Lato czyni cuda

dziecko, wyjazd, lato
Boisz się, że letni wyjazd zaszkodzi twojemu dziecku. Wręcz przeciwnie – może pomóc w przezwyciężeniu różnych problemów.
/ 05.07.2011 11:10
dziecko, wyjazd, lato
Przy okazji błogiego wakacyjnego wypoczynku możesz połączyć przyjemne z pożytecznym i pomóc maluchowi przezwyciężyć trudności, z którymi borykasz się na co dzień. Latem wszystko wydaje się prostsze. Gdy teraz wszystko dobrze zaplanujesz, przez resztę roku dziecko będzie mogło cieszyć się lepszą formą.

Ma za dużo kilogramów

Maluch, który powinien schudnąć, musi spędzać czas aktywnie. Sojusznikiem wszystkich puszystych dzieci jest ruch! Nieważne, gdzie będziecie spędzać lato,  ważne, by zapewnić malcowi codzienną porcję spacerów i zabaw na świeżym powietrzu z piłką lub hulajnogą. O wożeniu dziecka w spacerówce najlepiej na pewien czas zapomnieć albo używać jej tylko sporadycznie.
To pomoże: pobyt w górach połączony z wędrówkami. Marsz pod górę jest jednym z szybszych sposobów spalania kalorii, podobnie jak pływanie. Jeśli w okolicy nie ma basenu dla dzieci, duże korzyści przynieść może jazda na rowerze lub hulajnodze. Rodziny, które nie zabierają ich ze sobą na wakacje, mogą skorzystać z wypożyczalni. Więcej okazji do aktywnej zabawy mają dzieci w towarzystwie rówieśników. Dobrym rozwiązaniem jest więc wyjazd ze znajomymi, którzy mają dzieci w podobnym wieku. 
To zaszkodzi: podjadanie. Oprócz braku ruchu to jedna z głównych przyczyn otyłości u dzieci. Wakacyjne wyjazdy sprzyjają dodatkowym kilogramom. Lody, desery z bitą śmietaną, gofry, popcorn, fast food – lista wakacyjnych grzeszków dietetycznych jest długa. Najlepiej więc spędzać urlop z dala od nich – w miejscach z mniejszą ofertą gastronomiczną. O zdrowe wyżywienie łatwiej w leśnej głuszy, w leśniczówce lub nad mniej popularnym jeziorem.

Cały rok choruje
Lato to najlepszy czas na poprawę odporności przez hartowanie. Zmiana klimatu bardzo w tym pomaga. A obawy, że dziecko znowu się rozchoruje, szybko okazują się niepotrzebne. Spore korzyści przynosi pobyt w górach, gdzie pogoda zmienia się bardzo często, nawet kilkakrotnie w ciągu jednego dnia. Zmian temperatury powietrza można doświadczyć także podczas wędrówki górskim szlakiem – im wyżej wejdziecie, tym będzie chłodniej (co 100 metrów temperatura spada o 0,6ºC.) Podobne doznania gwarantuje polskie morze. W lipcu średnia temperatura na wybrzeżu wynosi ok. 16ºC. Nawet jeśli 100 metrów od morza panuje wielki upał, na plaży może być dużo chłodniej z powodu chłodnego wiatru.
To pomoże: wyjazd, który trwa trzy tygodnie. Wtedy hartowanie może przynieść lepsze efekty, bo przez pierwszy tydzień organizm jedynie adaptuje się do nowych warunków. Wzmocnieniu odporności służy także moczenie nóg w górskich strumieniach z lodowatą wodą, kąpiele w Bałtyku oraz spacery po plaży przy brzydkiej pogodzie, gdy w powietrzu unosi się najwięcej jodu, bieganie wczesnym rankiem po rosie.
To zaszkodzi: przegrzewanie dziecka, np. przez ubieranie go nieodpowiednio do pogody albo podawanie zbyt małych ilości picia podczas upału (przez właściwe nawodnienie można obniżyć temperaturę organizmu). W miejscach, gdzie pogoda szybko się zmienia, zawsze przyda się dodatkowy sweterek albo kurtka dla ochrony dziecka przed przeziębieniem. Żeby zmiany klimatu przyniosły dobroczynne skutki, maluch musi się wysypiać. Jeśli dotąd sypiał w dzień, podczas wyjazdu nie powinien rezygnować z drzemki. Nadmiar atrakcji może również zaburzyć ustalony wcześniej rytm dnia. Ponadto niewskazany jest nadmierny wysiłek, który osłabia mały organizm i zaburza pracę układu odpornościowego. 

Jest uczulone
Wyjazdy z małym astmatykiem są możliwe, jednak nie każde miejsce będzie dla niego dobre. Na przebieg choroby duży wpływ ma jakość powietrza. Odpowiednie miejsce na wypoczynek to wybrzeże i góry – tam w powietrzu unosi się mniej alergenów. Jeżeli objawy astmy zdarzają się u dziecka sezonowo i mają związek z kalendarzem pylenia, wyjazd może mu bardzo pomóc. Okres pylenia roślin jest różny w różnych miejscach Polski. Można więc spróbować uciec przed jego przykrymi konsekwencjami, wyjeżdżając tam, gdzie pylenie jest opóźnione. To pozwoli przeczekać najgorszy moment, by spokojnie wrócić do domu, gdy będzie już po wszystkim.
To pomoże: pobyt w miejscach z czystym powietrzem, odległych od obszarów mocno uprzemysłowionych i głównych szlaków komunikacyjnych (mniej spalin i innych zanieczyszczeń). Warto wybrać tereny porośnięte lasami iglastymi. Modrzewie, sosny, jałowce wydzielają olejki eteryczne, które tworzą korzystny dla zdrowia mikroklimat. W takich warunkach dobrze czują się mali uczuleniowcy i dzieci, które często chorują na zapalenie oskrzeli. Nie bez znaczenia jest też stan budynku – w starych obiektach może być dużo kurzu, pleśń na ścianach itp. Alergików warto zachęcać do pluskania w jeziorze lub morzu – w czasie ruchu zwiększa się wydolność płuc.
To zaszkodzi: pobyt w lasach mieszanych i na terenach podmokłych – tam są warunki do rozwoju pleśni, wobec tego dzieci z alergią na pleśnie mogą czuć się gorzej. Czasem zaszkodzić  może im także świeże górskie powietrze – zdarza się, że jest za ostre, a to może sprzyjać nadreaktywności oskrzeli. Choroba może się nasilić również pod wpływem dymu tytoniowego. Szukając miejsca na nocleg, sprawdźcie zatem wcześniej, czy obowiązuje w nim całkowity zakaz palenia papierosów.

Ma słaby apetyt
Letnie wyjazdy to okazja do poznawania nowych smaków – dań kuchni regionalnej, czy po prostu przyrządzanych i podanych inaczej niż w domu. To zwiększa atrakcyjność posiłków i zachęca do jedzenia. Poprawę apetytu latem zapewnia też spora porcja ruchu na świeżym powietrzu oraz kąpiele w morzu, jeziorze albo basenie. Rodziców niejadka w każdych warunkach – w domu czy poza nim – obowiązuje zasada: zero zmuszania do jedzenia.
To pomoże: pobyt w gospodarstwie agroturystycznym, w którym podawane są posiłki z domowej kuchni. Często trafiają się również dodatkowe atrakcje w postaci oglądania, jak doi się krowę, piecze się chleb. Wzmocnieniu apetytu mogą służyć posiłki podawane w formie szwedzkiego stołu – maluch  ma wtedy poczucie, że więcej od niego zależy, że sam dokonuje wyboru, co zje i w jakiej ilości. Niejadki często przestają grymasić przy stole w towarzystwie innych dzieci – wspólne posiłki z rówieśnikami są bardziej przyjemne i mocniej motywują do tego, by zostawić pusty talerz po zupie i jak najszybciej uporać się z drugim daniem, dlatego warto wybrać miejsce na wypoczynek, w które przyjeżdżają także inne rodziny z dziećmi.
To zaszkodzi: przemęczenie – może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego, maluch nie będzie miał siły, by jeść. Stresuje, a przez to psuje apetyt także nadmierne zachęcanie do jedzenia oraz podjadanie między posiłkami.   

konsultacja: dr n. med. Alicja Karney, pediatra kieruje Oddziałem Pediatrycznym Hospitalizacji Jednego Dnia w IMiD w Warszawie

Redakcja poleca

REKLAMA