„Znalazłam portfel i w ramach znaleźnego, dostałam apetycznego kochanka. A podobno miłość i kasa nie leżą na ulicy”

Zadłużałam się, żeby żyć bogato fot. Adobe Stock, Anna
„Cieszyłam się ze swojego znaleziska, a mimo to, nie potrafiłam myśleć o nim spokojnie. Portfel i jego zawartość leżały na stole i kiedy zerkałam w ich kierunku, nie mogłam zapomnieć o tym, że był tam także dowód osobisty właściciela. Mogłam oddać mu zgubę. Ale czy na pewno chciałam? Te kilka tysięcy rozwiązałyby wiele moich problemów”.
/ 11.04.2023 21:15
Zadłużałam się, żeby żyć bogato fot. Adobe Stock, Anna

Nieszczęścia chodzą parami. Kiedy więc zepsuł mi się samochód, dwa dni później wysiadła pralka!

Nie opłaca się jej naprawiać – uprzedził mnie uczciwie serwisant.

Łatwo powiedzieć! Mechanik właśnie wycenił naprawę mojego auta na 1200 złotych i zastanawiałam się, skąd wytrzasnę te pieniądze, a tutaj jeszcze miałam zdobyć kolejne kilkaset na nową pralkę?

Byłam załamana

Wiem, że istnieje coś takiego, jak zakupy na raty, ale w przypadku warsztatu samochodowego taki kredyt przecież nie działa. Spróbowałam więc z pralką. W końcu we wszystkich ulotkach można przeczytać, że dają raty zero procent, a rozpatrzenie wniosku o kredyt trwa tylko moment. Faktycznie, w moim wypadku także rozpatrzyli sprawę błyskawicznie. Odmownie.

Nie dowiedziałam się wprawdzie, dlaczego. Potem zadzwoniłam na infolinię tego banku i poinformowano mnie, że to z powodu jakiejś spóźnionej płatności na karcie kredytowej. Wyjaśniłam tę sytuację pół roku wcześniej i do głowy by mi nie przyszło, że gdzieś tam w bankowych rejestrach, nadal figuruję jako dłużnik. I mimo zapewnienia mnie, że teraz już bez przeszkód mogę wziąć kredyt na pralkę, zawahałam się.

„A może lepiej uzbieram gotówkę, żeby nie mieć za dużo do czynienia z bankami? – zastanowiłam się. – A do tego czasu będę woziła rzeczy do prania do mamy?”.

Teraz znów mieszkałam w tym samym mieście, co rodzice. Nie wyszła mi bowiem na dobre ucieczka do stolicy. Po skończeniu studiów wzięłam ślub, ale mój związek nie przetrwał próby czasu i w końcu rozstaliśmy się z Pawłem bez żalu. W Warszawie po rozwodzie nie miałam gdzie mieszkać, a wynajmowanie lokum było strasznie kosztowne, nie na moją pensję. Zdecydowałam się więc wrócić do rodzinnego miasta, do kawalerki po babci. Niewątpliwym plusem rozwodu było to, że wreszcie mogłam kupić sobie wymarzonego psa, bowiem mój pedantyczny mąż nawet nie chciał słyszeć o „brudnym zwierzaku”. Tamtego dnia po pracy, jak zwykle, wzięłam Jumi na smycz i poszłyśmy na spacer. Chodziłyśmy dobrą godzinę, gdy go zobaczyłam!

Leżał sobie z boku ścieżki skórzany męski portfel

W parku było sporo ludzi, a jednak nikt do tej pory go nie zauważył. Podeszłam bliżej, Jumi obwąchała go nieufnie, a ja pod pretekstem zapięcia jej kagańca szybko schyliłam się, podniosłam portfel i schowałam do kieszeni. Kiedy szłam do domu, policzki paliły mnie tak, jakbym go ukradła, a nie znalazła. Wydawało mi się, jakby wszyscy mijający mnie ludzie dokładnie wiedzieli, co ukrywam w kieszeni kurtki, i patrzyli na mnie krytycznie. W domu dokładnie go obejrzałam. Był drogi, a w jego przegródkach znalazłam aż dwie karty kredytowe i prawie trzy tysiące gotówką.

„Boże! Takie pieniądze rozwiązują wszelkie moje problemy! Mam na naprawę auta i na nową pralkę. Spadły mi chyba z nieba!” – pomyślałam.

Cieszyłam się ze swojego znaleziska, a mimo to, nie potrafiłam myśleć o nim spokojnie. Portfel i jego zawartość leżały na stole i kiedy zerkałam w ich kierunku, nie mogłam zapomnieć o tym, że był tam także… dowód osobisty właściciela.

„Powinnam mu oddać zgubę – pomyślałam w końcu. – Ale może oddam tylko dokument i karty kredytowe, a zatrzymam gotówkę? Przecież nikt się nie dowie, że to ja znalazłam portfel, jeśli wyślę wszystko pocztą!” – wahałam się.

Wiedziałam jednak, że w ten sposób zdobyte pieniądze nie dałyby mi szczęścia.

Zdecydowałam się osobiście oddać zgubę

Okazało się, że właściciel portfela mieszka kilka ulic ode mnie. Kiedy facet otworzył mi drzwi, ledwie powstrzymałam się, aby nie cofnąć się na jego widok. Miał bowiem koszmarnie zapuchniętą twarz, a w okolicy prawego oka i ust widniały potężne siniaki! Okazało się, że kiedy wczesnym rankiem szedł do pracy przez opustoszały jeszcze park, został napadnięty. Sądził, że złodziejom udało się zrabować jego portfel, ale okazało się, że jednak nie.

– Musiał mi wypaść, kiedy im się wyrwałem i uciekałem – usłyszałam.

Dziękował mi bardzo, wziął mój telefon i obiecał, że zadzwoni, aby mnie zaprosić na kawę, kiedy będzie „w lepszej formie”. Prawdę mówiąc, nie bardzo na to liczyłam. Tymczasem dwa tygodnie później usłyszałam w słuchawce męski głos.

Jestem pani dłużnikiem – stwierdził właściciel portfela i miłego barytonu.

Nie wiązałam żadnych nadziei z tym spotkaniem. Tymczasem stało się inaczej. Nie przyglądałam się fotografii na znalezionym dowodzie osobistym, a potem zapuchnięta twarz pana Maćka nie wzbudziła mojego zainteresowania. Tymczasem na spotkanie przyszedł mężczyzna, na widok którego moje serce zaczęło bić jak szalone!

– Nie mogłem się wprost doczekać, kiedy zniknął moje siniaki, aby się z tobą spotkać – wyznał mi potem. – Nie myślałem w ogóle o odzyskanych kartach i pieniądzach, tylko o tobie! Przeżywałem to, że wyglądałem koszmarnie, bo ci złodzieje nieźle mnie poturbowali. Musieli mnie śledzić od bankomatu, gdzie brałem pieniądze, aby je pożyczyć koledze z pracy. Ale na szczęście nie dostali mojego portfela! Przypadek sprawił, że ty go znalazłaś, moja ty kochana uczciwa dziewczyno.

Jak widać, w moim wypadku uczciwość się opłaciła. Wprawdzie nie kupiłam swojej pralki za gotówkę, lecz na raty, za to poznałam wspaniałego mężczyznę, który został moim drugim mężem. I z którym już od ośmiu lat jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem!

Czytaj także:
„Miałam jedną zasadę: nigdy nikomu nie pożyczam pieniędzy. Złamałam ją raz. Straciłam kasę i przyjaciółkę”
„Mąż dawał mi 200 zł miesięcznie, a resztę pieniędzy wydawał na kochankę. Nie pracowałam, więc nie miałam głosu”
„Koleżanka zazdrościła mi pieniędzy i pozycji. Sama nie umiała zapracować na swój sukces, więc odebrała wszystko mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA