Plątanina gałązek i liści skrywała dziuple i schowki dla zwierząt. Ptaki wiły wśród konarów gniazda i wiodły tam swoje rozśpiewane życie. Wiosną składały w nich jajeczka, z których wylęgały się urocze i wiecznie popiskujące pisklątka. Latem, gdy drzewo kwitło, motyle i pszczoły spijały nektar z kwiatków i całymi kolorowymi chmarami krążyły dookoła. Jesienią rude wiewiórki śmigały po gałęziach, znosząc zapasy orzechów do dziupli. Kolumny mrówek maszerowały po korze, wytrwale przenosząc jedzenie i materiały do rozbudowy ich mrowiska. Zimą nawet bez liści dawało ono schronienie i odrobinę ciepła wszystkim zwierzętom z okolicy.
Ludzie też je bardzo lubili i zżyli się z nim. Nie wyobrażali sobie parku bez niego na środku placyku. Przechodzili tam często, choć zawsze w pośpiechu, zajęci swoimi sprawami. Na rowerze, jadąc do sklepu lub do fryzjera. Szybkim krokiem do pracy lub z pracy, spiesząc się, by zdążyć na kolację do domu. Dzieci pędziły, by nie spóźnić się na lekcje do szkoły. A listonosz przejeżdżał na rowerze, rozwożąc listy i niewielkie paczki. Rzadko kiedy ktoś usiadł przy nim oparty plecami lub nawet przystanął na dłużej. Drzewu tego brakowało i było z tego powodu trochę smutne. W takich samotnych chwilach lubiło wspominać dawne czasy. A wspomnień tych miało wiele i to wspaniałych. Tyle się przecież wokół niego działo.
Zimy kiedyś bywały tak mroźne i śnieżne, że drogi w okolicy były jak tunele i dojechać się nigdzie nie dało. Z kolei lata zdarzały się tak gorące i suche, że nawet staw w parku wysychał, a na spękanej ziemi nic urosnąć nie mogło. Drzewo pamiętało nawet taki dzień, kiedy słońce zniknęło i cały świat w środku dnia ciemności pokryły. Ludzie wtedy w przestrachu mówili, że to może być zły znak na przyszłe dni.
Drzewo widziało przemarsz wojsk z błyszczącymi karabinami, czołgami i pojazdami ciągnącymi wielkie armaty. Żołnierze równym krokiem, wyprostowani i dumni maszerowali w dal. Słyszało strzały, eksplozje oraz dudnienie artylerii w nocy. Widziało dymy i ogień w oddali, przestrach ludzi i popłoch wśród zwierząt w okolicy. Widziało też później te same wojska wracające w bezładzie i przestrachu. Żołnierzy brudnych, obandażowanych i głodnych.
Bywały też inne wielkie wydarzenia. Tutaj niedaleko wielkie tłumy ludzi gromadziły się na wiece. Ktoś stawał na podwyższeniu i do nich przemawiał, a ci powiewali sztandarami i transparentami wznosząc głośne okrzyki. Poruszenie i wzruszenie udzielały się wtedy nawet drzewu.
Jeśli spodobała ci się bajka i chcesz dowiedzieć się, co było dalej, dalszy ciąg bajki znajdziesz tutaj: kliknij.
Pełna treść bajki w serwisie www.bajki-zasypianki.pl