Rodzice chrzestni żalą się, że są traktowani jak bankomaty przez swoich chrześniaków

rodzice chrzestni są traktowani jak bankomaty fot. Adobe Stock
Muszą spełniać różne, a przede wszystkim drogie zachcianki swoich chrześniaków. Na niektóre z nich miesiącami odkładają pieniądze. Właściwie, do czego są dzisiaj potrzebni rodzice chrzestni?
/ 09.01.2019 11:12
rodzice chrzestni są traktowani jak bankomaty fot. Adobe Stock
Zgodnie z definicją rodzice chrzestni to osoby przedstawiające do sakramentu chrztu osobę chrzczoną. Zarówno ojciec, jak i matka chrzestna mają wziąć na siebie troskę o dziecko i poręczyć za jego wychowanie w duchu religii, którą przyjmuje. Nie ma wzmianki o obowiązku wręczania prezentów. Tyle teoria, a praktyka? To posłuchajcie, co ma na ten temat do powiedzenia Ewa, mama chrzestna 13-letniej Lulki.
Biblia zamiast lokówki
Jeszcze przed świętami dostała od Julii SMS: "Ciociu przekaż Świętemu Mikołajowi, że proszę go o automatyczną lokówkę do włosów". I tu podała nazwę konkretnej firmy - bagatela wydatek 400 złotych. Ponieważ Ewa bardzo dobrze zna się z mamą swojej chrześnicy, więc zadzwoniła do Bożeny z pytaniem, czy wie o życzeniu córki. – Odpowiedziała, że sama zasugerowała dziewczynie wysłanie wiadomości, aby ułatwić mi szukanie prezentu mikołajkowego – mówi Ewa.
 
Matka chrzestna nie uległa presji i kupiła dziewczynce dwie książki – biblię oraz encyklopedię. – W końcu rolą matki chrzestnej jest pomaganie w rozwoju duchowym dziecka – tłumaczy.
Phi, tylko tysiąc?
Okej, Ewa jest asertywna i potrafiła powiedzieć stop, ale nie wszyscy tak umieją. Aczkolwiek na początku bycia chrzestnym jest radość, poczucie wyróżnienia, zwłaszcza kiedy sami nie mamy jeszcze dzieci. Z czasem narasta irytacja, pojawiają się coraz częstsze prośby o prezenty. Agnieszka została poproszona, aby w ramach prezentu urodzinowego dla chrześniaka dorzuciła się do szkolnej wyprawki.
 
– Kuzynka powiedziała, że trzeba kupić plecak, przybory szkolne i nowe ubrania – mówi Agnieszka. – Była na tyle bezczelna, że podesłała mi zdjęcia konkretnego modelu tornistra oraz sportowych butów dla syna – opowiada. Tornister kosztował 250 złotych, buty niewiele mniej. Bała się, że krewna rozpowie w rodzinie, że żałuje pieniędzy na chrześniaka i mimo cienkiej sytuacji finansowej, zapożyczając się spełniła prośbę.
 
Na prezent na komunię chrześniaka odkładała przez rok i uzbierała 1 tys. złotych, ale kuzynkę i tak bardziej zachwycił prezent od drugiego chrzestnego – laptop nowej generacji. – Wtedy dotarło do mnie, że moja kuzynka to wstrętna materialistka, która traktuje nas jak bankomat – opowiada 33-latka.
Każdy może odmówić
Dzisiaj rola chrzestnych najczęściej sprowadza się do odwiedzania chrześniaków w dniach, które mogą być dobrym pretekstem do wręczenia prezentów. Zresztą coraz więcej rodziców przy wyborze chrzestnych kieruje się ich statusem społecznym i grubością portfela.
 
Zdaniem specjalistki od etykiety i savoir- vivre’u Ewy Moś, nigdy nie powinniśmy czuć się zobowiązani do kupienia prezentu. – Wręczanie podarunku powinno przede wszystkim wynikać z naszej ochoty – podkreśliła Ewa Moś.
 
Rodzic chrzestny ma prawo odmówić kupienia sugerowanego prezentu. – Już samo podsuwanie pomysłu jest nieodpowiednie i mija się z celem. Prezent jest symbolem pamięci o okazji i o osobie, której go wręczamy – wyjaśniła ekspertka.
 
Źródło: o2.pl
 
Zobacz też:
 

Redakcja poleca

REKLAMA