Przez ignorantów mylona z ogórkiem, przez smakoszy uwielbiana za… kwiaty. Cukinia jest warzywem wartym co najmniej artykułu…
Pochodzi z krainy kulinarnego dobrobytu, czyli słonecznej Italii, gdzie rozpoczęła swoją karierę już w XVIII wieku. Ciemnozielona, słoneczno-żółta lub marmurkowa, dla większości świata jest po prostu odmianą dyni, świetnie nadającą się do wegetariańskich gulaszów, zapiekanek oraz placków (do przyrządzenia identycznie jak placki ziemniaczane). Na stołach wykwintnych restauracji oraz sycylijskich domów znajdziemy ją również w wersji żółtych kwiatów. Maczane w jajku i panierce, smażone na oleju są wybitnym przysmakiem, zaś nadziewane mięsem czy ricottą dorastają do rangi arystokracji pokarmowej.
Co do samej, łatwiej dostępnej nam cukinii, przepisów jest co niemiara, zaś głodujących w imię smukłej sylwetki ucieszy niska kaloryczność cukinii (15 kcal na 100 g) oraz bogata wartość zdrowotna – wapń, magnez, potas, witaminy A, B, C i kwas foliowy to chyba wystarczający argument.
Najprostszy sposób to smażenie. Wystarczy pociąć cukinię w podłużne plastry, zanurzyć każdy w mleku, a potem mące i smażyć na patelni. Przed podaniem wystarczy posolić i dołożyć łyżkę gęstego jogurtu na każdy talerz.
Jako dodatek do mięsa, cukinia sprawdza się w roli… spaghetti. W tym celu kroimy ją najpierw w podłużne plastry, potem w cienkie paseczki i smażymy 2 minuty na maśle. Do tego „makaronu” przyrządzamy kremowy sos – 250 ml śmietany kremówki podgrzewamy wraz z solą, pieprzem, siekaną bazylią i szczypiorkiem. Gotujemy na małym ogniu aż lekko zgęstnieje i polewamy sosem cukinię. Świetnie smakuje z kotletami mielonymi lub klopsami.
Wreszcie, cukinia to też materiał na… dżem. Warzywo (w skórce) ścieramy na cienkie paski. Ważymy i dodajemy połowę wagi cukru oraz sok i startą skórkę z limonki (może być cytryna) i kawałek imbiru, pokrojony w plasterki. Marynujemy całość 12 godzin w chłodnym miejscu, po czym gotujemy na małym ogniu ok. 20 minut. Bardzo ciekawa alternatywa dla kupnych dżemów – idealna do tostów oraz ciast.