Rząd chce ograniczyć prawo do emerytury, a tym samym pozbawić wielu Polaków pieniędzy na starość. O co chodzi? Nowy projekt zakłada, że emerytury otrzymaj jedynie ci, którzy wykażą opłacanie składek ZUS przez minimum 15 lat. Wszyscy inni mogą zapomnieć o tym świadczeniu.
Nie możemy traktować wkładu emerytalnego jako swego rodzaju rachunku oszczędnościowego na starość – Marcin Zieleniecki, Ministerstwo rodziny, Pracy i Polityki Społecznej
Po co ta zmiana?
Rządowi chodzi o to, by uniknąć sytuacji, kiedy to ZUS musi wypłacać kilkugroszowe lub kilkuzłotowe emerytury. Same prace administracyjne, takie jak np. dokonanie przelewu, generują koszty niewspółmierne do wypłaconego świadczenia.
Jeśli projekt wejdzie w życie, może doprowadzić do sytuacji, w której wielu Polaków w ogólnie nie dostanie emerytury. Co więcej, istnieje spore ryzyko zwiększenia się pracy w tzw. szarej strefie. Jeśli pracownik już teraz wie, że nie uda mu się odkładać składek przez 15 lat, najprawdopodobniej zacznie pracować na czarno, by nie odprowadzać żadnych składek i tym samym zarabiać więcej "na rękę".
Ostatnia reforma emerytalna miała miejsce w 1999 roku. Wówczas ustalono, że wysokość emerytury uzależniona będzie od odprowadzanych składek. Im więcej odłożysz, tym będziesz miała większą emeryturę. Teraz ma się to zmienić. Wielu ekspertów finansowych ma wątpliwości co do projektu. Co, jeśli pracownik będzie odprowadzał składki przez 14 lat? Nie dostanie emerytury, a rząd będzie dysponował jego gotówką?
To próba zawłaszczenia pieniędzy przyszłych emerytów. Skoro od 18 lat każdy ubezpieczony wie, że wysokość emerytury zależy od jego wpłat na konto w ZUS, to jakim prawem ma być to teraz zmienione – Andrzej Strębski - niezależny ekspert emerytalny