„Zdradzałam męża, bo potrzebowałam adrenaliny. Gdy śmierć chciała odebrać mi Jacka, zrozumiałam, kogo naprawdę kocham”

Kobieta, która zdradziła męża fot. Adobe Stock, Gorodenkoff
„Zdradziłam męża. Nie na firmowej imprezie, nie podczas delegacji, po prostu po godzinach w biurze. Poczułam się młoda, atrakcyjna, życie przede mną! Fantazjowałam, że odejdę od Jacka i zacznę nowe życie. Szybko pożałowałam tych myśli”.
/ 29.11.2021 12:46
Kobieta, która zdradziła męża fot. Adobe Stock, Gorodenkoff

Spojrzałam na Jacka i westchnęłam.

– Co mam robić? – szepnęłam bezradnie. – Jak ci pomóc?

Bezsilność niemal wgniatała mnie w ziemię. Nagle poczułam, że mój telefon wibruje, i spojrzałam na wyświetlacz. Gdy zobaczyłam, że dzwoni Zbyszek, poczułam złość. Odrzuciłam połączenie.

– Kto dzwonił? – do szpitalnej sali weszła moja córka.

– Nikt ważny – zapewniłam pospiesznie.

– Popatrzyłaś na ten telefon z taką odrazą… – Kaja spojrzała na mnie zdziwiona.

– Bo to telemarketer, wyjątkowo namolny, a ja teraz nie mam przecież czasu na głupoty – skłamałam.

– No tak – moje dziecko pokiwało głową. – Mamo, będzie dobrze, zobaczysz. Tata się obudzi i wszystko się ułoży – zapewniła z niezachwianą pewnością, a ja pomyślałam, że tak bardzo jej tej pewności zazdroszczę.

Poczułam, że od środka żywcem spala mnie wstyd, jakiego nigdy nie znałam. Spojrzałam na Jacka i Kaję i uderzyła mnie myśl, że tak bardzo nie doceniałam tego, co mam! A teraz wszystko może się rozsypać, mogę go stracić na zawsze – pomyślałam i poczułam, jak wielka gula rośnie mi w gardle…

Jesteśmy z Jackiem małżeństwem od dwudziestu lat. Mieliśmy dobre, spokojne życie bez fajerwerków. Tyle że w pewnym momencie tych fajerwerków zaczęło mi brakować… Nie wiem kiedy z młodych, pełnych życia ludzi zamieniliśmy się w małżeństwo w średnim wieku, którego ulubioną rozrywką jest serial oglądany wieczorem. Do pewnego momentu nawet mi to nie przeszkadzało. Cieszyłam się poczuciem bezpieczeństwa i ciepłem domowego ogniska. 

Aż w mojej firmie pojawił się ON

– Pani Izo, to jest pan Zbyszek, proszę go wprowadzić w obowiązki – szef któregoś dnia przedstawił mi przystojnego blondyna.

– Jestem przekonany, że jestem w dobrych rękach – powiedział z czarującym uśmiechem i uścisnął mi dłoń, przytrzymując ją dłużej, niż nakazuje savoir-vivre.

– Na pewno będzie nam się dobrze pracowało – bąknęłam nieco speszona.

I tak zostaliśmy na siebie skazani. Czy już wtedy się zaczęło? Sama nie wiem, choć mniej więcej w tym czasie Jacek napomknął, że zaczęłam się stroić do pracy bardziej niż wcześniej. Zbyłam go, że mu się wydaje, ale wiedziałam, że ma trochę racji. Nie chciałam się do tego przyznać nawet przed samą sobą, ale spojrzenia, jakimi obrzucał mnie Zbyszek, łechtały moją próżność. Nowy kolega nawet nie usiłował się kryć z adorowaniem mnie, ja niby obracałam wszystko w żart, ale bardzo mi to schlebiało.

Tym bardziej, że Zbyszek to przystojny, niezwykle oczytany i mądry mężczyzna o wielu zainteresowaniach. Coraz częściej w mojej głowie zaczęła się pojawiać niebezpieczna myśl, że Jacek jest przy Zbyszku taki nudny, zaniedbany i taki zwyczajny. Mimowolnie zaczęłam się zastanawiać, czy moje życie mogłoby wyglądać inaczej. Tymczasem moja znajomość z kolegą z pracy powoli, niepostrzeżenie przekraczała kolejne granice.

Coraz częściej zostawaliśmy po godzinach, zdarzyło nam się wyjść do kawiarni omawiać ważne służbowe sprawy, choć oboje wiedzieliśmy, że to tylko pretekst. Niby wiedziałam, że to nie może doprowadzić do niczego dobrego, ale umiałam tego zatrzymać. Od wieków nikt na mnie nie patrzył tak jak Zbyszek!  W końcu stało się nieuniknione. Zdradziłam męża. Nie na firmowej imprezie, nie podczas delegacji, po prostu po godzinach w biurze.

Romans kwitł w najlepsze. Nigdy nie pomyślałabym, że odnajdę się w takiej sytuacji. A odnalazłam się doskonale! Ukradkowe spojrzenia, potajemne spotkania, atmosfera niedopowiedzeń i tajemnicy. Ten dreszczyk emocji mnie uzależnił.

Nie zważałam na nic. Udawałam, że nie słyszę huczących po całym urzędzie plotek, ani zranionego spojrzenia Jacka, gdy po raz kolejny wciskałam mu jakieś kłamstwo, na przykład że wieczorem spotkam się z koleżanką. Czasem zastanawiałam się, czy on wie, ale to, że albo nic nie zauważa, albo nic z tym nie robi, sprawiło, że jeszcze bardziej stracił w moich oczach. Bo co to za mężczyzna, który nie walczy o swoją kobietę? Totalna ciamajda.

Zaczęłam myśleć o rozwodzie

Poczułam się młoda, atrakcyjna, życie przede mną! Szkoda czasu na wypalony związek – myślałam, siedząc obok męża na kanapie. Fantazjowałam, że odejdę od Jacka, on nie będzie robił problemów, Kaja jest już dużą dziewczyną i wszystko zrozumie, a ja rozpocznę nowe życie u nowego mężczyzny.
Łaskawie myślałam, że Jacek to dobry, czuły facet i na pewno też kogoś znajdzie. Nie zdążyłam wprowadzić swojego planu w życie.

Jacek był w delegacji. Czekałam na niego z kolacją, przy której chciałam mu powiedzieć, że odchodzę. Długo nie wracał i zaczęłam się niepokoić. Pierwszy raz od dawna poczułam, że mój mąż nie jest mi obojętny. Mój niepokój rósł z minuty na minutę. Gdy zobaczyłam w progu policjantów, wiedziałam, że jest źle… Nawet nie wiem jak dotarłam do szpitala. I nagle zrozumiałam, że nie mogę go stracić!

Chyba niespecjalnie przejął się tym, że go rzuciłam

A teraz siedzę przy jego łóżku i modlę się, by Bóg dał mi drugą szansę. Bo przecież ja kocham tego człowieka! I teraz właśnie wyraźnie czuję, że niedzielny spacer do parku czy wspólny wieczór przy oglądaniu seriali to właśnie to, czego pragnę! Spojrzałam na Kaję – ma takie piękne zielone oczy i jasne loki po tacie. Tworzymy świetną rodzinę, a ja prawie ją rozbiłam.

– Kochanie, muszę wyjść na chwilę – powiedziałam do córki i wyszłam na korytarz.

– Zbyszek, to nie może dłużej trwać. Nie będę dłużej zdradzała męża. Zrozum, proszę. Teraz biorę urlop, później poproszę o przeniesienie – powiedziałam.

Nie krył zdziwienia, ale nie wydawał się szczególnie zdruzgotany.

– Skoro tak zadecydowałaś… – powiedział chłodno.

– Tak. Żegnaj – powiedziałam, rozłączyłam się i poczułam ulgę.

Wróciłam do sali i złapałam męża za dłoń. „Wstyd pali mnie od środka, ale jeśli taka ma być moja pokuta – zniosę ją. Zniosę wszystko, tylko błagam, Boże, oddaj mi go” – pomyślałam, a po moich policzkach popłynęły łzy. I nagle poczułam, jak Jacek delikatnie ściska moją dłoń. Po chwili dostrzegłam, że z trudem podnosi powieki.

– Jesteś – szepnął.

– Jestem. Zawsze będę – zapewniłam gorąco. – Kaja, leć po lekarza – powiedziałam do córki, a ona pognała do dyżurki. – Wszystko będzie dobrze, kochanie, zobaczysz – zapewniłam, całując go w czoło.

– Kocham cię – dodałam i zobaczyłam w jego oczach zdziwienie i miłość.

„Wszystko ci wynagrodzę i obiecuję, że już nigdy nie przyjdzie mi na myśl, żeby cię opuścić” – pomyślałam. Wiem, że dostałam drugą szansę, i jej nie zmarnuję.

Czytaj także:
„Byłam skupiona wyłącznie na sukcesie i kasie. Wyzyskiwałam pracowników, dzieci przytulałam tylko w ramach nagrody”
„Mąż odszedł do innej kobiety, ale teściowa obwiniła o to... mnie. Za karę odcięła się ode mnie i swoich wnuków”
„Teściowa zabraniała nam pić alkohol i słodzić, a teść namiętnie się całować. Żyliśmy z nimi jak asceci”

Redakcja poleca

REKLAMA