Jacka poznałam rok temu w mało romantyczny sposób - na Tinderze. Już po pierwszym spotkaniu czułam, że coś z tego będzie. Widziałam, że nie zależy mu tylko na seksie, co przecież często się zdarza przy takich znajomościach. Był zainteresowany przede wszystkim mną, a nie moim ciałem. On też bardzo przypadł mi do gustu. Od razu umówiliśmy się na drugą randkę.
Po miesiącu byłam coraz bardziej zaangażowana - widywaliśmy się 3 razy w tygodniu, a Jacek wcale nie próbował zaciągnąć mnie do łóżka. Był trochę jak dżentelmen starej daty, a wierzcie mi, że zaliczyłam już wiele tinderowych randek.
Szukałam wrażeń
Byłam pewna - to właśnie TEN jedyny. Jacek dbał o mnie, troszczył się na każdym kroku. Naprawdę nie wiem, co mnie podkusiło, ale jakieś 2 miesiące temu uznałam, że potrzebuję adrenaliny. Wiem, jak źle można mnie oceniać, ale postanowiłam znaleźć kogoś do jednorazowej przygody - tylko seks, nic więcej. Byłam przekonana, że mój misterny plan przecież nigdy się nie wyda. Jeden raz, a potem znowu będę wierna tylko Jackowi.
Selekcja potencjalnych kandydatów nie była łatwa. Przewijając tinderowe fotki, trafiłam na Roberta. Zadbany 50-latek od razu wpadł mi w oko. Umówiliśmy się w jego mieszkaniu. Cel spotkania był jasny - nie wnikałam nawet w to, czy Robert ma kogoś.
Było bosko. Dojrzały mężczyzna wie, jak zadowolić kobietę. Wstyd powiedzieć, ale Jacek niestety nie był mistrzem w tej dziedzinie... Po schadzce z Robertem przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Wcale nie chciałam znowu się z nim spotykać, ale rozpaczliwie pragnęłam intensywnych doznań w łóżku. Trochę mnie korciło, żeby przyznać się do wszystkiego najlepszej przyjaciółce, Ali, ale wolałam jednak ugryźć się w język. Ludziom nie można ufać, jak zresztą pokazywał mój własny przykład.
Jacek zaproponował, żebyśmy razem zamieszkali
Zgodziłam się bez wahania - wiedziałam zresztą, że moja zdrada to jednorazowy wybryk i więcej się nie powtórzy. Właściwie to sama już o niej nawet zbytnio nie myślałam, więc to w sumie tak, jakby jej nie było, prawda?
Temat wspólnego mieszkania pociągnął za sobą inny poważny krok. Jacek powiedział, że chciałby mnie przedstawić rodzicom. W tej sytuacji, też postanowiłam, że niedługo odwiedzimy moją mamę (tata zmarł, gdy miałam 8 lat). Najpierw jednak czekała mnie wizyta u potencjalnych przyszłych teściów i związany z tym stres - nie czułam się zbyt dobrze w tego typu sytuacjach.
Przed wyjściem bardzo się stresowałam. Długo wybierałam stosowny strój. Nie chciałam wypaść zbyt formalnie, ani zbyt luzacko. Nie chciałam też, żeby sukienka była za krótka, ale jednocześnie nie zamierzałam wyglądać jak przysłowiowa ciotka-klotka. Jacek trochę podśmiewał się z moich dylematów. Twierdził, że jego rodzice są absolutnie bezproblemowi i równie dobrze mogłabym pójść w dresie, a na pewno ich oczaruję.
- Wiesz, kiedy moja siostra kilka lat temu przedstawiała im Krzyśka, to on przyszedł w garniturze i z kwiatami. A moja mama w ogóle nie brała tego poważnie i nawet nie zrobiła obiadu, tylko zamówiła 2 ogromne pizze. Więc... nie stresuj się na zapas. Mam nadzieję, że chociaż nie będą w piżamach.
W końcu zdecydowałam się na bezpieczną małą czarną. Wcześniej kupiłam w prezencie czekoladki. Myślałam, że za chwilę zemdleję. Tak chciałam, żeby mnie polubili.
Gdy zadzwoniliśmy do drzwi, Jacek od razu złapał za klamkę - nawet nie czekał, aż ktoś po nas wyjdzie. Z salonu usłyszeliśmy krzyk:
- Wchodźcie, wchodźcie!!! Czekamy!!!
Przez sekundę głos wydał mi się dziwnie znajomy, ale gdy tata Jacka do nas wyjrzał, wiedziałam już, że jestem ugotowana. Ojcem Jacka był Robert. TEN Robert. Czy naprawdę Warszawa jest tak mała i musieliśmy teraz trafić na siebie?!
Widziałam, że on też mnie poznał
Po jego twarzy przemknął ledwo zauważalny wyraz ciężkiego zaskoczenia. Błyskawicznie go jednak zamaskował i zaczął pełnić honory pana domu. Wziął ode mnie płaszcz, zaproponował coś do picia, zaczął zabawiać grzecznościową rozmową.
Ja jednak byłam zesztywniała z nerwów. Czy Robert może mnie wydać? Na logikę wydawało się, że nie - przecież on też zdradził żonę. Byliśmy kwita. Jemu na pewno też zależało na tym, żeby Jacek o niczym się nie dowiedział. W końcu teoretycznie miał szczęśliwe życie rodzinne. Na pewno nie chciał, żeby jego syn wiązał się ze zdrajczynią, ale przecież nie chciał też, żeby żona dowiedziała się, że on sam jest zdrajcą.
Nie potrafiłam jednak robić dobrej miny do złej gry i prawie się nie odzywałam. Oczywiście, spotkało się to z mnóstwem żartów ze strony Jacka i jego matki.
- Uwierzcie, że Natalka normalnie jest o wiele bardziej rozmowna.
- Taaaak, wszyscy dzisiaj tacy zestresowani, spójrz na ojca, jakiś speszony i nieśmiały, chyba pierwszy raz w życiu. Robert, wstydzisz się przyszłej synowej? - żartowała Dorota.
Po 3 godzinach, obustronna męczarnia dobiegła końca. Jednego tylko nie rozumiałam - przecież Robert teoretycznie zaprosił mnie wtedy do swojego mieszkania, a jednak okazało się teraz, że mieszka gdzie indziej. Kłamał, użyczając lokal od kogoś znajomego? A może stale wykorzystywał tamto mieszkanie jako miejsce do schadzek?
Od obiadu u rodziców Jacka minęło kilka dni, ale ciągle nie mogę się pozbierać. Od początku przyszłego miesiąca mieliśmy zamieszkać razem, ale teraz nie potrafię nawet spojrzeć mu w oczy. Zastanawiam się, czy jestem w stanie utrzymać tę fikcję. Jakim cudem miałabym jeszcze kiedykolwiek siąść przy jednym stole z jego ojcem?!
Czytaj także:
Teściowa najchętniej zostałaby u nas na 3 tygodnie
Jako dziecko straciłam słuch i stałam się niewidzialna dla innych
Teściowa przed śmiercią wyznała mi, że mąż mnie oszukał
Facet w którym się zakochałam, próbował mnie zgwałcić