„Żona połasiła się na kasę i wsadziła mnie na finansową minę. Zrobiła ze mnie bezduszną kanalię, która miga się od alimentów”

Oszukany mężczyzna fot. Adobe Stock, Vadim Pastuh
„W tamtej chwili naprawdę chciałem, żeby Magda trafiła za kratki. Po co połasiła się na te 500 zł?! Przecież dostawała ode mnie, ile potrzebowała! Im dłużej jednak się nad tym zastanawiam, tym coraz wyraźniej widzę, że nie mam innego wyjścia. Jak chcę zamknąć sprawę i wrócić spokojnie do pracy, muszę zapłacić”.
/ 03.10.2022 09:15
Oszukany mężczyzna fot. Adobe Stock, Vadim Pastuh

Nigdy nie uchylałem się od płacenia alimentów. Na sprawie rozwodowej obiecałem Magdzie, że zrobię wszystko, by naszej córeczce niczego nie brakowało. Ale choć dotrzymałem słowa, mam dług do spłacenia. Wszystko zaczęło się trzy lata temu. To właśnie wtedy postanowiłem wyjechać do pracy za granicę. Gdy Magda się o tym dowiedziała, natychmiast poprosiła o spotkanie.

– Mam nadzieję, że nie zapadniesz się nagle pod ziemię i nadal będziesz płacił na Klaudię – burknęła.

– Oczywiście! Przecież nie jestem potworem. Co miesiąc dostaniesz przelew na konto – odparłem.

– Wolałabym gotówkę – skrzywiła się.

Jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież będę setki kilometrów stąd! Poza tym, chcę mieć dowód, że płacę.

– To wysyłaj pieniądze matce. Będę wpadać do niej co miesiąc i za pokwitowaniem odbierać, co mi się należy. Proszę, zgódź się. – tłumaczyła.

Tak naciskała, że w końcu się zgodziłem

Zwłaszcza że moja mama ucieszyła się z takiego rozwiązania. 

– Przynajmniej wnusię będę częściej widywać, bo Magda nie zostawi jej samej w domu. A o dowody wpłat się nie martw. Założę specjalny zeszyt. Zobaczysz, wszystko będzie jak należy – uspokajała mnie.

Kiedy dwa tygodnie później wsiadałem do samolotu, przez myśl mi nawet nie przeszło, że to początek kłopotów. Harowałem od rana do nocy. Przez ten czas regularnie wysyłałem pieniądze mamie, a ona przekazywała je Magdzie.

Była żona za każdym razem stawiała parafkę w zeszycie. Spałem więc spokojnie… Cieszyłem się, że moja córeczka ma wszystko, czego potrzebuje. Jak się zapewne domyślacie, nie wysyłałem „gołych” alimentów. Dobrze zarabiałem, więc zawsze dorzucałem jeszcze kilkaset złotych. Nie jestem idiotą i wiem, ile kosztuje utrzymanie dziecka. Magda była mi za to bardzo wdzięczna.

– To wspaniale, że jesteś taki odpowiedzialny – szczebiotała przez telefon. Byłem z siebie bardzo dumny i zadowolony.

Czar prysł dwa miesiące temu. To właśnie wtedy zadzwoniła do mnie mama. Zazwyczaj witała się ze mną wesoło. Tamtego dnia była jednak przerażona.  

– Był u mnie komornik. Pytał o ciebie – wykrztusiła.

– Słucham? To chyba jakaś pomyłka. Nie mam żadnych długów! – zdenerwowałem się.

– Też mu to powiedziałam. A on na to, że masz. Wobec Magdy. Podobno od ponad dwóch lat nie płacisz alimentów.

– Jak to nie płacę? Przecież płacę!

– Też mu to powiedziałam. Nawet zeszyt pokazałam z podpisami. A on mi na to, że to nic nie znaczy i żebyś się z nim skontaktował, bo dług rośnie. Przyjeżdżaj natychmiast. Trzeba to wyjaśnić – niemal płakała w słuchawkę.

Łatwo powiedzieć, przyjeżdżaj natychmiast

Przecież nie mogłem z dnia na dzień rzucić pracy. Minęły dwa tygodnie, zanim załatwiłem sobie urlop. W międzyczasie oczywiście wydzwaniałem do byłej żony. Chciałem wiedzieć, dlaczego zgłosiła sprawę do komornika. Na początku wszystkiego  się wyparła, mówiła, że to pewnie pomyłka, zbieżność nazwisk. Ale jak zagroziłem, że wkrótce przylecę do Polski i wszystkiego się dowiem, pękła.

– Iwona mi tak poradziła – wyznała.

– Jaka Iwona? – warknąłem.

– Moja przyjaciółka. Jak tylko napomknęłam jej, że zamierzasz wyjechać. Powiedziała, że za granicą żaden komornik cię nie znajdzie, bo nawet w Polsce dłużników nie szukają. Piszą, że egzekucja jest nieskuteczna i po sprawie. A kobieta ma wtedy prawo do pieniędzy z Funduszu Alimentacyjnego. Pięćset złotych to nie majątek, ale zawsze coś.  – tłumaczyła.

– To dlatego chciałaś, żebym przekazywał pieniądze przez mamę…

–Myślałam, że jak nie będzie śladu, to nikt się nie zorientuje –  wykrztusiła.

Nie mogłem uwierzyć, że była aż tak głupia. Przecież nawet średnio rozgarnięty człowiek wie, że takie oszustwa wcześniej czy później wychodzą na jaw.

– Ty idiotko! Wiesz, co narobiłaś? Wpędziłaś w kłopoty nie tylko mnie, ale i siebie! Ja się z tego wykręcę. Udowodnię, że dostawałaś ode mnie pieniądze. Ale ty? Nie dość, że będziesz musiała oddać pieniądze z funduszu, to jeszcze pójdziesz siedzieć! – wrzasnąłem.

– Co?! Na pewno można to jakoś naprawić… Odkręcić… – przeraziła się.

– Żadnego odkręcania nie będzie! Za głupotę i chciwość trzeba płacić!

Poczułem, jak ogarnia mnie wściekłość

W tamtej chwili naprawdę chciałem, żeby Magda trafiła za kratki. Po co połasiła się na te pięćset złotych?! Przecież dostawała ode mnie, ile potrzebowała! Przyleciałem do Polski kilka dni później. I od razu poszedłem do adwokata. Gdy usłyszałem, że czeka mnie wieloletnia batalia przed sądem, i dowiedziałem się, jakie będzie jego honorarium, to mi się włosy na głowie zjeżyły.

– A nie ma jakiegoś innego wyjścia? Szybszego i tańszego? – jęknąłem.

– A była żona jest chętna do współpracy, czy idzie w zaparte? – zapytał.

– Raczej to pierwsze. Jest przerażona i chce wszystko odkręcić.

– W takim razie niech pan zapłaci komornikowi te niby zaległe alimenty, a potem odbierze jej od żony. Trochę pan straci, bo koszty komornicze nie są małe, ale jeden problem będzie z głowy.

– To jest jeszcze jakiś inny?

– No tak… Będzie pan musiał zwrócić pieniądze do Funduszu Alimentacyjnego. Najlepiej dobrowolnie i jak najszybciej, bo odsetki rosną w zastraszającym tempie – uśmiechnął się smutno.

Nie skorzystałem od razu z rady adwokata. Nie mogłem pogodzić się z tym, że to ja zapłacę za głupotę Magdy. Chodziło mi przede wszystkim o te pieniądze z funduszu. Przecież z odsetkami to niemal dwadzieścia tysięcy złotych!

Im dłużej jednak się nad tym zastanawiam, tym coraz wyraźniej  widzę, że nie mam innego wyjścia. Jak chcę zamknąć sprawę i wrócić spokojnie do pracy, muszę zapłacić. Szczególnie że była żona godzi się na wszystko, byle tylko wyplątać się z kłopotów. Choć więc serce mnie boli, sięgnę po oszczędności. A następne alimenty będę wysyłać przelewem.

Czytaj także:
„Gdy spotkałam po latach byłego męża, miałam dziką satysfakcję. Wiktor to teraz wyłysiały gość w tandetnym garniturku”
„Faceci i swojska nalewka to mieszanka wybuchowa. Dosłownie. Nasi mężowie prawie puścili chatę z dymem”
„Baba w osiedlowym sklepie wzięła mnie za nieletnią gówniarę. Było mi wstyd, gdy alkohol dla męża kupował mi.... były uczeń”

Redakcja poleca

REKLAMA