Nie mogłam sobie darować, że dałam się ponieść chwili i poszłam do łóżka z Pawłem. Sumienie na każdym kroku przypominało mi, że dopuściłam się tego ohydnego czynu. Okazało się jednak, że nie tylko ja mam swoje za uszami. Mój mąż skrywał sekret, przy którym mój skok w bok okazał się niewinnym wybrykiem.
Sumienie nie dawało mi spokoju
– O wszystkim mu powiem – zwierzyłam się Dagmarze, mojej przyjaciółce. – Nie mogę tego ukrywać.
– Kiepski pomysł – stwierdziła.
– Kiepskim pomysłem jest zatajenie zdrady. Bartek ma prawo wiedzieć, a gdy już pozna prawdę, zdecyduje, co dalej z nami.
– Pomyśl przez chwilę. Przyznasz się i ulżysz swojemu sumieniu. Zrzucisz z barków ogromny ciężar, który teraz cię przytłacza, ale nie bez konsekwencji. To wszystko spadnie na niego i całkowicie zniszczy mu życie. Bez względu na to, czy ci wybaczy, czy zdecyduje się odejść, świadomość, że przyprawiłaś mu rogi, zostanie z nim na zawsze. Daj spokój. Nie rób mu tego – przekonywała mnie.
– Ale ja nie mogę przestać o tym myśleć i boję się, że jak tak dalej pójdzie, to oszaleję.
– Daj sobie czas. Nie obiecuję, że uda ci się zapomnieć, ale mogę ci obiecać, że w końcu nauczysz się z tym żyć.
To była zwykła chwila słabości. Stanowisko, które zajmuje mój mąż, wymaga od niego częstych wyjazdów. Bartek spędza w delegacji średnio dwa tygodnie w każdym miesiącu. Zostaję w domu sama i gdy przychodzi wieczór, zaczynam się nudzić. Tamtego wieczora Dagmara przekonała mnie, żebym poszła z nią do klubu. Zwykle stronię od głośnych i zatłoczonych lokali, ale dałam się przekonać. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zrobiłabym to. Ale nie mogę i teraz muszę słuchać głosu sumienia, powtarzającego mi, że zrobiłam z Bartka rogacza.
Nie myślałam, co robię
To był mój pierwszy klubowy wieczór od wielu lat. Panująca w lokalu atmosfera zachęciła mnie do wypicia kilku drinków, a alkohol... jak to alkohol – dodaje odwagi i usypia rozsądek. Stałam przy barze i próbowałam zamówić kolejny koktajl, ale barmanka wyraźnie mnie ignorowała. Całą swoją uwagę skupiała na nieco młodszej klienteli. „No tak. Baba po trzydziestce pasuje tu jak wół do karocy” – myślałam, gdy nagle podszedł do mnie wysoki blondyn.
– Wygląda na to, że bez małej pomocy będziesz tu stać do rana – stwierdził wesołym głosem, po czym zwrócił się do barmanki po imieniu i przywołał ją gestem dłoni.
Wreszcie mogłam złożyć zamówienie.
– Bardzo ci dziękuję – powiedziałam, a właściwie wykrzyczałam, by moje słowa mogły przebić się przez płynącą z głośników muzykę. – Może w ramach rewanżu postawię ci drinka?
– Wystarczy, że dasz się porwać do tańca – powiedział i po chwili byliśmy już na parkiecie.
Tańczyliśmy jak szaleni. Nagle poczułam na ustach jego wilgotne wargi. Odwzajemniłam pocałunek. „Tu jest strasznie głośno i tłoczno. Chodźmy do mnie” – powiedział i nie czekając na odpowiedź, chwycił moją dłoń i poprowadził mnie do wyjścia. Kilka chwil później byliśmy już w jego mieszkaniu.
Nie wierzyłam w to, co zrobiłam
Gdy się obudziłam, za oknem wciąż jeszcze było ciemno. Ostrożnie podniosłam się z łóżka, by nie wyrwać Pawła ze snu. Ubrałam się i cichutko otworzyłam drzwi. Na dole zaczęłam nerwowo szukać w torebce telefonu, by zamówić Ubera, ale miałam szczęście, bo akurat przejeżdżała taksówka. Przywołałam kierowcę machnięciem ręki. Piętnaście minut później byłam już pod swoim blokiem. Weszłam do mieszkania, oparłam się o drzwi i bezradnie osunęłam się na podłogę. Zaczęłam płakać. „Co ja zrobiłam! Co ja najlepszego zrobiłam!” – jęczałam, waląc pięścią w podłogę.
Wyjęłam z torebki telefon. Miałam dziesięć nieodebranych połączeń od Dagmary. Pospiesznie wybrałam jej imię z listy kontaktów.
– No, nareszcie! – powiedziała z wyraźną ulgą. – Zamartwiałam się o ciebie. Gdzie przepadłaś?
– Dagmara, przyjedź do mnie. I to jak najszybciej.
– Będę za piętnaście minut – powiedziała bez zbędnych pytań i zjawiła się kilka chwil później.
O wszystkim jej powiedziałam, a ona poradziła mi, żebym do niczego się nie przyznawała. Posłuchałam jej rady, choć sumienie przez cały czas podpowiadało mi, że popełniam błąd.
Nie tylko ja miałam tajemnicę
Postanowiłam sobie, że będę lepszą żoną niż kiedykolwiek. Zawsze dbałam o Bartka, ale po tym wyskoku zaczęłam starać się na 150%. Gdy wyjechał na kolejną delegację, pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę i odwiedzę go w hotelu. To nic, że pracował na drugim końcu Polski. Długa podróż to małe poświęcenie, zwłaszcza w takiej sytuacji. Musiałam tylko ustalić adres, pod którym się zatrzymał.
– Cześć Justynko. Monika z tej strony – przedstawiłam się kadrowej z firmy męża.
– Cześć! Nie widziałam cię od ostatniej imprezy firmowej. Jak się miewasz?
– Wyśmienicie. Dzwonię, bo chciałam ustalić adres hotelu, w którym zatrzymał się Bartek.
– Ale Bartek ma najbliższy wyjazd dopiero za dwa miesiące – powiedziała zdziwiona, a ja zdziwiłam się jeszcze bardziej niż ona.
Przecież miał być w Gdańsku. Od razu przyszło mi do głowy, że coś przede mną ukrywa.
– Wybacz, jestem trochę roztargniona. Miałam oczywiście na myśli hotel, w którym się zatrzyma. Czas przyszły, nie przeszły – wyjaśniłam głosem wyrażającym zakłopotanie.
– No jasne. Zaczekaj, zerknę tylko w dokumenty – powiedziała i chwilę później podała mi adres.
– Świetnie, bardzo ci dziękuję. Mam tylko małą prośbę. Nie mów Bartkowi, że dzwoniłam. Wiesz, planuję mu zrobić niespodziankę i chcę wszystko odpowiednio przygotować.
– Możesz na mnie liczyć – zapewniła.
Dlaczego skłamał? Skoro był na miejscu, gdzie nocował? Musiałam poznać prawdę.
Niepotrzebnie się zadręczałam
– Kiedy wyjeżdżasz na kolejną delegację? – zapytałam go przy kolacji, tuż po jego powrocie.
– Za dwa tygodnie – powiedział obojętnym tonem, a ja udałam, że to kupuję.
– Naprawdę musisz? Tak często nie ma cię w domu.
– Tylko na tydzień, więc głowa do góry, malutka.
Dwa tygodnie to dość czasu, żeby się przygotować. Zaczęłam szperać w internecie i znalazłam aplikację śledzącą. Musiałam tylko zainstalować ją w telefonie Bartka, co nie było żadnym wyzwaniem, bo znałam kod odblokowujący ekran.
Gdy wyjechał, uruchomiłam apkę. Okazało się, że to nie była długa podróż. Zatrzymał się we wsi położonej tuż obok naszego miasta. Od razu wsiadłam do samochodu i pojechałam za nim. Zaparkowałam kilkaset metrów przed adresem, który wskazywał mój telefon. Nie chciałam by wiedział, że go śledzę.
Podeszłam ostrożnie i stanęłam za drzewem rosnącym przed ogrodzeniem. Bartek siedział przy stole ogrodowym, a obok niego jakaś ładna kobieta. Nagle podbiegła do nich mała, na oko czteroletnia dziewczynka. „Tatusiu, tatusiu! Zobacz, co narysowałam” – powiedziało podekscytowane dziecko, zwracając się do mojego męża.
Byłam w szoku, ale zachowałam zimną krew. Zrobiłam im zdjęcie, wycofałam się do samochodu i wróciłam do domu. „Będziemy mieli, o czym rozmawiać po jego powrocie” – pomyślałam.
Przyznałam się do zdrady
Tydzień później Bartek wrócił z rzekomej delegacji. Pocałował mnie, jak gdyby nigdy nic i mocno uściskał. „Musimy o czymś porozmawiać” – powiedziałam. Wyjawiłam mu prawdę. Przyznałam się, że wylądowałam w łóżku z innym. Nie przyjął tego dobrze.
– Jak mogłaś mi to zrobić?! – wrzeszczał. – Pewnie teraz powiesz mi, że wypiłaś o jednego drinka za dużo.
– Nie zamierzam się usprawiedliwiać, bo zdrady nie da się usprawiedliwić, ale tak, tamtego wieczora rzeczywiście trochę przesadziłam.
– W głowie się nie mieści! To ja haruję jak wół, żeby zapewnić ci wygodne życie, a ty pod moją obecność zabawiasz się z innym.
– Skoro o tym mowa... – powiedziałam i pokazałam mu zdjęcie, które zrobiłam mu „na służbowym wyjeździe”. – Co powiesz mi o tym?
Chciałam poznać prawdę
Bartek pobladł, a chwilę później na jego twarzy pojawiły się krople potu.
– Śledziłaś mnie? – zapytał znacznie spokojniejszym tonem.
– Tak, ale to bez znaczenia. Dlaczego to dziecko nazwało cię tatą? Ona ma najwyżej trzy, może cztery latka, a my pobraliśmy się siedem lat temu.
Przyparty do muru, musiał się przyznać. Mój mąż od kilku lat prowadził podwójne życie. Jego kochanka zaszła w ciążę, a on chciał uczestniczyć w życiu dziecka. Żeby sprawa się nie wydała, zasłaniał się przede mną służbowymi wyjazdami.
Nie wiem, jak dalej potoczy się nasze życie. Nie wiem, czy mamy przed sobą jakąkolwiek przyszłość. Tak, nie byłam fair wobec niego, ale to, co on zrobił... nawet nie mogę o tym myśleć.
Czytaj także: „Tylko czekałem, aż moja młoda żona mnie zdradzi. Nie sądziłem, że na 60-tkę zrobi mi inną niespodziankę”
„Żona czyści moje konto z wypłaty jak najlepszy odkurzacz. Byłem w szoku, gdy odkryłem, na co idzie ta kasa"
„Narzeczony chce odwołać ślub, bo nie mam dla niego czasu. Ale przecież rachunki same się nie opłacą”