Przy tym subtelna i delikatna, a takie w telewizji nie wychodzą. Giną pomiędzy informacjami a reklamami. Karolina Kozak, która debiutuje tym singlem, a teraz pełnowymiarową płytą, może się niektórym kojarzyć jako prezenterka z MTV. Innym – z formacją Dr. No (sympatyczna warszawska grupa, która zaliczyła kilka lat temu jeszcze trudniejszy debiut). Ale ten solowy album to zupełnie inny wizerunek wokalistki – po pierwsze, w akustycznym repertuarze, po drugie, z udanymi osobistymi tekstami.
To zderzenie dojrzałego wizerunku Karoliny Kozak z dotychczasowymi telewizyjnymi i elektronicznymi próbami musi wywołać miłe zaskoczenie. Wokalnie to coś między Edie Brickell a Norah Jones. Śpiewanie bez napinania się i popisów. I ani śladu smooth jazzu (choć pewnie samego jazzu szczypta tu by się znalazła za sprawą kompozytorskiej pomocy Marka Napiórkowskiego). Na szczęście. To prostota, do jakiej mam słabość.
Karolina Kozak, "Taki zwyczajny dzień", Jazzboy Records, 44’15”, 32 zł