamy uwagę jak jedziemy wózkiem zakupowym lub gdzie nim jedziemy, tak, aby nie utrudniać zakupów pozostałym klientom. Staramy się nie powodować takich właśnie typowych wózkowych kolizji. Nie znaczy to wcale, że inne osoby myślą i postępują w ten sam sposób. Stąd tak ważne baczne pilnowanie dziecka, trzymanie go za rączkę lub usadowienie w wózku, gdyż nieopacznie ktoś mógłby dosłownie wjechać w nie swoim wózkiem i nieprzyjemnie potłuc, albo to nasz rozbrykany maluch wbiegłby w taki właśnie wózek innej osoby robiącej zakupy. Pilnujmy, zatem swoich pociech.
Problem pierwszeństwa
Nikt nie lubi kolejek. Zwłaszcza tych, do kas w marketach. Czasem robiąc nawet bardzo skromne zakupy możemy dwa razy więcej czasu poświęcić na czekanie w kolejce do kasy. Wydaje nam się, że nasza kolej nigdy nie przyjdzie. Przestępujemy z jednej drogi na drugą, nerwowo patrzymy na zegarek i podejrzliwie śledzimy tempo pracy kasjerki. Nam samym trudno jest wytrzymać, a co dopiero naszemu małemu maluchowi, który zawsze nie tylko podczas zakupów ma problem z odstaniem nawet minuty w spokoju. W prawie każdym markecie znajdują się kasy pierwszeństwa, jednak nie zawsze są czynne. Pojawia się też problem obsługiwania na takich stanowiskach rodziców z dziećmi. Nie zawsze są oni brani pod uwagę, jako osoby uprzywilejowane. Do tej grupy, bezdyskusyjnie zaliczają się osoby niepełnosprawne i kobiety w ciąży, jednak nie zawsze osoba dorosła z małym dzieckiem lub kilkulatkiem. Ciągle jeszcze duże sklepy nie zwracają większej uwagi na komfort robienia zakupów przez swoich Klientów, a szkoda. Tym samym pozostaje nadzieja, że jeśli stojąc w kolejce do kasy razem z dzieckiem poprosimy inne osoby stojące tak, jak my, o przepuszczenie, spotkamy się ż życzliwą reakcją. Tylko czy nasz problem powinien interesować innych kupujących, czy może władze marketu? Tak czy siak, warto spróbować w kasie pierwszeństwa, a jeśli maluch się niecierpliwi, jest głodny i płacze nie wahajmy się poprosić też o przepuszczenie.
Może w domu z babcią?
Jeśli mamy w domu kilkumiesięcznego maluszka z pewnością łatwiej by nam było zostawić go w domu pod opieką babci, cioci lub zaprzyjaźnionej osoby. Ale nie zawsze mamy taką możliwość. Dlatego chcemy czy nie, musimy zabierać maluszka ze sobą. Nawet mimo takich przeszkód znajdą się zagorzali przeciwnicy zabierania niemowlaków na zakupy. Niektórzy kierują się wygodą, inni uważają, że dwu lub trzy miesięczny bobas nie powinien przebywać w takich miejscach jak na przykład supermarket. Czemu? Bo to siedlisko bakterii i czyhających na maleństwo wirusów. Takie uzasadnienie ma swoje podstawy w trosce o dobro i zdrowie dziecka, jednak ostatecznie każdy rodzic podejmuje inną decyzję. Bo przecież czasem nawet zwykłe wyjście na spacer do parku może zakończyć się infekcją. I choć na zimne trzeba dmuchać, to nie należy także przesadzać. Stąd większość rodziców, nawet, jeśli ma, z kim zostawić malucha, woli zabierać dziecko ze sobą. W ten sposób maluch poznaje nowe otoczenie i nie przebywając tylko w domowych, wręcz sterylnych warunkach wzmacnia swoją odporność. Oczywiście nie polecamy zabierania na zakupy kilkutygodniowych maleństw, ale jeśli maluszek ma już skończone 2 miesiące można się zastanowić nad takim rozwiązaniem, jakim są wspólne zakupy. Większe dziecko, prawie dorosły, choć mały kilkulatek z pewnością ucieszy się takim wyjściem z rodzicami na zakupy, będzie mieć przecież szansę do załatwienia swoich „sprawunków”. I choć na pewno podczas zakupów swoją osobą będzie zajmować nas całkowicie, to widok, radosnego, rozbrykanego malucha zrekompensuje nam wszystkie zakupowe wysiłki.
Biorąc pod uwagę, wszystkie za i przeciw, utrudnienia, wygodę, dobre samopoczucie nasze i naszego malucha, to my ostatecznie wybieramy, czy chcemy wybrać na zakupy z dzieckiem czy też sami. Nie zapominajmy tylko czasem, że jesteśmy rodziną, a rodziną powinna trzymać się razem.
mwmedia