Moje relacje z ojcem były bardzo trudne. Od dzieciństwa czułam, że ojciec mnie nie kocha, a jedynie tresuje. Zawsze tylko ganił, krytykował i wymagał.
Owszem, był biznesmenem i miał prawo zakładać, że kiedyś przejmę jego interesy, ale nic nie usprawiedliwiało tego jak mnie traktował. Nigdy mnie nie przytulił, nie pochwalił i nie powiedział, że jest ze mnie dumny.
Chciałam od niego uciec
W końcu nie wytrzymałam i wybłagałam wyjazd do szkoły z internatem. Myślałam, że się nie zgodzi, ale mamie udało się go przekonać. Potem zupełnie się ode mnie odczepił, bo na świat przyszedł mój młodszy brat. Wreszcie mogłam odetchnąć, bo ojciec znalazł sobie nową ofiarę. Ja wyjechałam za granicę, gdzie skończyłam studia i ułożyłam sobie życie.
Z tego co słyszałam, to mój brat świetnie dogadywał się z ojcem i wspólnie z nim prowadził rozległe interesy. Nic dziwnego, że brat liczył na przepisanie na niego wszystkich interesów ojca. Jednak mój cudowny tatuś jak zwykle zrobił wszystkim psikusa. Po jego śmierci okazało się, że to ja stałam się jego jedyną spadkobierczynią.
Kiedy w pochmurny sobotni wieczór zadzwoniła do mnie mama, to w najgorszych snach nie przypuszczałam, że przekaże mi takie wieści.
— Magda przyjeżdżaj. Ojciec nie żyje — usłyszałam w słuchawce płaczącą mamę. „Jak to nie żyje?” — pomyślałam. Tak naprawdę wydawało mi się, że mój ojciec jest nieśmiertelny i nic oraz nikt nie zdoła go pokonać.
— Miał zawał i lekarzom nie udało się go odratować — powiedziała moja mama gdy tylko trochę się uspokoiła.
Od razu spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy i poleciałam do Polski. Pogrzebu nie pamiętam prawie wcale — morze ludzi przewijających się przez dom pogrzebowy, którzy mniej lub bardziej szczerze składali mi kondolencje. To wszystko działo się niczym w koszmarnym śnie. A mimo to nie uroniłam ani jednej łzy. Chyba wciąż nie mogłam zapomnieć, jak wiele krzywdy w dzieciństwie wyrządził mi mój ojciec.
Kolejne dni były takie same. Wspierałam mamę i razem z nią codziennie odwiedzałam grób ojca. Mój brat nie miał na to czasu, bo całymi dniami przebywał w biurze i przygotowywał się do przejęcia interesów po ojcu. Bo to, że odziedziczy je wszystkie było pewne. A jednak los okazał się bardzo przewrotny.
To ja odziedziczyłam firmę
Tydzień po pogrzebie prawnik ojca zaprosił nas na odczytanie testamentu. Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Doskonale wiedziałam, że pominął mnie w testamencie, a nie miałam ochoty wytrzymywać ironicznych i triumfujących spojrzeń swojego brata.
— Pani Krystyno, pani Magdo i panie Macieju — zwrócił się do nas prawnik gdy tylko usiedliśmy na krzesłach w jego gabinecie. — Pan Jan pozostawił testament, który zostanie odczytany właśnie dzisiaj — teatralnie zawiesił głos, a potem przedstawił ostatnią wolę mojego ojca.
— Pani Krystyna dziedziczy dom i wszystkie oszczędności, a pan Maciej fundusze inwestycyjne. Natomiast wszystkie firmy pana Jana zostały przepisane na panią Magdę — oznajmił prawnik i spojrzał na mnie.
Chyba był tak samo zdziwiony jak cała reszta. Mama zamilkła, a w oczach Maćka ujrzałam szok i nienawiść. Tak, to była właśnie nienawiść.
— To niemożliwe — wykrzyknął mój brat i zerwał się z krzesła. — To na pewno jakaś pomyłka. Proszę sprawdzić jeszcze raz — gorączkował się Maciek.
I wcale mu się nie dziwię. Przez wiele lat żył w przekonaniu, że to on odziedziczy wszystkie biznesy naszego ojca.
— Panie Macieju, proszę się uspokoić — prawnik próbował ratować sytuację. — Przecież nie zostaje pan z niczym. Pan Jan zadbał o wszystko i zostawił panu naprawdę spory majątek — dodał.
Ale Maćka to nie uspokoiło. On czuł się już właścicielem firm i ta niespodziewana decyzja ojca bardzo pokrzyżowała mu plany.
— Udowodnię, że ten testament jest fałszywy — wykrzyknął ze złością i wybiegł z gabinetu.
Prawnik tylko spojrzał za wybiegającym Maćkiem i niczego nie skomentował. Pewnie takie sceny nie były dla niego nowością. Kazał nam podpisać odpowiednie dokumenty, odprowadził do drzwi i grzecznie się pożegnał. Dla niego sprawa była zakończona.
Brat mnie nienawidził
Bezpośrednio po odczytaniu testamentu pojechałam na grób ojca.
— Dlaczego mi to zrobiłeś? — zapytałam cicho.
Byłam przekonana, że mój ojciec zrobił to celowo. Tak jakby specjalnie chciał nas z Maćkiem pokłócić. Ojciec miał naprawdę wredny charakter i takie zagranie było całkowicie w jego stylu. I chyba osiągnął swój cel.
— Jeżeli myślisz, że odbierzesz mi firmy, to się mylisz — powiedział mi brat gdy tylko wróciłam do domu.
Czekał na mnie w salonie i widać było, że złość mu nie minęła. Szczerze mówiąc trochę się go przestraszyłam. Maciek zawsze był porywczy, a teraz wyglądał niczym szaleniec. Podniósł się z krzesła i podszedł do mnie.
— Choćby miało mi to zająć dużo czasu, to i tak cię zniszczę. Zostaniesz z niczym siostrzyczko — wysyczał.
Jeszcze bardziej zbliżył się do mnie, a ja poczułam strach. „Daj spokój, to przecież twój mały braciszek, który nic ci nie zrobi” — próbowałam uspokoić samą siebie. Ale w głębi duszy wiedziałam, że Maciek jest zdolny do wszystkiego.
Kilka następnych dni było naprawdę trudnych. Maciej kontaktował się z różnymi prawnikami w celu podważenia testamentu. A gdy każdy z nich przekonywał go, że nie jest to możliwe, to postanowił zniszczyć mnie w inny sposób. Sabotował moje działania w firmie i wszystkim opowiadał, że wygryzłam go z testamentu.
— Proszę się nie martwić, przejdzie mu — powiedziała mi główna księgowa. — Pan Maciej czasami miewa gorsze dni, które potem zawsze przechodzą — dodała szeptem.
O tym nie wiedziałam. Jednak im bardziej zgłębiałam temat, tym częściej dowiadywałam się o dziwnym zachowaniu mojego brata. Od sekretarki ojca dowiedziałam się nawet, że rodzice rozważali wysłanie Maćka na terapię, ale tych planów nie udało się zrealizować. A patrząc na mojego brata coraz bardziej uświadamiałam sobie, że taka terapia jest mu naprawdę potrzebna.
Mimo początkowych niechęci i wątpliwości postanowiłam poprowadzić firmy ojca. Zamknęłam swoje sprawy w Londynie i po wielu latach emigracji wróciłam do Polski. Początkowe miesiące były bardzo trudne — musiałam nie tylko zapoznać się z interesami ojca, ale także walczyłam z ciągłą niechęcią i nienawiścią mojego brata. Dodatkowo cały czas miałam świadomość, że Maciek wykorzysta każde moje potknięcie i zrobi wszystko, aby odebrać mi firmy. A mi ich prowadzenie zaczynało się coraz bardziej podobać.
Dosyć szybko przekonałam się, że ojciec był nie tylko świetnym biznesmenem, ale też doskonałym pracodawcą. W całej firmie nie spotkałam się z ani jedną złą opinią na jego temat, a wszyscy wychwalali go pod niebiosa. „Czy to na pewno ten sam człowiek, którego ja znałam?” — pytałam sama siebie z niedowierzaniem. Potem przekonałam się, że mój ojciec we wszystkim co robił miał swój plan.
Znalazłam list do mnie
Pewnego późnego wieczoru siedziałam przy biurku i marzyłam już jedynie o tym, aby wrócić do domu i wziąć gorącą kąpiel. Byłam wyczerpana kolejnym dniem walki z Maćkiem i coraz częściej nachodziły mnie wątpliwości czy moja decyzja o pozostaniu w Polsce była dobra. Oparłam głowę o biurko aby chwilę odpocząć. Wtedy zobaczyłam, że biurko ma drugie dno. Podważyłam je i znalazłam tam list. List od mojego ojca, który musiał napisać go na niedługo przed śmiercią.
Kochana córeczko!
Gdy czytasz ten list, to mnie już nie ma wśród żywych. Jeżeli wszystko poszło po mojej myśli, to jesteś prezeską wszystkich moich firm. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego podjąłem taką decyzję. Pewnie jesteś przekonana, że cię nie kochałem. To nieprawda, kochałem cię całym sercem. Czasami tylko nie potrafiłem tych uczuć okazać. Chciałam też, abyś była twarda i w przyszłości potrafiła sobie poradzić w brutalnym świecie biznesu. I jeżeli to czytasz, to wiem, że tak się właśnie stało.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego przy podziale firm pominąłem Maćka. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale mój syn zupełnie nie nadaje się na biznesmena. Jest słaby, porywczy i całkowicie lekkomyślny. A to nie jest dobry prognostyk na przyszłość. Dodatkowo nakryłem go na braniu narkotyków. I chociaż obiecywał mi, że z tym skończy, to ja w to nie wierzę. A ponieważ nie chcę, żeby firmy trafiły w nieodpowiednie ręce, to postanowiłem pominąć go w testamencie. Ty jesteś inna. Jesteś taka jak ja — nawet jeżeli przez całe życie temu zaprzeczałaś. Jestem przekonany, że podjąłem dobrą decyzję i że ze wszystkim doskonale sobie poradzisz.
Trzymaj się Skarbie.
Przeczytałam list ponownie. I kolejny raz. Za każdym razem słowa brzmiały dokładnie tak samo. Słowa, w które nie mogłam uwierzyć. To jednak mój ojciec mnie kochał. Dowiedziałam się o tym po wielu latach. Bardzo się wzruszyłam. Ostatni raz przeczytałam list i schowałam go do sejfu. Wróciłam do domu i o wszystkim powiedziałam mamie.
— Wiem o wszystkim. Ojciec mi powiedział — powiedziała mi mama.
Potem mnie przytuliła i się rozpłakała. I tak płakałyśmy razem. Wtedy podjęłam kilka ważnych decyzji. Przede wszystkim nie dam odebrać sobie firm i będę o nie walczyła jak lwica. Postaram się też wysłać Maćka na terapię. Mam nadzieję, że mi się to uda, a Maciek znów będzie moim ukochanym braciszkiem.
Czytaj także:
„Rzuciłam pracę na etacie, żeby ubić interes w stolicy. Zaczęłam nowe życie, a wszystko to dzięki córce”
„Chciałam, by mama była ze mnie dumna, dlatego się jej słuchałam. Przez nią porzuciłam pasję i zamknęłam dochodowy interes”
„Córka chce otworzyć swój biznes, ale kredyt muszę wziąć ja. Nie ma mowy, nie założę sobie na starość pętli na szyję”