„Zdradziłam męża z kochankiem z młodości. Zapomniałam o rodzinie. Czekałam tylko, aż mój macho zadzwoni”

zakochana para fot. iStock, dragana991
„Powinnam była natychmiast zapomnieć o wszystkim. Zwłaszcza po tym co usłyszałam od panny solenizantki. Zamiast tego czekałam jak durna nastolatka na swojego ukochanego”.
/ 30.07.2023 20:15
zakochana para fot. iStock, dragana991

Nie mogę jeść i spać, w nocy przewracam się z boku na bok i dręczy mnie dziwny niepokój, nie umiem się na niczym skupić. Jeśli to faktycznie nerwica, to doktor może mieć rację… Pewnie przejdzie. A jeśli to miłość?

Mam dwoje małych dzieci, męża, dobrą pracę i wygodne mieszkanie. Byłam zadowolona ze swojego życia aż do długiego majowego weekendu, kiedy po latach spotkałam szkolną miłość. 

Koleżanka z ogólniaka urządzała imprezę imieninową. Nie miałam ochoty iść. Co to za atrakcja? Dom daleko, za miastem, zaproszonych gości ledwo pamiętałam, bo widzieliśmy się lata temu, ledwo wylazłam z przeziębienia, jeszcze pokasływałam i ciekło mi z nosa… Nie w głowie mi były towarzyskie spędy.

– Jedź, rozerwiesz się, przypomnisz sobie dawne czasy! Odwiozę cię i przywiozę – namówił mnie w końcu mąż.

No i pojechałam

Janka zobaczyłam natychmiast po wejściu do salonu. Siedział sam na kanapie z kieliszkiem w ręce. Podeszłam do niego:

– Cześć! Pamiętasz mnie?

– Żartujesz? – odparł. – Tylko dla ciebie tu jestem. Czekałem, aż się zjawisz.
Usiadłam obok niego ze swoim kieliszkiem. Wino szybko zaszumiało mi w głowie. Rozluźniłam się, przestałam żałować, że dałam się namówić na tę imprezę. Zaczęliśmy wspominać dawne czasy…

Nie byliśmy szkolną parą, chociaż się w nim podkochiwałam. Był dość przystojny, pięknie rysował, wybierał się na architekturę. Tylko raz spędziliśmy razem wieczór. Pojechaliśmy do Warszawy na koncert.

To Janek skombinował bilety. Do dzisiaj pamiętam wzruszenie i bicie serca, kiedy nasz idol pojawił się na scenie, a my chwyciliśmy się za ręce. Już nigdy potem nie czułam takich emocji! Ach, jak przyjemnie było tak siedzieć i wspominać... Znowu miałam siedemnaście lat!

Alkohol bardzo szybko na mnie podziałał. Uruchomił we mnie jakiś pierwotny instynkt. Mogłam całować Janka jak szalona nastolatka. Czułam, że go pragnę, i czułam, że on chce tego samego. Ale wtedy jeszcze nic się nie stało. Wróciłam do domu taksówką. Janek został na imprezie, bo za dużo wypił. Nie czuł się dobrze i musiał położyć się spać. Zanim to jednak nastąpiło, przywarł do mnie całym ciałem i wybełkotał:

– To dlatego, że spotkałem ciebie. Ze szczęścia się urżnąłem. Rozumiesz?

Doskonale rozumiałam! Także to, że nie dzwoni do mnie, chociaż zaklinał się: „zaraz, jutro rano, natychmiast, jak oprzytomnieję…”. Tłumaczyłam sobie, że widocznie czeka na znak ode mnie. Wie przecież o moim mężu i dzieciach. Odczekałam dwa dni. Zatelefonowałam do koleżanki solenizantki. Pogadałyśmy o przyjęciu. Wreszcie rzuciłam:

– A Janek, jak? Doszedł do siebie?

– Wyspał się, rano wypił mocną kawę i było po sprawie – powiedziała.

– Jakoś nie miałam okazji zapytać o jego sprawy prywatne. Wiesz coś?

– Jest po dwóch rozwodach. Bez dzieci. Chyba ma problem z alkoholem. Ktoś mi wspominał, że był na odwyku.

– Pracuje? – spytałam.

– Tak. Jest dosyć znany w branży. Studiował za granicą, wygrywał jakieś międzynarodowe konkursy. Sporo zarabia…

Powinnam była natychmiast zapomnieć o wszystkim. Zwłaszcza po tym co usłyszałam od panny solenizantki. O używkach i rozwodach. Zamiast tego czekałam… Odezwał się dopiero po ośmiu dniach.

– Zabieram cię w plener – oznajmił, nie pytając, czy ja w ogóle mogę i chcę. – Wszystko załatwiłem. Spodoba ci się.

Mężowi opowiedziałam jakąś bajkę, że koleżanka potrzebuje babskiej pomocy, bo się rozwodzi i jest w dołku.

– Zanocuję u niej – kłamałam dalej. – Niech się wygada. Wrócę po weekendzie.

Mój mąż jest tolerancyjny i wyrozumiały

Do głowy mu nie przyszło, że coś kręcę. Nigdy go zresztą nie oszukiwałam.
Wszystko było jak w bajce: świetny samochód i szampan w schowku popijany z gwinta jak za szkolnych czasów, przytulny motelik daleko od miasta i pierwszy spacer wzdłuż jeziora, wśród srebrnych buków i jasnozielonych paproci.

Chciałabym powiedzieć, że doszło między nami do upojnego seksu, że świat zawirował i odleciał, że nigdy z nikim nie było mi tak dobrze. Chciałabym, ale nie mogę, bo to nieprawda! Ani w lesie, na miękkim mchu, ani w pokoju hotelowym, ani w ogromnej wannie, ani pod prysznicem…

Janek płakał, przepraszał, tłumaczył, że widocznie za bardzo chce i dlatego nic mu nie wychodzi. Zasnęliśmy w skotłowanej pościeli, a kiedy się obudziłam, siedział w fotelu i pił wino, później czystą wódkę, na koniec zamówił następną butelkę do pokoju i oboje się zalaliśmy w sztok.

Wróciłam do domu z ciężkim kacem. Mężowi nakłamałam, że piłyśmy z koleżanką na jej smutki. Patrzył trochę podejrzliwie, ale chyba uwierzył. Pytał tylko, czemu miałam wyłączoną komórkę.

– Rozładowała się – skłamałam gładko. – Zresztą, byłam zajęta Gośką.

Janek znowu nie dzwonił przez kilka dni. Więc ja musiałam go odszukać i dowiedzieć się, dlaczego milczy. Spotkaliśmy się w kawiarni. Przyniósł ogromny bukiet róż. Całował mnie po rękach. Mówił, że kocha jak wariat, ale na mnie nie zasługuje. Potem pojechaliśmy do jakiegoś mieszkania i tam próbowaliśmy uprawiać kulawy seks.

Nie miałam z tego żadnej przyjemności, lecz zrobiłabym wszystko, żeby tylko z Jankiem być. W ogóle nie rozmyślałam nad tym, co się ze mną dzieje. Janek był najważniejszy. Nic poza nim mnie nie obchodziło.

Niestety, dalej choruję…

Janek znika i pojawia się niespodziewanie. Nie pyta, czy mam czas. Po prostu zawiadamia, gdzie i kiedy się spotkamy, a ja lecę na złamanie karku. Oboje na tych randkach dużo pijemy. Nauczyłam się, że kieliszek czystej wódki bardzo go rozluźnia i pomaga na stres. Mój mąż zaczyna węszyć. Coraz bardziej mnie to denerwuje!

Ostatnio dowiedziałam się, że Janek spotyka się także z inną dziewczyną. Śledziłam go i faktycznie zobaczyłam młodziutką, długonogą Lolitkę uwieszoną u jego ramienia. Wyglądali na szczęśliwych i zakochanych! Oczywiście zrobiłam awanturę, rzuciłam się jej do ślepiów z pazurami, krzyczałam, klęłam… Dziewczyna uciekła, a mnie Janek wrzucił do auta i zawiózł do mieszkania.

Kłóciliśmy się, szarpaliśmy. Oskarżałam go, że mnie oszukał, że mnie zniszczył! Wszystkiemu zaprzeczył. Po tej karczemnej awanturze, o dziwo, pierwszy raz nasz seks był prawie normalny! Odtąd, jeśli chcę, żeby nam wyszło, muszę być ostra i wulgarna. Tylko taka go podniecam. Ja nic z tego nie mam. Żadnej przyjemności, żadnej radości. Tylko wyrzuty sumienia i obrzydzenie do samej siebie. Za to zaspokajam jego.

Nigdy nie wiem, kiedy Janek zadzwoni i każe mi przyjechać. Trzyma mnie w ciągłej niepewności co do naszego pseudozwiązku. Mówi, że kocha, a potem znika bez śladu na całe dnie. Wariuję od tego!

Czytaj także:
„Zdradziłam męża z wakacyjnym donżuanem, bo tęskniłam za wielką miłością. Zachowałam się jak pensjonarka i... nie żałuję”
„Zdradziłam męża z facetem, który wynajmował od nas mieszkanie. Musiałam płacić czynsz za niego, bo mnie szantażował”
„Zdradziłam męża, bo za bardzo mnie kochał. Osaczał mnie swoją miłością, więc uciekłam do przystojnego masażysty”

Redakcja poleca

REKLAMA