Nie mogę jeść i spać, w nocy przewracam się z boku na bok i dręczy mnie dziwny niepokój, nie umiem się na niczym skupić. Jeśli to faktycznie nerwica, to doktor może mieć rację… Pewnie przejdzie. A jeśli to miłość?
Mam dwoje małych dzieci, męża, dobrą pracę i wygodne mieszkanie. Byłam zadowolona ze swojego życia aż do długiego majowego weekendu, kiedy po latach spotkałam szkolną miłość.
Koleżanka z ogólniaka urządzała imprezę imieninową. Nie miałam ochoty iść. Co to za atrakcja? Dom daleko, za miastem, zaproszonych gości ledwo pamiętałam, bo widzieliśmy się lata temu, ledwo wylazłam z przeziębienia, jeszcze pokasływałam i ciekło mi z nosa… Nie w głowie mi były towarzyskie spędy.
– Jedź, rozerwiesz się, przypomnisz sobie dawne czasy! Odwiozę cię i przywiozę – namówił mnie w końcu mąż.
No i pojechałam
Janka zobaczyłam natychmiast po wejściu do salonu. Siedział sam na kanapie z kieliszkiem w ręce. Podeszłam do niego:
– Cześć! Pamiętasz mnie?
– Żartujesz? – odparł. – Tylko dla ciebie tu jestem. Czekałem, aż się zjawisz.
Usiadłam obok niego ze swoim kieliszkiem. Wino szybko zaszumiało mi w głowie. Rozluźniłam się, przestałam żałować, że dałam się namówić na tę imprezę. Zaczęliśmy wspominać dawne czasy…
Nie byliśmy szkolną parą, chociaż się w nim podkochiwałam. Był dość przystojny, pięknie rysował, wybierał się na architekturę. Tylko raz spędziliśmy razem wieczór. Pojechaliśmy do Warszawy na koncert.
To Janek skombinował bilety. Do dzisiaj pamiętam wzruszenie i bicie serca, kiedy nasz idol pojawił się na scenie, a my chwyciliśmy się za ręce. Już nigdy potem nie czułam takich emocji! Ach, jak przyjemnie było tak siedzieć i wspominać... Znowu miałam siedemnaście lat!
Alkohol bardzo szybko na mnie podziałał. Uruchomił we mnie jakiś pierwotny instynkt. Mogłam całować Janka jak szalona nastolatka. Czułam, że go pragnę, i czułam, że on chce tego samego. Ale wtedy jeszcze nic się nie stało. Wróciłam do domu taksówką. Janek został na imprezie, bo za dużo wypił. Nie czuł się dobrze i musiał położyć się spać. Zanim to jednak nastąpiło, przywarł do mnie całym ciałem i wybełkotał:
– To dlatego, że spotkałem ciebie. Ze szczęścia się urżnąłem. Rozumiesz?
Doskonale rozumiałam! Także to, że nie dzwoni do mnie, chociaż zaklinał się: „zaraz, jutro rano, natychmiast, jak oprzytomnieję…”. Tłumaczyłam sobie, że widocznie czeka na znak ode mnie. Wie przecież o moim mężu i dzieciach. Odczekałam dwa dni. Zatelefonowałam do koleżanki solenizantki. Pogadałyśmy o przyjęciu. Wreszcie rzuciłam:
– A Janek, jak? Doszedł do siebie?
– Wyspał się, rano wypił mocną kawę i było po sprawie – powiedziała.
– Jakoś nie miałam okazji zapytać o jego sprawy prywatne. Wiesz coś?
– Jest po dwóch rozwodach. Bez dzieci. Chyba ma problem z alkoholem. Ktoś mi wspominał, że był na odwyku.
– Pracuje? – spytałam.
– Tak. Jest dosyć znany w branży. Studiował za granicą, wygrywał jakieś międzynarodowe konkursy. Sporo zarabia…
Powinnam była natychmiast zapomnieć o wszystkim. Zwłaszcza po tym co usłyszałam od panny solenizantki. O używkach i rozwodach. Zamiast tego czekałam… Odezwał się dopiero po ośmiu dniach.
– Zabieram cię w plener – oznajmił, nie pytając, czy ja w ogóle mogę i chcę. – Wszystko załatwiłem. Spodoba ci się.
Mężowi opowiedziałam jakąś bajkę, że koleżanka potrzebuje babskiej pomocy, bo się rozwodzi i jest w dołku.
– Zanocuję u niej – kłamałam dalej. – Niech się wygada. Wrócę po weekendzie.
Mój mąż jest tolerancyjny i wyrozumiały
Do głowy mu nie przyszło, że coś kręcę. Nigdy go zresztą nie oszukiwałam.
Wszystko było jak w bajce: świetny samochód i szampan w schowku popijany z gwinta jak za szkolnych czasów, przytulny motelik daleko od miasta i pierwszy spacer wzdłuż jeziora, wśród srebrnych buków i jasnozielonych paproci.
Chciałabym powiedzieć, że doszło między nami do upojnego seksu, że świat zawirował i odleciał, że nigdy z nikim nie było mi tak dobrze. Chciałabym, ale nie mogę, bo to nieprawda! Ani w lesie, na miękkim mchu, ani w pokoju hotelowym, ani w ogromnej wannie, ani pod prysznicem…
Janek płakał, przepraszał, tłumaczył, że widocznie za bardzo chce i dlatego nic mu nie wychodzi. Zasnęliśmy w skotłowanej pościeli, a kiedy się obudziłam, siedział w fotelu i pił wino, później czystą wódkę, na koniec zamówił następną butelkę do pokoju i oboje się zalaliśmy w sztok.
Wróciłam do domu z ciężkim kacem. Mężowi nakłamałam, że piłyśmy z koleżanką na jej smutki. Patrzył trochę podejrzliwie, ale chyba uwierzył. Pytał tylko, czemu miałam wyłączoną komórkę.
– Rozładowała się – skłamałam gładko. – Zresztą, byłam zajęta Gośką.
Janek znowu nie dzwonił przez kilka dni. Więc ja musiałam go odszukać i dowiedzieć się, dlaczego milczy. Spotkaliśmy się w kawiarni. Przyniósł ogromny bukiet róż. Całował mnie po rękach. Mówił, że kocha jak wariat, ale na mnie nie zasługuje. Potem pojechaliśmy do jakiegoś mieszkania i tam próbowaliśmy uprawiać kulawy seks.
Nie miałam z tego żadnej przyjemności, lecz zrobiłabym wszystko, żeby tylko z Jankiem być. W ogóle nie rozmyślałam nad tym, co się ze mną dzieje. Janek był najważniejszy. Nic poza nim mnie nie obchodziło.
Niestety, dalej choruję…
Janek znika i pojawia się niespodziewanie. Nie pyta, czy mam czas. Po prostu zawiadamia, gdzie i kiedy się spotkamy, a ja lecę na złamanie karku. Oboje na tych randkach dużo pijemy. Nauczyłam się, że kieliszek czystej wódki bardzo go rozluźnia i pomaga na stres. Mój mąż zaczyna węszyć. Coraz bardziej mnie to denerwuje!
Ostatnio dowiedziałam się, że Janek spotyka się także z inną dziewczyną. Śledziłam go i faktycznie zobaczyłam młodziutką, długonogą Lolitkę uwieszoną u jego ramienia. Wyglądali na szczęśliwych i zakochanych! Oczywiście zrobiłam awanturę, rzuciłam się jej do ślepiów z pazurami, krzyczałam, klęłam… Dziewczyna uciekła, a mnie Janek wrzucił do auta i zawiózł do mieszkania.
Kłóciliśmy się, szarpaliśmy. Oskarżałam go, że mnie oszukał, że mnie zniszczył! Wszystkiemu zaprzeczył. Po tej karczemnej awanturze, o dziwo, pierwszy raz nasz seks był prawie normalny! Odtąd, jeśli chcę, żeby nam wyszło, muszę być ostra i wulgarna. Tylko taka go podniecam. Ja nic z tego nie mam. Żadnej przyjemności, żadnej radości. Tylko wyrzuty sumienia i obrzydzenie do samej siebie. Za to zaspokajam jego.
Nigdy nie wiem, kiedy Janek zadzwoni i każe mi przyjechać. Trzyma mnie w ciągłej niepewności co do naszego pseudozwiązku. Mówi, że kocha, a potem znika bez śladu na całe dnie. Wariuję od tego!
Czytaj także:
„Zdradziłam męża z wakacyjnym donżuanem, bo tęskniłam za wielką miłością. Zachowałam się jak pensjonarka i... nie żałuję”
„Zdradziłam męża z facetem, który wynajmował od nas mieszkanie. Musiałam płacić czynsz za niego, bo mnie szantażował”
„Zdradziłam męża, bo za bardzo mnie kochał. Osaczał mnie swoją miłością, więc uciekłam do przystojnego masażysty”